TK



Konstytucja marcowa a Trybunał Konstytucyjny

Konstytucja Marcowa| Trybunał Konstytucyjny| Władysław Leopold Jaworski

włącz czytnik

Nieprawnikom powiemy jeszcze jedno. Sądownictwa administracyjnego nie jest istotą to, że tę tak nazwaną działalność sprawują organy mające prerogatywy sędziów, t. j. przedewszystkiem niezależność, nieusuwalność i t. d.

Znamy bowiem państwa, w których sądy administracyjne nie dają ich członkom tych prerogatyw. Istota sądownictwa administracyjnego nie polega także na kolegjalności sądów administracyjnych, ani na dopuszczeniu do nich czynnika obywatelskiego, nie wyczerpuje się także sądownictwo administracyjne w unieważnieniu orzeczeń i zarządzeń władz administracyjnych. W całym szeregu państw istnieje sądownictwo administracyjne, w którem te postulaty nie są spełnione. Podkreślić przeto należy: taką tylko działalność nazwiemy sądowo- administracyjną, w której jednostka odgrywa taką rolę, jaka w procesie cywilnym służy stronie.

Po tych uwagach pragniemy zbadać, czy i o ile nasza Konstytucja z 17 marca rozwiązuje owo zasadnicze zagadnienie każdej konstytucji, zagadnienie kontroli.

Konstytucja z 17 marca postanawia w artykule 73: »Do orzekania o legalności aktów administracyjnych w zakresie administracji tak rządowej, jak i samorządowej, powoła osobna ustawa sądownictwo administracyjne, oparte w swej organizacji na współdziałaniu czynnika obywatelskiego i sędziowskiego z Najwyższym Trybunałem Administracyjnym na czele«. Sądownictwo administracyjne pojęte tu więc zostało trafnie bardzo szeroko. Sądy administracyjne mają orzekać o legalności każdego aktu administracyjnego, a więc nietylko tego, który narusza prawa podmiotowe jednostki, ale i tego, który tych praw nie narusza, zawiera bowiem normy ogólne, jak np. rozporządzenia wykonawcze ministerjalne. Tymczasem ustawa z dnia 3 sierpnia 1922 r. poz. 600 dz. ust. nr. 67, powołująca do życia w myśl powyższego artykułu Konstytucji Najwyższy Trybunał Administracyjny, przyznaje temuż Trybunałowi zgodnie z artykułem 73 Konstytucji kompetencje orzekania o legalności wszystkich zarządzeń i orzeczeń, wchodzących w zakres administracji tak rządowej, jak i samo rządowej, ale w artykule 9-tym postanawia wyraźnie, że do zaskarżenia takiego zarządzenia lub orzeczenia uprawnionym jest każdy, kto twierdzi, że naruszono jego prawo, lub, że go obciążono jego obowiązkiem bez podstawy prawnej. Wynika z tego, że Najwyższy Trybunał Administracyjny nie ma prawa badać legalności rozporządzenia, które zawiera normy ogólne. Nie chcę zapuszczać się w subtelności interpretacyjne. Konstytucja mówi w artykule 73 o akcie administracyjnym, artykuł pierwszy zaś ustawy z 3 sierpnia 1922 r. mówi o zarządzeniu lub orzeczeniu. Powstaje pytanie, czy pojęcie aktu administracyjnego jest szersze od pojęcia zarządzenia i orzeczenia, czy też ustawodawca uważał je za pojęcia identyczne. Ale jakkolwiek wypadłaby odpowiedź, to samo pojęcie aktu administracyjnego nie jest nigdzie określone i zawsze ktoś może mieć wątpliwości, czy rozporządzenia władz administracyjnych, zawierające normy ogólne, są aktem administracyjnym, czy też aktem ustawodawczym. Tych wszystkich kwestyj nie rozstrzygamy, dla naszych celów bowiem wystarczy stwierdzenie, że sądowego organu, któryby kontrolował, czy rozporządzenie władzy administracyjnej, zawierające normy ogólne, jest legalnem, w Polsce niema. A jednak potrzeba takiej kontroli jest oczywista, zwłaszcza w młodem państwie, w którem władze administracyjne nie mają jeszcze tradycji rządzenia, koniecznego w tym względzie taktu czy poczucia konstytucyjnego. Nie chcę przytaczać przykładów, ale roczniki rozporządzeń poszczególnych ministerstw dostarczają nieprawdopodobnej ilości dowodów, że minister nie czuje się bynajmniej skrępowanym ustawą, do której wydaje rozporządzenie, mające na celu jej wykonanie i właśnie i tylko jej wykonanie. Tutaj wydaje mi się koniecznem jakieś urządzenie, któreby temu rozwojowi. anarchji położyło kres. Jest to jeden brak, który pragnąłem podnieść. Drugim jest to, że stanowczo, napewno, bez możliwości dyskusji nie wiemy, co się ma dziać, jeżeli Sejm w sposób formalnie zupełnie legalny, a więc także przy odpowiedniem współdziałaniu Senatu uchwali ustawę, a Prezydent Rzeczypospolitej ogłosi ustawę, która sprzeciwia się Konstytucji. Nie chcemy znowu zapuszczać się w interpretację, pragniemy bowiem stałości i pewności. Obawa, że takie ustawy mogą przyjść do skutku, nie jest tylko teoretyczna. W krótkim stosunkowo czasie, w którym Konstytucja z 17 marca obowiązuje, już możemy wykazać kilka ustaw, które w poszczególnych postanowieniach nie liczą się z Konstytucją. Nasuwa się przeto pytanie, czy możliwem jest takie urządzenie, któreby usuwało ten objaw, z pewnością także anarchiczny.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.