TK
OFE, Pijak i wiarygodność państwa
"Mały Książę"| Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych| OFE| Otwarte Fundusze Emerytalne| PKB| Powszechne Towarzystwa Emerytalne
włącz czytnikKilku ekonomistów od kilku miesięcy broni dobrych Otwartych Funduszy Emerytalnych przed złym rządem, strasząc we wszystkich możliwych stacjach telewizyjnych i na łamach wszystkich możliwych gazet, że rządowe rekomendacje zmian w OFE to koniec rynku kapitałowego w Polsce.
Na szczęście rynek, w odróżnieniu od jego dzielnych obrońców, jest chyba na wakacjach, ponieważ specjalnie się tym larum nie przejmuje. Bo że larum będzie, było więcej niż pewne, albowiem trudno rozstać się z własnym zdaniem, do którego człowiek bywa mocno przywiązany.
Rozumiem zatem dysonans poznawczy, jaki odczuwają zwolennicy obowiązkowych OFE. Silnie tkwiące w nich przez całe lata przekonanie, że OFE są cudownym lekarstwem na niekorzystną demografię i głupich polityków, zostało skonfrontowane z informacjami, z których wynika, że obowiązkowe OFE wcale nie są lekiem na całe zło. Co więcej, są obciążeniem dla finansów publicznych, stabilności systemu emerytalnego, a także dla ostatniego ogniwa w tym łańcuszku, czyli emeryta.
I nie ma już powrotu do dogmatu, że część kapitałowa w obowiązkowym systemie emerytalnym dywersyfikuje ryzyko i dlatego warto dzisiaj ponieść koszty w imię świetlanej przyszłości naszych wnuków.
A nawet jeśli założymy, że warto, to zasadnym wydaje się pytanie: jak wysokie koszty? Każde? A jeśli nie każde, to od jakiej kwoty należy uznać, że straty są większe od potencjalnych zysków? Jaki procent polskiego PKB trzeba poświęcić, żeby krytyka rozwiązań z 1999 roku była dopuszczalna? I w końcu ile jeszcze naszych składek musimy wpompować w OFE, by uznać, że w ekonomii nie ma dogmatów?
Zasada numer jeden powinna raczej brzmieć: jeśli możesz zrobić coś taniej, a efekt będzie porównywalny, to zrób to. Taką zasadę z pewnością stosuje każdy we własnym biznesie. Dlaczego w sferze publicznej mamy być niegospodarni? Każda złotówka z publicznych pieniędzy wydana ponad konieczność jest nieuzasadnioną rozrzutnością, z której czym prędzej trzeba się wycofać.
Z całą pewnością nie ucierpi na tym wiarygodność państwa, choć taką tezę z upodobaniem głoszą obrońcy obowiązkowego inwestowania części składki emerytalnej w giełdę.
Wiarygodność państwa i systemu emerytalnego ucierpieć może tylko na utrzymywaniu iluzji, że załatwiamy jakąś ważną rzecz dla przyszłych pokoleń, gdy tymczasem serwujemy im niechciany spadek w postaci gigantycznego zadłużenia. W zamian otrzymujemy jednostki rozrachunkowe na koncie w OFE, których wartość zależy de facto od kondycji naszej gospodarki. A ta z kolei ma się tym lepiej, im niższe jest nasze zadłużenie.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.