TK



OSW: Wybory prezydenta Łukaszenki

Aleksandr Łukaszenka| Anatol Labiedźka| Białoruś| Białoruski Komitet Helsiński| Mikałaj Statkiewicz| Mińsk| Rosja| Siarhiej Hajdukiewicz| Tacciana Karatkiewicz

włącz czytnik

Ogłoszeniu wyników wyborów nie towarzyszył tradycyjny masowy wiec opozycji. Od początku Karatkiewicz była przeciwna jego organizacji. Ostatecznie nie zainicjowali go także liderzy opozycji, przeciwni Karatkiewicz, skupieni wokół Mikałaja Statkiewicza (w tym Uładzimir Niaklajeu, Anatol Labiedźka), który został uwolniony przez Łukaszenkę z więzienia już w trakcie procesu wyborczego i nie mógł wystartować w wyborach. Na taką decyzję opozycji wpływ miało kilka czynników: brak perspektyw powodzenia protestu, doświadczenia wyciągnięte z brutalnie rozpędzonej demonstracji po wyborach w 2010 roku, dalsza dyskredytacja idei protestu w białoruskim społeczeństwie po ukraińskim Majdanie, obawa przed wykorzystaniem go przez Rosję.

Kampania wyborcza potwierdziła głęboki kryzys opozycji i doprowadziła do kolejnych podziałów w jej ramach. Politycy skupieni wokół Statkiewicza wezwali do zignorowania wyborów oraz oskarżyli Karatkiewicz o wpisywanie się w scenariusz władz, w tym o to, że jej kandydatura to projekt wyborczy powstały we współpracy z białoruskimi służbami specjalnymi. Opozycja nie potrafiła wykorzystać tego, że Alaksandr Łukaszenka po raz pierwszy prowadził kampanię w warunkach kryzysu gospodarczego, spadku PKB (3,5%, dane za styczeń–sierpień w porównaniu z analogicznym okresem w ub.r.), spadku dochodów ludności (5,1% rok do roku). W związku z tym Łukaszenka w czasie kampanii odwoływał się przede wszystkim do propagandowego podkreślania niepodległości i stabilności państwa białoruskiego (szczególnie na tle konfliktu rosyjsko-ukraińskiego). Hasłem kampanii było „O przyszłość niepodległej Białorusi", w odróżnieniu od sloganów z poprzednich wyborów odwołujących się do rozwoju i dobrobytu.

Wyborcza gra z Zachodem

Tłem kampanii wyborczej było dążenie władz Białorusi do normalizacji stosunków z Zachodem. Mińskowi zależało na spokojnej (bez konieczności pacyfikacji protestów) reelekcji Łukaszenki i w tym kontekście przynajmniej nieco złagodzonej ocenie wyborów przez instytucje zachodnie. Stąd władze białoruskie w czasie kampanii starały się imitować liberalizację, służby siłowe nie interweniowały podczas kilku mityngów zorganizowanych przez nawołującą do ignorowania wyborów część opozycji. Spokojny przebieg wyborów ma pomóc Mińskowi w próbach otworzenia drogi do zachodnich kredytów (w tym z Międzynarodowego Funduszu Walutowego) i inwestycji, co ma znaczenie zwłaszcza w sytuacji kryzysu gospodarczego na Białorusi oraz w Rosji, która jest głównym kredytodawcą Mińska. Władze białoruskie dążą także do zniesienia lub zamrożenia sankcji UE wobec Białorusi (dwa dni po wyborach poinformowano o wstępnej zgodzie Brukseli na zamrożenie sankcji na cztery miesiące). Przy tym władze białoruskie nie zamierzają dokonywać wewnętrznej liberalizacji politycznej i gospodarczej, a proces normalizacji stosunków z Zachodem traktują instrumentalnie. Oprócz nowych źródeł finansowania ma on służyć władzom białoruskim przede wszystkim do zwiększenia własnego pola manewru i wzmocnienia pozycji w relacjach z Rosją (dla negocjowania kolejnych subsydiów, wsparcia kredytowego, zapobieżenia instalacji rosyjskiej lotniczej bazy wojskowej na Białorusi, którą Kreml w czasie kampanii wyborczej wymienił jako pożądaną cenę za wspieranie białoruskiego reżimu).

Poprzednia 12 Następna

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.