TK



Póki bank nas nie rozłączy...

bank| hipoteka| kredyt hipoteczny| podział majątku| rozwód| wspólnota majątkowa| zakup nieruchomości

włącz czytnik

  1. zobowiązanie wynikające z kredytu hipotecznego obciąża strony, nie zaś nieruchomość. Nie ma ono charakteru rzeczowego, nie obciąża każdoczesnego właściciela nieruchomości,  a jedynie jest rzeczowo (hipoteką) zabezpieczone. Jest to zwykłe zobowiązanie, nie różniące się w zasadzie od, dajmy na to, kredytu zaciągniętego na wyjazd wakacyjny. Zobowiązania małżonków nie podlegają zaś podziałowi ani rozliczeniu w toku postępowania o podział majątku wspólnego, co jest zasadą utrwaloną i powszechnie akceptowaną. Nie ma więc podstaw prawnych ani do dzielenia kredytem, ani do odejmowania jego kwoty od wartości rzeczy.
  2. Uwzględnienie przy podziale majątku faktu obciążenia nieruchomości kredytem hipotecznym i obniżenie w związku z tym spłaty należnej od małżonka, któremu nieruchomość ta została przyznana nie ma wpływu na zobowiązanie stron wobec banku, który udzielił kredytu. Relacje byłych małżonków wynikające z umowy zaciągniętego wspólnie kredytu pozostają relacjami właściwymi dla dłużników solidarnych. Małżonek, który nie otrzymał nieruchomości nie zostaje w ten sposób zwolniony z obowiązku spłaty kredytu, a jeżeli spłaty dokona nie nabywa roszczenia regresowego wykraczającego poza roszczenie do współdłużnika solidarnego. Brak jest zatem jakiegokolwiek uzasadnienia dla tego, by miał on otrzymać mniejszą spłatę, skoro wcale mniej nie odpowiada.
  3.  Rozwiązanie takie sprawdza się tylko wówczas, gdy kwota kredytu zaciągniętego na zakup nieruchomości jest niższa od jej wartości. Jeżeli bowiem jest ona wyższa odjęcie kwoty zadłużenia z tytułu kredytu od wartości nieruchomości da wynik ujemny, co doprowadzi do absurdu na dalszym etapie orzekania. Przyjęcie ujemnej wartości nieruchomości spowoduje bowiem, iż ten z małżonków, któremu nieruchomość nie zostanie przyznana będzie zobowiązany do spłaty na rzecz małżonka, który nieruchomość otrzymał, będąc w dodatku, w dalszym ciągu, zobowiązany do spłaty kredytu (vide pkt 2). Inaczej mówiąc nie otrzyma majątku, będzie musiał dodatkowo za to zapłacić, i nadal pozostanie dłużnikiem.

Cóż zatem można zrobić w takim wypadku? Ano niewiele. W zasadzie nic, przez co sytuacja współskredytowanych hipotecznie byłych małżonków jest nie do pozazdroszczenia. Ten, kto dostanie mieszkanie musi oddać drugiemu połowę jego wartości, i jeszcze spłacać cały kredyt, jeśli nie chce stracić mieszkania. Ten, który mieszkania nie dostał (a otrzymał spłatę) za pięć, dziesięć, dwadzieścia lat może dostać list z pogróżkami z banku i będzie musiał spłacać kredyt którego nie płaci dawno zapomniany były. Owszem może stwierdzić, że nie zamierza płacić za byłego, bo w końcu to nie jemu zabiorą mieszkanie... tyle tylko, że tak dobrze to nie jest. Za dług odpowiada się całym majątkiem, a nie tylko mieszkaniem, na którego zakup go zaciągnięto. Bank może zatem - i wolno mu to zrobić - uznać, że wygodniej jest mu ściągać dług "na bieżąco" z pensji dłużnika, albo zająć jego konta bankowe, niż pakować się w egzekucję z nieruchomości.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.