TK



Prawo Gogola: Artykuł XXXVII. O pożyczce morskiej

"Ożenek"| Cziczikow| Mikołaj Gogol| żegluga

włącz czytnik
Prawo Gogola: Artykuł XXXVII. O pożyczce morskiej
Sygnały sztormu. Iwan Ajwazowski, 1851, Obwodowe Muzeum Sztuki w Tule, Wikimedia Commons

Niejedna instytucja prawna powstała w związku z żeglugą – przykładem jest pożyczka morska (fenus nauiticum), z której potem rozwinęły się pierwsze ubezpieczenia. Otóż jej spłata zależała od dotarcia statku do portu – jeśli ten się rozbił, pożyczający pieniądze na zakup przewożonych towarów nie mógł liczyć ani na zwrot wyłożonego kapitału, ani na odsetki. Dura lex, sed lex! Tego wszystkiego musiał się Gogol uczyć w gimnazjum podczas wykładów z prawa rzymskiego, choćby z racji terminu vis maior oznaczającego wszelkie możliwe nieszczęścia związane z żywiołami, w tym sztormy i burze.

W pisarstwie Gogola nie spotykamy scen marynistycznych. Pewnym wyjątkiem są fragmenty „Ożenku”, gdy eks-oficer Żewakow opowiada o pobycie na Sycylii, dokąd zawitał z eskadrą rosyjskiej marynarki. Ale i tam było mało morza, a więcej o pięknych Włoszkach wysiadujących na balkonach. Sam Mikołaj Wasyliewicz natomiast, jako wytrwały podróżnik, miał na koncie kilka morskich podróży, od młodzieńczej wyprawy z Kronsztadu do Lubeki poczynając, na wyprawie statkiem „Capri” do Ziemi Świętej skończywszy.

Ów brak obrazów morza u Gogola nie znaczy wcale, że go nie było w jego utworach. Ależ było! Tyle, że w inny sposób – jako metafora. Otóż w drugiej części „Martwych dusz” morze pojawia się kilkakrotnie jako obraz ludzkiego życia. Oto kilka przykładów:

Cziczikow, przybywszy w gościnę do młodego ziemianina Tientietnikowa, na początku opowieści o własnych losach, „porównał swe życie do statku pośród mórz, przepędzanego zewsząd przez zdradliwe wiatry”. Podobnie było podczas wizyty u generała Bietriszczewa – nim przeszedł do narzekania na wrogów wiecznie dybiących na jego pomyślność, napomknął: „Życie moje, wasza wielmożność, można porównać jakby do statku pośród fal”. Już później, po kolejnej aferze, gdy odprowadzano go do aresztu, próbował uzyskać zrozumienie gubernatora, wypłakując mu w mankiet: „Całe życie było jak wiatr porywisty albo statek, niesiony wolą wiatrów. Jestem człowiekiem, wasza wielmożność”. Jak wiemy, na nic się to zdało i Cziczikow został wtrącony do lochu za udział w fałszerstwie testamentu, co już opisałem w artykule XXXIV. Tam też napomknąłem o cudownym pojawieniu się jego wybawiciela, starca Murazowa, który, pokonawszy przeszkody, dotarł do celi Cziczikowa i wysłuchał jego biadań. Tym ostatnim poświęcę teraz kilka słów, bo mają one związek z naszym tematem.

Poprzednia 123 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.