TK



Sekta przegłosowała

bezprawie| demokracja pozorna| Konstytucja| PRL| Sejm| Trybunał Konstytucyjny

włącz czytnik
Sekta przegłosowała

Gdyby mi ktoś powie­dział parę lat temu, że na stare lata znów przyj­dzie mi żyć w kli­ma­cie peerelu, wzięła bym to za głu­pawy żart. Tamta epoka, roz­li­czona i obrzy­dzona, prze­mi­nęła z wia­trem i po 25 latach w miarę nor­mal­nego życia, mało kto ją jesz­cze wspo­mina.

A tu pro­szę co się wyra­bia – peere­low­ski sznyt, wpraw­dzie prze­ma­lo­wany, ale dobrze zna­jomy, wraca do nas tyl­nymi drzwiami. Powtórka z roz­rywki!

PRL to była demo­kra­cja pozorna, bez­pra­wie przy­wie­zione na czoł­gach. Ale teraz nie mor­dują za poglądy, nie zli­kwi­do­wano par­la­mentu, gło­so­wa­nia, wol­nych mediów, plu­ra­li­zmu itp. I oka­zuje się, że można bez fał­szo­wa­nia wybo­rów, bez zamy­ka­nia wro­gów, odbie­ra­nia pasz­por­tów, roz­pę­dza­nia demon­stra­cji, prze­jąć nie­mal pełną wła­dzę w pań­stwie z jed­nym pre­ze­sem u steru. I wysma­żyć sys­tem, w któ­rym już nikt nie będzie mógł mu zagro­zić. Waru­nek – wszy­scy w tej par­tii muszą być wierni swo­jemu guru — jak w dobrze zor­ga­ni­zo­wa­nej sek­cie.

Geniusz wpro­wa­dza­nego przez PiS sys­temu polega na tym, żeby utrzy­mu­jąc pozory prze­strze­ga­nia kon­sty­tu­cji – prze­gło­so­wać prawo korzystne dla sie­bie, cho­ciaż sprzeczne z tą kon­sty­tu­cją. Póź­niej, kiedy już się takie prawo prze­gło­suje, można będzie z niego korzy­stać dla swo­ich z góry nakre­ślo­nych celów. I posło­wie PiS-u, jak w zgod­nej sek­cie, zada­nie wodza wyko­nują.

Nocna zmiana — ze środy na czwar­tek, kiedy to w Sej­mie opo­zy­cja pró­bo­wała utrą­cić kolejną próbę uśmier­ce­nia Try­bu­nału Kon­sty­tu­cyj­nego — to świeży przy­kład jak to się robi. Zwy­czaj­nie – na przy­kład nie dopusz­cza się do gło­so­wa­nia, kiedy moment nie jest dogodny bo część „swo­ich” wyszła z Sali, a bez nich nie da się osią­gnąć wyma­ga­nej więk­szo­ści.

Pozo­ro­wa­nie demo­kra­cji znamy z PRL-u – był sejm, senat, wybory itp., ale dobrego imie­nia par­tii chro­niła cen­zura, komi­tety par­tyjne czu­wały nad cywil­nymi dyrek­cjami w fabry­kach czy urzę­dach. Rząd rzą­dził, ale par­tia kie­ro­wała i tego się nie ukry­wało. Linii par­tii nie wolno było prze­kra­czać, dla dobra ludu rzecz jasna. Kto prze­kra­czał — ryzy­ko­wał, w gor­szych latach życiem, w lep­szych, na przy­kład, posadą. Jeśli ludowi coś się nie podo­bało — mógł przyjść do par­tii, napi­sać do cen­zu­ro­wa­nej gazety, czy też wpi­sać się do książki zaża­leń w skle­pie mię­snym.

I oto pozorne ruchy wró­ciły do łask. Wczo­raj w nocy po burz­li­wej awan­tu­rze i bez­sil­nej pró­bie opo­zy­cji, żeby wstrzy­mać kolejny pomysł na para­liż Try­bu­nału Kon­sty­tu­cyj­nego, pisow­ski spra­woz­dawca pod­su­mo­wał: „wyka­za­li­śmy dużo dobrej woli, żeby roz­wią­zać wresz­cie spór wokół Try­bu­nału”.

Kto chciał mógł w tele­wi­zji zoba­czyć tę „dobrą wolę” i ten roz­wią­zany spór. Tylko że więk­szo­ści wybor­ców awan­tury już się prze­ja­dły. Sekta to wie, opo­zy­cją się nie przej­muje. Przy­naj­mniej dopóki nie wyda wszyst­kich pie­nię­dzy na pre­zenty.
Studio Opinii


Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.