TK



Sprawa Ilie Ilaşcu: raport z misji do Tyraspola w 1993 roku dla ambasadora KBWE Luchino Cortese

Ilie Ilaşcu| KBWE| KGB| Mołdawia| Rumunia| Zadniestrze

włącz czytnik
Sprawa Ilie Ilaşcu: raport z misji do Tyraspola w 1993 roku dla ambasadora KBWE Luchino Cortese
"Grupa Ilaşcu" w czasie procesu

Prof.  Andrzej Rzepliński w listopadzie 1993 roku odwiedził Tyraspol – stolicę tzw. Zadniestrzańskiej Mołdowskiej Republiki Sowieckiej, bytu powstałego dwa lata wcześniej, by na zlecenie KBWE (Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie – poprzedniczka OBWE) zbadać sprawę 5 oskarżonych o zabójstwo polityczne osób, nazwanych Grupą Ilaşcu od nazwiska najbardziej znanego działacza politycznego, zaangażowanego w aktywność na rzecz samostanowienia Mołdawii. [red. OK]

Informacje prokuratora Zadniestrza, Borisa Luchika

Prokurator Luchik był odpowiedzialny za zorganizowanie mojej wizyty w Tyraspolu. Udzielił mi pierwszych informacji o sprawie oraz zapewnił kontrakt z osobami, z którymi pragnąłem się zobaczyć oraz dostarczył niezbędne mołdowskie i zadniestrzańskie dokumenty prawne oraz dokument dotyczące sprawy, które pragnąłem poznać.

Na początku p. Luchik poinformował mnie, że sąd orzekający w tej sprawie (trzech zawodowych sędziów Sądu Najwyższego) od dwóch tygodni przygotowuje wyrok i jego uzasadnienie i że ogłoszenie tego wyroku spodziewane jest w pierwszej dekadzie grudnia. Z tej racji, powiedział, nie będę mógł rozmawiać ani z sędziami orzekającymi, ani zapoznać się z aktami tej sprawy. Zapowiedział tez, że nie będzie żadnych ograniczeń w studiowaniu akt sądowanych po wydaniu w sprawie wyroku. W tym stadium procesu, przygotowywania przez sąd wyroku, niemożność zapoznania się z aktami sprawy wydawała mi się zarozumiała. Spowodowało to jednak techniczną przeszkodę w wypełnieniu dwóch pierwszych celów mojej misji. W tej sytuacji, gdyby obie strony nie zaakceptowały jednej z moich dwóch rekomendacji, konieczne byłoby zapoznanie się przeze mnie z aktami sądowymi - w celu zaproponowania innego jeszcze rozwiązania. Wyrok skazujący jaki zapadł 9 grudnia 1993 r. wobec wszystkich oskarżonych w tej sprawie (w tym orzeczenie kary śmierci wobec głównego oskarżonego I. Ilaşcu), wskazuje, pośrednio, że sąd nie uwzględnił żadnego z zarzutów naruszenia procedury karnej przez organy milicji i prokuratury w fazie śledztwa. Wzmacnia to potrzebę zapoznania się z aktami sądowymi.

Jako ekspert zobligowany do zbadania prawnokarnej strony stanu sprawy (bez wnikania w jej aspekty polityczne i prawnomiędzynarodowe), traktowałem władze Zadniestrza (Transnistria) jako władze de facto1, zobligowane do utrzymywania prawa i porządku na kontrolowanej przez siebie części terytorium Mołdowy. Minimalne standardy poziomu utrzymywania tego porządku, zwłaszcza w odniesieniu do przestrzegania praw i wolności człowieka w procesie karnym, wyznaczają podpisane przez ZSRR i jej prawnych sukcesorów na tym terytorium, dokumenty tzw. miękkiego prawa międzynarodowego, International Covenant of Civil and Political Rights oraz ustawy konstytucyjne, kodeksy prawa karnego i  ustawy dot. organizacji wymiaru sprawiedliwości Republiki Mołdowy oraz ewentualnie władz de facto Zadniestrza.

Szef Prokuratury Zadniestrza, B. Lutchik i jego podwładni mieli bardzo osobiste i dość specyficzne - na tle standardów europejskich - podejście do tej sprawy i do procesu karnego w ogóle. Zdaniem p. Luchika duża liczba protestów przeciwko tej sprawie, jakie wpływają na jego biurko od osobistości, instytucji i organizacji pozarządowych z wielu krajów wskazuje, że ich autorom płaci rząd Rumunii. Nadto on i inni prokuratorzy Zadnietrza, z którymi rozmawiałem mają wyraźne przekonanie, że adwokaci, nie tylko w tej sprawie, służą namawianiu klientów do matactwa. Do tzw. prawdy obiektywnej najlepiej dąży każdy "prawdziwy prokurator", który obok oskarżania, ma stale na uwadze obronę praw oskarżanego przez siebie człowieka. Wszyscy prokuratorzy mieli też tendencję do insynuowania operacyjnych lub być może rzekomo operacyjnych informacji o oskarżonych i o ich obrońcach, informacji, które choć nie dotyczyły zarzutów stawianych w tej sprawie oskarżonym, to miały w ich przekonaniu źle świadczyć o tych osobach. Luchik oskarżonych nazywał nadto przestępcami i terrorystami, a nie oskarżonymi. Nadal politycznym, intelektualnym, zawodowym i moralnym wzorem prokuratorów i milicjantów Zadniestrza jest Feliks Edmundovitch Dzierzhinskij, którego portrety i popiersia znajdują się w gmachach prokuratury i milicji Tyraspola.

Sprawa, wg Lutchika dlatego trwa tak długo, że oskarżeni 4 razy zmieniali obrońców oraz że zaprzeczali prawu sądu do prowadzenia ich sprawy.

Sprawcy zostali ujawnieni dzięki pracy operacyjnej służb specjalnych PRM. Pierwszym świadkiem tych służb był porwany przez sprawców student Chernov, nie zamordowany dlatego, że po mołdawsku poprosił porywaczy o darowanie mu życia.

Luchik pokazał mi film, na którym jeden z oskarżonych, Petrow/Popa, przyznał się do obu zabójstw. Film był zrobiony na początku śledztwa.

Rada Najwyższa PMR ('Pridniestrovian Moldavian Republic') powołała Sąd Najwyższy, jak podał mi Luchik, 14 stycznia 1992 r., [a więc już po ewentualnym popełnieniu szeregu czynów zarzucanych Ilie Ilaşcu i jego grupie. Sądzenie tych czynów przez tak powołany sąd narusza, moim zdaniem, zasadę zakazu powoływania sądu (dla czynu wcześniej popełnionego].

Informacje prokuratora śledczego Valerego Storozhuka

Prokurator Storozhuk kierował, ze strony Prokuratury Zadniestrza, śledztwem w tej sprawie i podpisał akt oskarżenia. Poinformował mnie, że prokuratura PMR wystosowała 20.vii.92 pismo do prokuratura generalnego Mołdowy, Dimitra Postovana. Pismo wręczył osobiście Luchik w Tyraspolu zastępcy Postovana - Dydykowi. Zawierało ono prośbę o odpowiedź na pytania o potwierdzenie lub wykluczenie współudziału MNB Mołdowy w szkoleniu grupy Ilaşcu. 25.ix.1992 r. wystosowano ponownie pismo w tej samej sprawie. Oba pozostały bez odpowiedzi.

Storozhuk pokazał mi dwa filmy video nakręcone miesiąc po aresztowaniu oskarżonych. Filmy sugerują wywiady dziennikarzy z dwoma podejrzanymi (filmy ich nie pokazują, pytania zadaje jeden człowiek). Najpierw mówi Ivantoc. Opisuje swój udział w zabójstwie. W końcu wywiadu płacze. Następnie mówi Petrov/Popa. Obaj przypisują rolę przywódczą Ilaşcu. Obecna przy projekcji inny prokurator śledczy, p. Tamara Razumovskaya zwróciła mi uwagę na ręce Petrova: "proszę spojrzeć jakie białe rączki, takie niespracowane".

Storozhuk sprawował główny nadzór nad śledztwem i podpisał akt oskarżenia w tej sprawie.

Relacja oskarżonego Garbuza

Garbuz, dla swojego bezpieczeństwa, jak oświadczył mi prokurator Storozhuk, trzymany jest w areszcie Komendy milicji. Powodem jest obawa przed zemstą współoskarżonych. Storozhuk towarzyszył mi w tej wizycie. Przed rozmową z Garbuzem Storozhuk poinformował mnie, że Garbuz to były starszy porucznik milicji, osobiście mu z tego okresu dobrze znany. Storozhuk nie zareagował, gdy powiedziałem, że znam zarzuty współoskarżonych, zdaniem których Garbuz był l’agent provocateur.

Z Garbuzem rozmawiałem w gabinecie Komendanta (nie przedstawił się). Rozmowa z Garbuzem w toczyła się w obecności Storozhuka, Komendanta oraz strażnika. Zachowywali się oni pasywnie, nie ingerując w przebieg rozmowy. Garbuz ani przez moment nie wydawał się skrępowany ich obecnością.

Garbuz nie zgłosił żadnych skarg na sposób prowadzenia śledztwa. Nie tylko w pełni popierał tezy oskarżenia, ale i wychodził poza nie, wykazując tu inwencję w przedstawianiu zarzutów władzom bezpieczeństwa Mołdowy, które - jego zdaniem, stały aktywnie za terrorem tej grupy. "śledztwa w Mołdowie nie było, bo stamtąd szły rozkazy. Musieli by ujawnić sprawców kierowniczych".

Garbuz podał mi, że po zakończeniu drugiego posiedzenia sądu podeszło do niego 3 obrońców współoskarżonych. Mieszkają oni w Kiszyniowie, Wśród nich był p. Vasiliu. Prosili go o rezygnację z pomocy obrońcy oraz odwołanie przyznania się do winy. Bo inaczej zostanie ogłoszony zdrajcą.

Wg niego współoskarżeni chcieli przedłużać postępowanie, bo korzystali na tym politycznie.

Po pierwszym etapie śledztwa, to jest po około miesiącu do aresztu w Tyraspolu przybył i rozmawiał z nim przez ok. 1-1,5 godziny I zastępca prokuratora Mołdowy. Nie pamięta nazwiska tego prokuratora. [obecny przy rozmowie śledczy Storozhuk podpowiada, że był to prok. Dydyk]. Przy rozmowie Dydyka z Garbuzem był jeszcze prokurator Luchik. Ten prokurator z Kiszyniowa pytał go, czy był bity w śledztwie, i czy dostawał pod przymusem tabletki.

Garbuz nie potrafił wyjaśnić, jak technicznie możliwy byłby zamiar wymordowania przez kilkanaście osób całej ludności Zadnietrza, gdzie na niewielkim terytorium stacjonuje wroga nacjonalistom mołdawskim rosyjska 14 Armia, nie wspominając o miejscowej milicji i oddziałach paramilitarnych. Garbuz zaczął w tym miejscu powoływać się na opracowane przez Ilaşcu trzy listy mieszkańców Zadnietrza wytypowanych do sukcesywnej likwidacji. Na pytanie o szczegóły tych list, które miał w ręku, podał 4 nazwiska: dwóch zamordowanych i dwóch, których grupa usiłowała zamordować. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego na tych listach nie było czołowych postaci z Zadnietrza.

W zadziwiający sposób rozszerza autooskarżenie, aż do pomawiania się o planowanie ludobójstwa. [Moim zdaniem, wykonanie jednego procenta tych planów wymagałoby sporej grupy doskonale przygotowanych terrorystów i komandosów a nie grupki amatorów. Tymczasem prokurator nie jest w stanie podać w oskarżeniu więcej niż 15 nazwisk. W końcu, który oskarżony, będący przy zdrowych zmysłach, rozszerza autooskarżenie poza granice możliwości jego udowodnienia.]

Garbuz oświadcza, że po wyroku będzie prosił o łaskę naród. Ilaşcu nie poprosi prezydenta Snegura o łaskę, bo dla niego Snegur też jest zdrajcą.

Po rozmowie p. Storozhuk wyraził zgodę, aby Garbuz zatelefonował w naszej obecności do rodziny.

Storozhuk nie pytany przeze mnie, powiedział, że obrońca Ilaşcu, (I. Vozian, był oficerem milicji. Nie jest prawdą, powiedział Sorozhuk, znów nie pytany o to, co rozpowiada Vozian, że w śledztwie tej szóstki on osobiście bił i groził podejrzanym; "nawet na nich nie krzyczałem".

Relacje adwokatów - obrońców oskarżonych

Rozmowę przeprowadziłem w sali konferencyjnej Prokuratury (powierzchnia ok. 150m ). Ze względu na remont pracowały tam dwie prokuratorki, w tym oskarżycielka w interesującym mnie procesie - Avierina. Mimo mojej sugestii nie wyszły z tego pomieszczenia. Avierina komentowała niektóre wypowiedzi obrońców. Rozmawiałem po kolei z trzema adwokatami. Gdy mówiłem z jednym, pozostali przysłuchiwali się. Nie rozmawiłem z adw. Savitskaya (Godiac oraz Ivantoc) i Degatyaryovem (Godiac)

Adw. Viktor Kashko, obrońca Petrova/Popy:

Nie uważa, aby sąd naruszył w czasie rozprawy przepisy k.p.k. Przede nim, od kwietnia 1993r,, kiedy proces faktycznie zaczął się, Petrova/Popy bronił inny adwokat z Kiszyniowa. Obrońcą został w ten sposób, że sąd polecił prezydium kolegium adwokatów w Tyraspolu wyznaczenie obrońcy i "padło" na niego. Petrov/Popa nie uznawał sądu i nie żądał zatem obrońcy. "Ale osobiście przeciwko mnie nic miał". Petrov/Popa mówił w sądzie, że był bity przez milicjantów w śledztwie. Podawał nazwiska tych milicjantów oraz podawał świadków bicia. Sąd dopuścił tych świadków. Sąd może powiadomić o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez organy ścigania na szkodę podejrzanego dopiero po wydaniu wyroku (art. 54  oraz art. 289 K.p.k.).

Michail Turula - obrońca Lesco:

Obrońcą został ustanowiony 24 sierpnia 1993r. w miejsce adw. Maksimovteyevej, która po śmierci matki wyjechała do Rosji. Z Leszko spotkał się dwa razy. Lesco nie chciał by był jego obrońcą, nie uznaje bowiem jurysdykcji ZMR. "Osobiście przeciwko mnie nic nie miał. Podtrzymywałem jego prośbę o przeniesienie sprawy do Kiszyniowa. Starałem się także wykazać, że nie brał udziału w zabójstwie Ostapenki. Przedstawiłem dowody niewinności mojego klienta, który w tym czasie był w innej miejscowości. Sąd ignoruje jednak art. 7 K.p.k., który gwarantuje zasadę domniemania niewinności. Prosiłem o uniewinnienie - na podstawie art. 14 K.p.k., tj., że (i) dowody zebrano z naruszeniniem K.p.k. nie mogą być dowodami winy, (ii) niektóre punkty dowodzenia oskarżenia są wewnętrznie sprzeczne, (iii) nie udowodniono udziału mojego klienta we wszystkich czynach, np. w dywersji. Lesco od początku nie przyznawał się do winy. [siedząca w odległości ok. 10 m od nas prok. Avierina wtrąca się i zaprzecza temu]. Przeszukanie odbyło się bez udziału Lesco. Na świadków rewizji przybrano sąsiadów. Można było mojego klienta zabrać na to przeszukanie, bo odbyło się ono kilka dni po zatrzymaniu". [Prokuratorka Avierina zaprzecza temu, wg niej było to tego samego dnia]. Na moje pytanie o list Ivantoca do szefa administracji ZMR, Smirnova, adw. Turula odpowiada, że uczynił tak, aby uniknąć śmierci z rąk milicjantów

adw. Leonid Zarva - obrońca Garbuza:

"U mojego klienta nie było woli zabijania, tylko wola siania strachu. Rzucał granaty ogłuszające, które nie mogły zrobić ludziom krzywdy". Potwierdza w pełni wersję oskarżenia. Ani nie zaprzecza, ani nie potwierdza, gdy mówię, że w przekonaniu współoskarżonych był prowokatorem milicji.

adw. (I. Vozian - obrońca Ilaşcu:

Przyszedł nieco później. Nie wiedział po co został wezwany do prokuratury. Czekał na uboczu. Adwokaci Kashko i Turyla opuścili salę a adw. Zarva, mimo mojego pożegnania się także z nim, pozostał, przysłuchując się rozmowie. Mec. Vozian bronił Ilaşcu od początku, w postępowaniu sądowym już bez zgody oskarżonego, który nie uznawał jurysdykcji sądu. "Do mnie osoboście nic nie miał. gdyby tak było zrezygnowałbym z obrony. Nie bronili go obrońcy z Kiszyniowa, ale w trakcie sprawy procesu byli okresowo jeszcze dwaj inni z Tyraspola. "W ostatnim wystąpieniu w sądzie żądałem przekazania sprawy sądowi działającemu na podstawie ustawy. Co do wszystkich zarzutów naruszano standardy europejskie. Dziesięcioletnie doświadczenie oficera MVD przekonuje mnie o tym, że: (i) sposób przeprowadzenia przeszukania, w czasie którego znaleziono broń u mieszkaniu Ilaşcu był wadliwy. W czasie przesłuchania w sądzie sprzeczne zeznania na temat okoliczności przeszukania złożyli milicjanci i prokurator śledczy, (ii) niezapewnienie mojemu klientowi i współoskarżonym prawa do obrony w czasie śledztwa. Obrońcy nie byli informowani o czynnościach śledczych. Po dwóch miesiącach od aresztowania odbyłem pierwszą rozmowę z Ilaşcu [prok. Avierina wtrąca, że było to 24 sierpnia 1992r]. Obrońcy byli ograniczeni w przedstawianiu sądowi dowodów (iii) używanie przemocy, szczególnie przeciwko mojemu klientowi. Dwaj świadkowie potwierdzili w sądzie, że w śledztwie Ilaşcu był bity. Słyszeli i widzieli to. Przemoc miała charakter fizyczny, psychiczny (pozorowane egzekucje) i moralny (zakaz widzeń z osobami najbliższymi, poniżanie przez śledczych)". Pytam też o film, na którym Ivantoc przyznaje się do winy. Mec. Vozian mówi, że Ivantoc bardzo słabo mówi po rosyjsku. Czytał on do kamery położone mu kwestie. Ma tylko podstawowe wykształcenie i jest bardzo prostym człowiekiem.

Rozmowa z oskarżycielem, prokurator Avieriną

Po wyjściu mec. Voziana, prok. Avierina daje mi kopię poprawki do podstaw ustawodawstwa procesowego karnego ZSRR przyjętą w 1991 r., której nowy art. 46 K.p.k. daje obrońcy prawo do przedstawiania sądowi dowodów. Informuje mnie, że interesującą rzecz powiedział w ostatnim słowie osk. Garbuz. Otóż zastrzelony Ostapenko był deputowanym do Rady Najwyższej w Kiszyniowie. Parlament ten uczcił jego śmierć chwilą ciszy. Prokuratura generalna w Kiszyniowie nie podjęła śledztwa (choć to był jej ustawowy obowiązek), ani sugestii Tyraspola wspólnego prowadzenia go. Prok. Avierina przekazuje mi rezolucję parlamentu Mołdowy. Przekazuje też, wyrywając z akt śledztwa, kopię pisma prokuratury Zadnietrza do prokuratury generalnej Mołdowy w sprawie wspólnego podjęcia śledztwa. (Pismo z 19.06.1992 prokuratora B. Lutchika do prokoratora RM D. Postovana, w którym prosi o konkretne dokumenty z MNB Mołdowy świadczące o współpracy podejrzanych z tym ministerswtem w Koszyniowie, o przesłuchanie ministra bezpieczeństwa Mołodowy (Plugar) i jego współpracowników na tę okoliczność; wreszcie o zatrzymanie pozostałych członków grupy Ilaşcu i wydanie ich władzom Zadnietrza). Skoro, pyta(ła dalej prokurator Avierina), Mołdowa uważa nasze organy za pozakonstytucyjne, to dlaczego organy konstytucyjne nic nie robiły w sprawie tych zabójstw?". Dodaje, że sąsiedzi byli przyproszeni do udziału w przeszukaniu przed wejściem do domu Ilaşcu. Oskarżeni nie skarżyli się w śledztwie ministrowi bezpieczeństwa Mołdowy, który tu był i rozmawiał z nimi. Przyjeźdżał tu też w czasie śledztwa deputowany do parlamentu Mołdowy, Amichalakioaje, który również spotykał się z oskarżonymi, i nie było skarg. Oskarżeni zaczęli się skarżyć na bicie dopiero w sądzie. Sugeruje też, że adw. Maksimoteyeva wzięła w tej sprawie "ciężkie pieniądze, narozrabiała (namawiając osk. Lesco do zmiany wyjaśnień) i wyjechała".

Prok. Avierina dodaje, że do Tyraspola przybyła w sierpniu 1992r., już po zabójstwach. Przedtem pracowała w prokuraturze generalnej w Kiszyniowie, ale musiała wyjechać, bo nie znała języka mołdawskiego. Przyznaje, że jej mąż nadzorował z ramienia prokuratury grupę śledczą w sprawie Ilaşcu. [Nadzór prokuratora, w myśl art. 188 pkt. 1 K.p.k. obejmuje wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania (sankcję daje szef prokuratury) oraz rozpatrywanie skarg i wniosków stron].

Rozmowa z wiceperzesem Sądu Najwyższego Zadniestrza, V.Yu. Shekunem

Rozmowę odbyłem w pomieszczeniach Sądu Najwyższego (na trzecim piętrze w gmachu biura projektów). Przy rozmowie obecna była prokurator Avierina.

Na pytanie o argumenty przemawiające za konstytucyjnością funkcjonowania sądów w Zadniestrzu prezes Shekun odpowiedział, że PMR powstała w wyniku wyraźnie objawionej w referendum woli ludu. Władza ta pochodzi zatem od ludu. Z jego woli zjazd deputowanych przyjął 2 września 1991 r. konstytucję Zadnietrza. Ta konstytucja rozstrzyga też sprawę sądów. W 1990 r. w Mołdowie zarządzono, przy okazji wyborów sędziów, ich weryfikacja. Nie wybrano wówczas na sędziego, np. pani Popovej, która tu, w Tyraspolu, była zasłużonym sędzią i prezesem miejscowego Sądu. W końcu 1991 r. MSW, prokuratura i sądy położone na lewym brzegu Dniestru podejmowały uchwały o przejściu pod jurysdykcję ZRM. W Tyraspolu np. nowym władzom podporządkowało się 5 sędziów, dwóch zaś sprzeciwiło się temu. Nie było innych organów ochrony prawnej na tym terytorium, bo władza RM tu nie sięgała, a życie nie znosi próżni. Po przyjęciu tych rezolucji, parlament Mołdowy, na wniosek ministra sprawiedliwości, podjął 1 kwietnia 1992 r. uchwałę o pozbawieniu sędziów Zadniestrza ich urzędów.  Władze Zadniestrza nie zwolniły tych sędziów, którzy pozostali wierni Mołdowie. Sądzili oni stare sprawy przez kolejne 2-3 miesiące. Pensje płaciła im Mołdowa. W Benderach, enklawie ZRM po prawej stronie brzegu, pracują dwa sądy, jeden zadniestrzański, w mieście, i drugi mołdowski, z siedzibą poza miastem. 

17 grudnia 1992 roku wyłoniono izby Sądu Najwyższego Zadniestrza: karną i cywilną. W skład tego Sądu wchodzi nadto prezes i dwóch zastępców. Prezes Sądu, Ivanova, przewodniczy rozprawie w sprawie grupy Ilaşcu.

Na pytanie o praktykę sądzenia spraw przez Sąd Najwyższy Zadniestrza jako sąd jednoinstancyjny, otrzymuję odpowiedź, że do chwili wpłynięcia sprawy grupy Ilaşcu Sąd Najwyższy Zadniestrza, jako sąd pierwszej i ostatniej instancji dla spraw sądzonych w trybie doraźnym, rozpoznał pięć innych spraw, a po wpłynięciu aktu oskarżenia przeciwko Ilaşcu i jego grupie, prokuratura przekazała w tym trybie jeszcze 20 spraw.

Na pytanie o kwestionowanie konstytucyjności sądów w innych sprawach karnych w Zadnietrzu, sędzia Shekun informuje, że do tej pory był jeden taki przypadek. W sprawie osądzonej w Sądzie Rejonowym w Rybnicy, skazani napisali apelację nie do Sądu Najwyższego ZRM lecz do Sądu Najwyższego RM, powołując się na ten argument. Sąd Najwyższy  RM nakazał naczelnikowi kolonii karnej położonego w Zadnietrzu uwolnienie skazanych. Naczelnik przesłał ten nakaz do Sądu Najwyższego ZRM, który nie uznał jego prawomocności.

Prezes Shekun dodaje od siebie, że konstytucyjności tutejszych sądów nie kwestionują adwokaci z Kiszyniowa, który przyjeżdżają tu bronić swoich klientów. Są wśród nich członkowie prezydium kolegium adwokatów w Kiszyniowie. Podają mi 3 nazwiska tych adwokatów (Zakharov, Sonin, Bitsko), prosząc o zachowanie ich w tajemnicy w obawie przed represjami ze strony Mołdowy.

Prezes Shekun wręcza mi przepustki do Aresztu Śledczego gdzie izolowani są oskarżeni (z wyjątkiem Garbuza).

Rozmowy z pięcioma oskarżonymi

Oskarżeni osadzeni są w położonym na peryferiach Tyraspola Areszcie Śledczym. Po rozmowie z naczelnikiem i jego zastępcą, towarzyszył mi kapitan. Naczelnik oświadczył mi, że pomieszczenie służące rozmowom z podsądnymi jest w remoncie i dlatego przydzielił mi dyżurkę oddziałowego bloku znajdującego się poza obrębem właściwego aresztu. Oskarżonych na rozmowy przyprowadzano oddzielnie. Pomieszczenie to nie miało drzwi i "dla mojego bezpieczeństwa" w pomieszczeniu obok przebywał najpierw jeden a pod koniec rozmów trzech funkcjonariuszy więziennych (nie pomogło tłumaczenie, że przeprowadziłem więcej niż 700 rozmów tego typu w więzieniach kilku krajów). Nie uważam jednak, by obecność funkcjonariuszy krępowała w jakikolwiek sposób odpowiedzi i opinie oskarżonych. Rozmowy nagrałem na magnetofon.

Moim rozmówcom zadawałem następujące pytania:

* jeżeli przyznawał się w pierwszej fazie śledztwa, to dlaczego i w jakich okolicznościach zmienił swoje wyjaśnienia;

** czy potwierdza zarzut bicia i innych bezprawnych "metod" śledztwa, a jeżeli tak, jakie dowody może przedstawić;

*** jeżeli występował przed kamerą video, to w jakich okolicznościach nastąpiło to nagranie;

**** ocena bezstronności postępowania sądu karnego;

***** pytanie do Ilaşcu o sprawę opublikowanego postanowienia Nr 6;

****** jaki wyrok przewiduje co do siebie;

******* co zamierza poczynić, jeżeli zostanie skazany.

Najpierw rozmawiałem z Ilaşcu. Oto jego relacja:

Był obecny przy przeszukaniu swojego mieszkania. Widział ku czemu zmierza cała sprawa, gdy zobaczył, jak policjant wyciągał broń spod jego łóżka. On broni tej tam nie kładł. Ilaşcu opisał fakty codziennego bicia go w pierwszej fazie śledztwa, do końca czerwca 1992r. Opisał też cztery pozorowane egzekucje przez rozstrzelanie, jakie przeprowadzono na nim w komendaturze 14 armii, gdzie był izolowany. W ten sposób próbowano, bezskutecznie, wymusić na nim przyznanie się do winy. Bicie odbywało się często w obecności prokuratora Storozhuka. Polecenie bicia wydawał Avierin, szef grupy śledczej. Ów Avierin jest mężem oskarżycielki, Avieriny.

Na przełomie 1989/1990 Ilaşcu został oskarżony przez prasę i radio w Tyraspolu o sprzyjanie faszyzmowi i nacjonalizmowi. Ilaşcu żądał od prokuratora wszczęcia śledztwa za zniesławienie go. W 1991 r. Storozhuk umorzył sprawę, uznając, że nie zostało popełnione przestępstwo.

Ilaşcu nie ukrywał przede mną, że zbierał informacje i prowadził polityczną działalność opozycyjną wobec stosunków panujących we wschodniej części Mołdowy. Krytykował też publicznie i w cztery oczy prezydenta Snegura.

Wszyscy oni, zdaniem Ilaşcu są zainteresowani osobiście w uzyskaniu wyroku skazującego, najlepiej kary śmierci.

W pocz. grudnia 1992 r. odwiedził go szef KGB Zadniestrza - Shevtcov, prokurator Luchik oraz ktoś obcy, kto się nie przedstawił i w ogóle nie odzywał. Kiedy Shevtcov i ten obcy wyszli, Luchik powiedział mu, że ten obcy, to Kalmoi - szef bezpieczeństwa Mołdowy. Fakt pobytu Kolmai'a potwierdził mu jego obrońca, Vozian. Ilaşcu wyraźnie sugerował mi wspólną akcję KGB Zadniestrza i MNB Mołdowy w celu kompromitacji i wyeliminowania z życia politycznego jego partii politycznej.

Sprawa karna została całkowicie sfabrykowana przy pomocy prowokatora Garbuza, nasłanego do jego partii. Pozostałych oskarżonych ocenia jako prostych ludzi, kołchoźników, zmuszonych w pierwszej fazie biciem i lekami psychotropowymi do przyznania się.

Sąd jest niekonstytucyjny, nie prosił tego sądu o uwolnienie ale o przekazanie jego sprawy wymiarowi sprawiedliwości Mołdowy. Podkreśla, że nie przekroczył granicy swojego państwa. Zaprzecza zarzutom oskarżenia. Jednakże, gdyby przyjąć, że w okresie wojny między Mołdową a Zadniestrzem kierował zabójstwem tych dwóch osób, to zgodnie z prawem wojennym powinien być potraktowany jako jeniec wojenny i po zawarciu rozejmu wydany jak inni jeńcy. "Sama prokuratura, m.in. na 3 stronie aktu oskarżenia twierdzi, że byłem współpracownikiem mołdawskiej policji politycznej (choć to nieprawda)". Ilaşcu potwierdza autorstwo opublikowanego "Postanowienia Nr 6", choć uważa, że interpretacji jego treści nie można dokonywać przez wyrywanie stwierdzeń z kontekstu.

W lutym 1993 roku Ilaşcu odwiedził prof. Paolo Unghare z Rzymu. W marcu przez 10 minut odwiedził go MKCK (International Committee of Red Cross), a ostatnio dziennikarze. Ma obecnie prawo czytać mołdowskie gazety.

Relacja Ivantoca

Rozumie, ale bardzo słabo mówi po rosyjsku. Kapitan przyprowadza strażnika, który jest tłumaczem. Potem doprowadzony został Lesco, który do końca rozmowy pełni już rolę tłumacza.

Ivantoc mówi o jednym przypadku bicia go przez zamaskowanych śledczych w siedzibie komendantury 14 armii. Stosowano wobec niego leki, w celu uzyskania przyznania się do winy. Podkreśla, że mimo choroby, sąd nie zapewnił mu odpowiedniego leczenia. Sąd wysłał go na obserwację medyczną do szpitala w Odessie.

O filmie video powiedział, że czytał tekst, który został mu wręczony, a nie ma trudności z czytaniem po rosyjsku. Uczył się na pamięć kwestii wręczanych mu przez Storozhuka a potem powtarzał to do kamery.

Relacja Lesco

Do marca 1993 roku nie odwiedzał go nikt obcy. Wówczas przyjechał przedstawiciel MKCK. Nie widział się z nikim z prokuratury z Kiszyniowa. Zaprzeczył, by nawet raz w śledztwie przyznał się do winy.

Relacja Petrowa/Popy

Zaprzecza, żeby był członkiem grupy Ilaşcu, tych ludzi poznał dopiero w czasie konfrontacji. Nie był członkiem Frontu Ludowego. Jest weteranem wojny w Afganistanie. Po powrocie miejscowe KGB chciałoby z nim współdziałał. Odmówił i z zemsty został fałszywie oskarżony.

Ani oficer śledczy, ani Storozhuk go nie bili, bili go zwykli milicjanci. Był bity na początku śledztwa. Przyznaje, że w początku śledztwa przyznał się. Ale zaraz potem, po pierwszym spotkaniu z adwokatem, powiedział, że nie będzie nic wyjaśniał, że wszystko powie w sądzie. Musiał się przyznać do winy przed kamerą video, gdyż powiedzieli mu, że inaczej ma się pożegnać z rodziną, a w tym czasie rodzina mieszkała jeszcze w Tyraspolu. W przeciwieństwie do pozostałych był trzymany w komendzie milicji. W czasie izolacji w milicji był karmiony tylko raz dziennie. Według niego sąd jest stronniczy politycznie.

Relacja Godiaka

Był bity na początku śledztwa. podaje nazwiska trzech milicjantów, którzy brali udział w biciu go. Był też bity przez żołnierzy w Komendanturze 14 armii, ale ich nazwisk nie zna. Z początku przyznał się do winy, gdyż jego rodzina była jeszcze w Tyraspolu. Potem odmawiał wyjaśnień i zaprzeczył swojej winie w sądzie. Ma absolutnie pewne alibi. W momencie zabójstwa był w delegacji w zupełnie innej miejscowości.

Moi rozmówcy nie zgłaszali zastrzeżeń do pracy obrońców. Nie chcieli jednak korzystać z ich pomocy, gdyż nie uznawali konstytucyjności sądu. Według wszystkich Garbuz był prowokatorem, który aktywnie zachęcał ich do stosowania terroru, powoływał się na przykłady terrorystów arabskich. Żaden nie wierzył, że ten sąd może ich uniewinnić. W razie skazania, żaden nie będzie prosić o łaskę.

Ani Ilaşcu, ani żaden z kolejnych współoskarżonych nie zgłaszał mi skarg na administrację miejscowego aresztu śledczego. Wszyscy twierdzili natomiast, że przez cały czas pobytu w areszcie policyjnym nie mieli pościeli, a w celi były wszy i pluskwy.

* * *

Uwagi do aktu oskarżenia

Zgodnie z K.p.k. Mołdowy każdy akt oskarżenia składa się z trzech części: (i) opisu czynów przypisanych, (ii) dowodów oskarżenia, (iii) stanowiska oskarżonego.

s.7 dół: art. 63 K.k. nie można przygotowywać zamachu terrorystycznego przeciwko władzy radzieckiej, bo tej w 1992 r. już nie było.

s. 8 koniec: Czy Ilaşcu mógł wzywać do przestępstw przeciwko państwu, które z punktu widzenia prawa międzynarodowego już  nie istniało w momencie popełnienia czynu (ZSRR). Nie zwalnia go to z ewentualnej odpowiedzialności karnej za wzywanie w opublikowanym przezeń "Postanowieniu Nr 6" do zaburzeń społecznych (art. 203 K.k.)

Nie wskazuje się na dowody (poza samooskarżeniem Garbuza), że oskarżeni przygotowywali "masowe zabijanie ludzi", czego zabrania art. 65 K.k.

Nie ma podmiotu chronionego przez przepis art. 67 K.k. (naruszenie integralności terytorialnej ZSRR). W tym czasie nie istniała już MSSR. Gdyby wziąć pod uwagę jedyny podmiot ochrony: nienaruszalność terytorialną Mołdowy, to władze Zadniestrza - nie zaś Ilaşcu - ogłaszając secesję, integralność tę naruszyły.

Pomijam tu zagadnienie prawa ludności Zadniestrza do samookreślenia oraz prawo Mołdowy do zachowania granic terytorium sprzed 1990 roku. Interesuje mnie tylko to, czy Ilaşcu wzywał do dezintegracji terytorialnej Mołdowy Gdyby zaś z kolei uznać istnienie de facto takiego podmiotu ochrony jak ZRM - to nie może ona pretendować do bycia MSSR - tak ze względów prawnych, historycznych jak i geograficznych. Przepis art. 67 K.k. służy bowiem jedynie ochronie Mołdowy.

s. 27-28: Fakt, że nie znaleziono broni, z której zamordowano obie ofiary zdaje się świadczyć, paradoksalnie, na korzyść oskarżenia. Łatwo byłoby bowiem spreparować te dowody i podrzucić broń podejrzanym.

s. 36: Skład grup: do usiłowanego zabójstwa Limanskiego - Kostov, Zhenunk', Kreguk, Berbek; Ostapenko - A. Ivantoc, Lesco, Petrov, Lungun, Guser - dwa razy NN. Czy grupa Kostrova była terrorystyczna, skoro na str. 36 czytamy, że "moralnie nie była ona przygotowana do wykonania polecenia Ilaşcu zabicia Limanskiego"?

s. 65: nie specyfikuje, kogo chciał zabić oskarżony Ilaşcu. Sugeruje się, iż wszystkich deputowanych Zadniestrza. O ile oskarżanie w tym stylu byłoby być może na miejscu w gazecie bulwarowej , to na pewno nie w tego typu dokumencie prawnym.

Jednym z zasadniczych punktów aktu oskarżenia jest "Postanowienie nr 6", opublikowane przez Ilaşcu w gazetach tyraspolskich we wrześniu 1990 r. Dziwne jest zatem, że tak niebezpieczne, zdaniem oskarżenia, wezwanie nie spowodowało zainteresowania KGB działalnością, która doprowadziła do przygotowania i realizacji aktów terroru. KGB Zadniestrza pozwoliło zatem plany takie wprowadzić w życie. Objęte aktem oskarżenia działania grupy Ilaşcu między wrześniem 1990 a majem 1992 odtworzone zostały dopiero po zabójstwie dwóch ludzi. Albo zatem KGB śledził grupę i nie przeciwdziałał jej niebezpiecznemu rozwojowi, albo do początku KGB przegapił sprawę, albo takich zdarzeń nie było i grupa nie miała charakteru terrorystycznego. [Grupa Ilaşcu miała, moim zdaniem, charakter nacjonalistyczny, ale jej przywódca tego nie ukrywał, same zaś poglądy nacjonalistyczne nie są przestępstwem i korzystają z ochrony art. 19 PPPOiP, której stroną jest Mołdowa.] Być może Ilaşcu został wytypowany przez KGB jako wygodny cel ataku w sytuacji, gdy opinia publiczna Zadniestrza od dwóch miesięcy domagała się szybkich efektów śledztwa w sprawie bulwersujących ją zabójstw dwóch lokalnych działaczy. Pytany na tę okoliczność p. Storozhuk powiedział mi, że akta KGB wywiozły władze Mołdowy z Tyraspola do Kiszyniowa. Wydaje się to wręcz nieprawdopodobne. Deputowany do parlamentu Mołdowy, Andronik, były prokurator, skomentował tę informację tak, że akta policji politycznej odbyły odwrotną drogę, z Kiszyniowa do Tyraspola.

s. 66: W akcie oskarżenia nie może być tak nieostrych zwrotów jak: "aktów terrorystycznych i innych przestępstw", tym bardziej, że na początku tej strony mówi się o "aktach dywersji i terroru". Podobnie na st. 68-69. Pojawiają się też inne nazwy: "dywersyjno-terrorystyczna grupa 'Bużor' MBN Mołdowy". Brzmi to wszystko bardziej jak epitety w stylu prokuratora A.Ja. Wyszyńskiego a nie jak język aktu oskarżenia.

s. 70: Zabójstwa Ostapenki dokonano o 7.50 rano, na skrzyżowaniu ulic dużej wsi. Czyżby nikt z mieszkańców nie reagował?. Akcja trwała dość długo. Jeden z zabójców wystrzelał z KbkAK dwa magazynki nabojów a na koniec sprawcy sprawdzili jeszcze, czy ofiary zginęły.

Prokurator w mowie oskarżycielskiej nie odstąpiła od żadnego punktu oskarżenia.

Konstytucja Zadniestrza

Przyjęta 2 września 1991 r. nazwa państwa w tytule jest obecna, ale w tekście używa się terminu Zaniestrovskaya Moldavskaya Sovetskaya Respubblika (ZMSRR). Brak informacji, czy przyjęto zmianę nazwy państwa. Nie ma przepisów przejściowych, odnoszących się do konstytucji Mołdowy - choć podjęto secesję na części terytorium tego państwa. Nowe państwo wyłania się przez to z czystego niebytu.

Tak na marginesie, to miałem kłopoty z uzyskaniem kopii tekstu konstytucji: nie miał jej w siedzibie rządu i parlamentu Zadniestrza p. Litskay, na drugi dzień "postarał się" o tenş tekst prokurator Luchik.

(Art. 101 Konstytucji zapowiada, że "organizację i sposób działania sądów ZRM określa ustawa 'O ustroju sądów ZRM'". Ustawy takiej dotąd nie wydano. Zgodnie z art. 103 i 104 Konstytucji, Sędziów Sądu Najwyższego wybiera na 15 lata Rada Najwyższa Zadniestrza. Sędzia może być odwołany przez tę Radę na podstawie art. 105.3.

Konstytucja Mołdowy

Treść art. 150-154 Konstytucji Mołdowy świadczy, że przepisy Konstytucji Zadniestrza dotyczące sędziów i sądownictwa są, co do treści, identyczne.

Konkluzje

(i) Z powodów wyłuszczonych w raporcie nie miałem dostępu do akt sprawy karnej No. 92318026 przeciwko I. Ilaşcu i innym osobom i w czasie mojej misji nie znałem jeszcze treści wyroku w tej sprawie. Nie mogę zatem wypowiadać się [o tym], czy i ewentualnie w jakim zakresie Sąd naruszył minimalne standardy due process of law gwarantowane przez art. 14 International Covenant on Civil and Political rights of 16 December 1966. which Republic of Moldova is part of (exluding the Optional Protocol).

(ii) Niezależnie jednak od tego, czy i na ile Sąd kierowany w tej sprawie przez Ms. Ivanovą, wziął pod uwagę zarzuty i przytoczone przez obronę dowody stosowania przez organy śledcze wobec podejrzanych metod sprzecznych z art. 7 ICCPR (zakaz inhuman or degrading treatment), akt oskarżenia popierała osoba (Ms Avierina), która - nie wątpiąc w jej osobistą uczciwość (integrity) - miała osobiste powody, aby uzyskać w tej sprawie skazanie osób, które aktywnie reprezentowały program polityczny, którego realizacja pozbawiła ją możliwości wykonywania zawodu prokuratora w Kiszyniowie. Tymczasem w ONZ-towskich Guidelines on the Prole of Prosecutors przyjętych w 1990 r. czytamy: "13. In the perforamce of their duties, prosecutors shall: (a) Carry out their functions impartially and avoid all political, social, religious, cultural, sexual and any other kind of discrimination; (b) [a]ct with objectivity...". Z tej tylko racji proces ten powinien być powtórzony od początku.

(iii) Obowiązująca w Zadniestrzu (podobnie jak i w całej Mołdowie) procedura karna, uniemożliwia osobie skazanej przez sąd I instancji zaskarżenie wyroku do sądu II instancji, nawet, gdy orzeczono karę śmierci (jak w niniejszej sprawie w stosunku do I. Ilaşcu). Jest to oczywiście sprzeczne z art. 14.5 of the ICCPR ("Everyone convicted of crime shall have the right to his conviction and sentence beining reviewed by a higher tribunal according to law").

(iv) Należy zaproponować zatem sposób na rozpoznanie sprawy przez co najmniej jeszcze jeden sąd, co do którego konstytucyjności i obiektywności oskarżeni (w tym momencie faktycznie skazani) nie mieliby już zastrzeżeń.

Rekomendacje

Możliwe są (biorąc pod uwagę również uwarunkowania polityczne oraz prestiżowe i emocjonalne uwikłanie się Mołdowy i Zadniestrza w sprawę) następujące rozwiązania gwarantujące zachowanie w tej sprawie minimalne standardy due process of law:

(a) Po ogłoszeniu wyroku w sprawie - co nastąpiło jak wiadomo 8 grudnia 1993 r. - I. Ilaşcu i pozostali skazani zostaną wydani władzom Mołdowy pod warunkiem przeprowadzenia w Kiszyniowie, przed Sądem Najwyższym, ponownego procesu w tej sprawie. Prokurator z Zadniestrza i adwokaci reprezentujący ofiary zabójstw powinni mieć prawo popierania oskarżenia.

Aby uniknąć ze strony Zadniestrza zarzutów stronniczości sędziów (czego przy wadze sprawy dla obu Stron nie można wykluczyć co wszystkich sędziów sądów najwyższych tak Mołdowy jak i Zadniestrza), należały ustanowić panel trzech sędziów nie pochodzących z tego terenu. W tym celu obie Strony - przy współdziałaniu Misji KBWE w Kiszyniowie - zwróciłyby się do trzech państw, których sędziowie sądów najwyższych znają biegle język rosyjski i radzieckie prawo karne (materialne i procesowe) o wyrażenie zgody na udział ich sędziów w takim procesie. Mogliby to być np. po jednym sędzim z Białorusi, Litwy i Łotwy. Takie rozwiązanie wymagałoby nadto spełnienia następujących warunków: (i) zgody tych sędziów oraz (ii) powołania ich na stanowisko sędziów Sądu Najwyższego Mołdowy. Ten ostatni warunek wymagałby aby - zgodnie z Konstytucją Mołdowy (art. 113 .12) - prezydent Mołdowy nadał im obywatelstwo oraz aby Parlament Mołdowy powołał ich na sędziów Sądu Najwyższego (art. 151.2).

Uważam, że w wypadku powodzenia tego rozwiązania, mogłoby ono być z powodzeniem wykorzystywane w podobnych przypadkach, zwłaszcza na Zakaukaziu.

(b) Zawarcie umowy przez Mołdowę i Zadniestrze ze Stroną Trzecią, której prawo karne dopuszcza sądzenie osób nie będących obywatelami tej strony za przestępstwa popełnione na innym niż jej terytorium. W takim przypadku wchodziłyby w grę zarzuty o popełnienie zabójstw przez I. Ilaşcu i jego grupę. Możliwość taką (w odniesieniu do zabójstw) dopuszczają w Europie m.in. kodeksy karne: - Niemiec - art. 7.2.2; Polski - art. 114.1; Szwecji - Section 2. Treść tych przepisów załączam w apendyksie. W wypadku uznania któregoś lub wszystkich oskarżonych winnych zarzucanych im czynów Mołdowa zobowiązałaby się wykonać wobec nich orzeczoną karę (w grę wchodzi praktycznie tylko kara pozbawienia wolności).

Luźne zapiski:

Treść przepustki do Aresztu:

"Vierchownyj Sud PMR, 25.11.1993, No 2219
Naczalniky sledstwiennogo izolatora, PR 91/2 g. Tiraspol'
Razreszajetsia gr. Andrzej Rzepliński swidenie s gisljaszimsja za Wierchownym Sudom PRM
podsudzimim/osużdżonym po st. 227 g. 2 UK MSSR Godiak Petrowom Il'ewiczem (Petrowym/Popa Fedorom Michaiłowiczom, Iwancok Andrejeem Matwieewiczem, Ilaszko Il'ej Stepanowiczem, Leszko Aleksnadrom Dmitrowiczem) 1967 (1963, 1961, 1952, 1955) goda rożdenia.
(zam)PREDSEDATEL'STWUJUSZIJ (CZLEN SUDA) W. Ju. SZEKUN".

Całość przepustki tylko po rosyjsku, za to duża okrągła pieczątka także po rumuńsku i ukraińsku.

W drodze do pobliskiej restauracji Luchikowi towarzyszy dwóch goryli. Prokurator Avierinie towarzyszy gorylka. Avierina przyznaje się do polskiego pochodzenia, jej ojciec był Polakiem (Krzeszotarski).

Sklepy przy głównej ulicy 25 Oktiabra: w odzieżowym całe piętro białych koszul oraz beżowych męskich spodni. Na innym piętrze tylko jesienne kurtki. Poza tym nic.

Na półpiętrze komendy milicji duża płaskorzeźba Feliksa Edmundowicza Dzierżyńskiego. Brud. Na korytarzach zamiast popielniczek stoją nocniki.

Sledowatiel prokuratury Tamara Razumovskaya, lat 45. Absolwent, jak niemal wszyscy tutaj, Instytutu Prawniczego w Charkowie, przez 25 lat pracowała w Pietrozavodsku (Karelia). Tu pracuje od stycznia 1993r. Przyjechała na własną prośbę. Otrzymała awans (odpowiednik pułkownika). Uważa się za najlepszego prokuratora Zadniestrza. Specjalizuje się w zabójstwach i przestępstwach gospodarczych. W czterech sprawach uzyskała karę śmierci. Dwóch skazanych stracono, dwóch zmarło na gruźlicę przed egzekucją. Egzekucje przeprowadzano w Leningradzie.

Ani Storozuk, ani Razumovskaya nie wyrazili ochoty, w przeciwieństwie do obrońców i wiceprezesa Sądu Najwyższego, poczytania lub zrobienia fotokopii rosyjskojęzycznego zbioru dokumentów ONZ dotyczących kontroli przestępczości i praw człowieka.

17 piętrowy wieżowiec mieszkalny przy reprezentacyjnej ulicy 25 Oktiabra, wieczorem. Śmierdzi już na parterze, rozlane płyny na klatce schodowej. Jedna winda zepsuta. Na 17 piętrze taki sam brud. Lamperia olejna położona na krzywą ścianę, ma ostry ciemnozielony kolor. Na korytarzu brud. Wyrwane przewody elektryczne. Przejście z windy do klatki schodowej prowadzi przez oblodzony balkon z częściowo wyrwaną barierką. Zbrojone szkło w drzwiach prowadzących na balkon poniszczone. Porozrzucane śmieci, i tak do samego parteru. Nie we wszystkich oknach zasłony lub firanki, i nie wygląda to na zwyczaj holenderski, a na pospolite niechlujstwo. Slums.

Ceny. Koszula biała: 4650 sowieckich (nie rosyjskich) rubli, gazeta - 6Rb, 10 pocztówek ze znaczkami 1300Rb, bania czterolitrowa napoju z granatów - 430Rb.

W rozmowie miejscowe kobiety wiele wiedzą o Polsce. Marzą, że kiedyś tu też tak będzie jak w Polsce (Avierina: "nam mówili, że za dwa lata będzie jak w Polsce") [już jest, nie przestali tu rządzić zwolennicy państwa prerogatywnego i dystrybucyjnego, a u nas tacy wygrali dopiero co wybory].

Telefon do misji KBWE do Kiszyniowa do dr S. Stefańskiego

Prosiłem o ustalenie w prokuraturze generalnej Mołdowy, czy wpłynęło pismo z prokuratury z Tyraspola z propozycją wspólnego prowadzenia sprawy oraz pismo żądaniem ustalenia, czy MNB Mołdowy było zamieszane w akcje grupy oskarżonych.

1   Z ostatnich publikacji nt uznania de facto w odróżnieniu od uznania de jure zob. Alfred P. Rubin.: Are human rights legal?, in: Yoram Dinstein, Mala Tabory (eds.): The Protection of Minorities and Human Rights, Kluver Publishers: Dordrecht_Boston_London 1992, p. 39-41.

Post Scriptum: Ilie Ilașcu został przekazany władzom Mołdawii w 2001 roku, potem wyjechał do Rumunii, której obywatelstwo otrzymał jeszcze w więzieniu. Od 2000 roku jest rumuńskim senatorem.

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.