TK



W MS pracuje 150 oddelegowanych sędziów. Markiewicz: Powiedzieli, napisali... (Odcinek 86)

włącz czytnik
W MS pracuje 150 oddelegowanych sędziów. Markiewicz: Powiedzieli, napisali... (Odcinek 86)

Dr hab. Krystian Markiewicz, sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”

(…)

Wiceminister Piebiak skrytykował również sformułowany w czasie kongresu postulat wprowadzenia zakazu delegacji sędziów do MS.

Z informacji przekazanych nam przez resort wynika, że do pracy w ministerstwie oddelegowanych jest obecnie 150 sędziów. Taka liczba wystarczyłaby, żeby obsadzić trzy średniej wielkości sądy okręgowe! Co więcej, liczba ta wzrosła o kilkanaście procent, odkąd władzę przejęła obecna większość parlamentarna. Myślę, że każdy sędzia chciałby, by o tyle wzrosły etaty sędziowskie w jego wydziale. Tymczasem sędziowie w MS nie sądzą, a więc nie wykonują tego, co jest istotą i sensem bycia sędzią, do czego zostali powołani i co ślubowali czynić. Notabene przypomnę, że nie kto inny jak obecny wiceminister sprawiedliwości był głównym krytykiem systemu, w którym nadzór administracyjny pozostaje w rękach polityka. A teraz jest częścią tego systemu. Niewielu sędziów podziela optymizm, że działanie delegowanych do MS przynosi więcej pożytku niż szkody.

Jak pan odbiera ostatnie słowa prezesa PiS o Sądzie Najwyższym? Jarosław Kaczyński mówił, że SN nie może pozostawać poza jakąkolwiek kontrolą i że odegrał w naszym kraju złą rolę.

Dla mnie to dowód na to, że sędziowie mieli rację, organizując kongres już teraz. I że nasze obawy, które podczas tego kongresu wybrzmiały, nie były i nie są pozbawione podstaw. Jak się okazało – środowisko wykazało się dużą przenikliwością. Przecież na kongresie wyrażaliśmy nasze zaniepokojenie nie tylko tym, co się dzieje np. wokół Trybunału Konstytucyjnego, ale nasze obawy szły o krok dalej. Nie kryliśmy, że spodziewamy się, iż władza będzie podejmować próby wpływania na sądy, w tym również na Sąd Najwyższy.

Zgadza się pan ze stwierdzeniem, że SN pozostaje poza wszelką kontrolą?

Jest mi niezmiernie przykro, że takie słowa padają z ust i prawnika, i szefa największej partii parlamentarnej w Polsce. Gdy pojawia się takie stwierdzenie, to ono od razu rodzi pytanie: kto miałby w takim razie kontrolować SN i czemu miałoby to służyć? Miałby powstać jakiś sąd jeszcze wyższy niż najwyższy? Któryś sąd musi być przecież tym najwyższym. Inaczej mielibyśmy niekończące się procesy sądowe, a sądy nie miałyby żadnego sensu. Nikt nie byłby bowiem w stanie uzyskać ostatecznego rozstrzygnięcia swojej sprawy. Tak więc pod względem prawniczym nie rozumiem sensu tej wypowiedzi pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Poprzednia 12 Następna

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.