TK
Zielona strzałka
biurokracja| interpretacja indywidualna| odpowiedzialność| prawo do błędu| represyjność| wolność
włącz czytnikPrzykład z życia – przechodzenie przez ulicę na czerwonym świetle. U nas karane w każdej sytuacji mandatem. Na nic tłumaczenia, że to niedziela, że małych ruch na drodze, że upewniłem się, iż żaden samochód nie nadjeżdża… Za przejście na czerwonym świetle mandat się należy, i tyle. Kropka. Bez dyskusji.
Można jednak inaczej, choćby w Wielkiej Brytanii, gdzie czerwone światło oznacza jedynie to, iż w tym momencie to samochód, a nie pieszy, ma pierwszeństwo. Odpowiedzialność leży po stronie osoby, która decyduje się na przejście przez ulicę – państwo ufa swoim obywatelom i zakłada, że są w stanie podejmować racjonalne decyzje, które nie będą szkodzić innym. Wydaje się więc, że na Wyspach ludziom rozumu nie wyłączono. U nas tak.
Inny przykład, zielona strzałka, czyli znak zezwalający na warunkowy skręt w prawo. Wprowadzono ją po to, żeby usprawnić ruch, żeby kierujący nie musiał stać na skrzyżowaniu bez potrzeby, i by za nim nie ustawiała się „kilometrowa” kolejka do zjechania ze skrzyżowania, blokując całą jezdnię. Kiedy jest możliwość bezpiecznego skrętu w prawo, bo nikt nie nadjeżdża, nikt nie przechodzi, to po co stać i blokować ruch?! Dlaczego nie jechać swoją drogą, do swojego celu? Oczywiście po wcześniejszym zatrzymaniu się i zachowaniu wymaganej szczególnej ostrożności.
Dla mnie zielona strzałka jest swojego rodzaju symbolem tego, czego w Polsce nam brakuje – prawa do własnej wolnej decyzji, prawa do racjonalnego działania. To zwycięstwo zdrowego rozsądku nad ślepą wiarą w magiczną moc paragrafów, przepisów i procedur ustalanych w zaciszu urzędniczych gabinetów. Zielona strzałka, to jasny sygnał dla każdego – to TY oceniasz ryzyko, to TY podejmujesz decyzję i to TY bierzesz na siebie odpowiedzialność za skutki. To obszar Twojej wolności i odpowiedzialności, które muszą iść w parze.
Zielona strzałka, to oczywiście przenośnia, to sposób, by tym skrótem myślowym wskazać nie to co należy w Polsce zmienić, ale jak! Trzeba wprowadzić nową filozofię relacji między obywatelem a państwem. Podobną do tej, jaką zaproponowałem kilka lat temu wprowadzaniem kultury oświadczeń w miejsce kultury zaświadczeń. Oświadczenie, jest dobrowolnym aktem obywatela, za który to on bierze odpowiedzialność, jeśli się na nie zdecyduje. Zaświadczenie natomiast było obowiązkiem biurokratycznie narzucanym przez państwo, od którego obywatel nie mógł się uwolnić.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Brak art. powiąznych.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski