Debaty



Pracownicy LOT-u chcieliby stać się akcjonariuszami przewoźnika

akcjonariat pracowniczy| Joanna Modzelewska| Ministerstwo Skarbu Państwa| PLL LOT| prywatyzacja| Związek Zawodowy Pilotów Liniowych PLL LOT

włącz czytnik

W liście do ministra skarbu państwa związkowcy podkreślają, że program ratunkowy powinien zostać opracowany najpóźniej do 15 lutego br., czyli na półtora miesiąca przed rozpoczęciem sezonu letniego.

Joanna Modzelewska ma jednak wątpliwości, czy zarząd LOT-u i resort skarbu pójdą za tymi radami. Według niej dotychczasowe próby wpływania na działania władz spółki kończyły się zwolnieniami i procesami sądowymi.

 – Jako związek zawodowy od dłuższego czasu próbujemy pomagać w ratowaniu tej spółki, ale do tej pory nie było to mile widziane przez poszczególne zarządy PLL LOT. Nasze pomysły są różne, dajemy szeroki wachlarz rozwiązań ministerstwu i mamy nadzieję, że podejmie rękawicę i stwierdzi, że w obecnej sytuacji może warto skorzystać z przemyśleń osób, które na bieżąco obserwują to, co się dzieje – mówi.

Odpiera też zarzut, że trudna sytuacja LOT-u wynikać może między innymi ze zbyt wysokich kosztów zatrudnienia personelu.

 – Na całym świecie koszty pracownicze w liniach lotniczych sięgają ok. 30 proc. Więc jeżeli u nas jest to niecałe 10 proc. nie oznacza to, że te koszty są wysokie. Redukcja załogi w taki sposób, że nieważne, kto zostanie zwolniony, tylko żeby wyglądało to dobrze na zewnątrz, jest wyjątkowo nieroztropna – przestrzega Joanna Modzelewska.

Newseria.pl

Poprzednia 12 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Tomasz | 09-01-13 17:47
Przykłady tego typu prywatyzacji były już dawno w USA . Może związki z LOT podpierały się tymi przykładami ale jeśli nie to sugeruję przejrzeć historie amerykańskich linii i korzystać z ich doświadczeń .
W Polsce prywatyzacja pracownicza od początku przemian nie cieszy się poparciem ani ekonomistów ani też tym bardziej polityków .Wolą sprzedać każdemu inwestorowi nawet za 1 zł z zewnątrz niż pracownikom .Koronnym argumentem było stwierdzenie ,że przecież ta firma państwowa powstała z pieniędzy wszystkich obywateli a przejąc ja maja tylko pracownicy .
Podnosi się też sprawę niskiej sprawności zarządzania firmami w których decydujący głos mają tam zatrudnieni bo ci nie zezwolą na efektywną pracę .Sam pracuję w spółce pracowniczej .Przejęliśmy przedsiębiorstwo państwowe ponad 10 lat temu .Spłaciliśmy całą należność , prowadzone są inwestycje, nie było w niej zwolnień , firma działa . Rzeczywiście trochę prawdy jest w specyficznych uwarunkowaniach zarządzania takimi podmiotami ale z niespodziewanej strony .Oto zarządy za wiele myślą o tym by dobrze wypaść na zebraniach wspólników a za mało o przyszłości choćby i rozwiązywaniu problemów strategicznych .
Ważne jest zachowanie większościowego pakietu udziałów w dłuższej perspektywie czasowej a nie ytylko w momencie przejęcia spółki .Po jej powstaniu właściciele sprzedają udziały albo odchodzą do innej pracy i pracujący są w mniejszości .Należy tak sformułować umowę spółki by większość zawsze należała do pracowników .