Publicystyka
Dziewanowski: O kulawym diable i jego kulawym dziele
"Faraon"| "Mein Kampf"| Adolf Hitler| John Toland| Joseph Goebbels| Kazimierz Dziewanowski| Napoleon| NSDAP| propaganda| Wacław Długoborski
włącz czytnikBiograf Hitlera, John Toland, tak opisuje ostatnie chwile w bunkrze w Berlinie (w dniu 28 kwietnia 1945): „Hitler był jowialny, ale roztargniony i co chwila wymykał się z uroczystości, by sprawdzić, jak postępuje praca sekretarki Traudl nad oboma testamentami. Właśnie kiedy kończyła, wpadł Goebbels – blady i podniecony. Wołał, że Fuehrer rozkazał mu opuścić Berlin, by objąć kierownicze stanowisko w nowym rządzie. Ale jakże on, Goebbels, mógłby go teraz opuścić? Przerwał, spostrzegłszy, że po policzkach spływają mu łzy. >Tak wiele decyzji Fuehrer podjął za późno! Czemu tę jedną za wcześnie?< Zmusił ją, by zapisała teraz jego ostatnią wolę, którą chciał dołączyć do testamentu Hitlera. Dyktował : >Po raz pierwszy w życiu muszę kategorycznie odmówić wykonania rozkazu Fuehrera. Moja żona i dzieci łączą się ze mną w tej odmowie<. A dalej stwierdzał, że >w otaczającym Hitlera koszmarze zdrady musi się znaleźć choć jeden człowiek gotowy bezwarunkowo zostać z nim aż do śmierci<” (2).
Cały ten dramatyczny opis nie wzbudza w nas jednak współczucia dla Goebbelsa. Przecież i wtedy jeszcze w pewnym stopniu kłamał i wciąż jeszcze grał rolę we własnym teatrze propagandy. Przecież nie pytał swoich dzieci o zdanie; zdecydował za nie, tak samo jak przedtem decydował za te otumanione tłumy, gotowe skakać dla niego przez okno. Ktoś mógłby tutaj powiedzieć, że tak inteligentny człowiek musiał w tym momencie zdawać sobie sprawę, że wszystko jest już stracone, więc lepiej samemu zadać sobie śmierć niż czekać na pojmanie przez zwycięzców; że w śmiertelnym strachu nie łudził się bezsensownymi nadziejami jak Himmler czy nawet Goering. Ale poprzedni cytat, ten z 4 kwietnia, wskazuje, że niemal do końca nie opuszczała go wiara w geniusz, talent i szczęście Hitlera, On też do końca czepiał się wiary w to, co tak przemyślnie konstruował przez lata, w to, co wmawiał innym, w to, co narzucał im wykorzystując w tym celu promienie słoneczne i najciemniejsze instynkty, fale radiowe i irracjonalne odruchy, strach i nienawiść, wywodzące się z prastarych atawizmów z czasów, kiedy widok obcego wywoływał odruch obronny.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Brak art. powiąznych.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.