Publicystyka



Mam dość

włącz czytnik

Wydawało mi się, że przedstawienie sprawy z szerszej perspektywy niż kreślona w oparciu o konkretne przykłady osobistej walki ojców o prawo kontaktów i opieki nad dziećmi będzie punktem wyjścia do dalszej dyskusji. Dyskusji nad tym skąd taka dysproporcja w treści wniosków co do opieki nad dziećmi składanych w sprawach rozwodowych, nad tym dlaczego tylko niewielka część ojców w czasie sprawy rozwodowej "upomina się" o dziecko. Może to kwestia kulturowa, zakotwiczone w podświadomości przekonanie, że opieka nad dzieckiem jest zadaniem kobiety? Może wynika z faktu, że mężczyźni są bardziej niż kobiety skłonni do ustępstw dla dobra dzieci, dlatego nie chcą podejmować walki? Może z tego, że ojcowie boją się, że w razie konfliktu z matką dziecka państwo nie zapewni im skutecznej ochrony w wypadku, gdyby zechciała ona "za karę" odizolować go od dzieci? A może ze wszystkich tych powodów (albo jeszcze innych) na raz. I co należałoby w związku z tym zrobić? Namawiać ojców, by rozważyli przejęcie osobistej opieki nad dzieckiem? Orzekać niezgodnie z wnioskami rodziców, w oparciu o jakiś parytet, by 50% ojców dostawało osobistą opiekę nad dzieckiem? Dostosować odpowiednio procedurę, by spór co do opieki nad dzieckiem nie wstrzymywał orzeczenia rozwodu? Nie wiem. Liczyłem na dyskusję i ciekawe wnioski. Niestety nie zostało mi to dane. Vox populi wolał mnie obrzucić błotem, bo przeczytał na Facebooku że napisałem, że ojcowie wcale nie są dyskryminowani, a tak w ogóle to nie chcą opiekować się dziećmi.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


darotob | 27-11-16 13:31
Publikuje w Rzeczpospolietj felietony co tydzien. Ilosc bezsensownych komentarzy i obraz (nawet jeden zeby mnie utylizowac) jest ogromny. I bardzo sie zmartwilem ze sie Pan tym przejal. Ja sie przejmuje, jesli nie ma komentarzy, bo to oznacza ze temat byl malo trafiony. Ale ja mam 46 lat pracy zawodowej za soba w tym 35 adwokatury to przywyklem do obelg. Niech Pan nie rezygnuje. To Pan ma racje a nie trolle ktore nawet nie sa w stanie Pana zrozumiec. A czym mniej ludzi o Pana wiadomosciach i zrecznosci wypowiedzi, tym gorzej dla Polski:-(
Courage!
Aleksander Tobolewski