Publicystyka



Polska2015: postawić na prawo i praktykę

Komisja Kodyfikacyjna II RP| legislatura| NSA| prawodawstwo| Trybunał Konstytucyjny| ustawy

włącz czytnik
Polska2015: postawić na prawo i praktykę

Nie ma kraju, w którym artykuł ustawy miałby 137 punktów przy jednym ustępie! Już sama forma tych przepisów sprawia, że nadają się wyłącznie do kosza.

Jak głosi klasyczna rzymska paremia, prawo jest sztuką dobra i słuszności. Aby te wartości prawo mogło chronić i realizować, potrzebne są odpowiednie narzędzia. Te narzędzia to porządek w myśleniu i szacunek dla systemu.

Prawo jest – a raczej powinno być – solidnym, spójnym i mądrze reagującym na rzeczywistość systemem. Punktem wyjścia dla każdego systemu powinno być założenie o budowaniu go na zdrowych fundamentach. Mimo, że może to brzmieć nieco rewolucyjnie, nie chodzi o wyburzenie całości tego, co istnieje i postawienia systemu na nowo (z małym wyjątkiem, o którym niżej). Takie działanie z reguły kończy się tylko wielkim chaosem. Chodzi o nabranie szacunku do istniejącego systemu, wycięcie z niego narośli niepotrzebnych lub szkodliwych i uzupełnianie go stopniowo o nowe regulacje, które w przyszłości będą konieczne. Jednak uzupełnianie to musi odbywać się w sposób zespajający regulacje z istniejącym organizmem prawa.

To, że powyższe założenie brzmi w naszym kraju utopijnie, jest największą klęską III Rzeczpospolitej. Polacy, mimo świetnych tradycji (jak choćby legendarna Komisja Kodyfikacyjna w II RP), zwyczajnie nie wierzą już, że prawo może być sensowne. I ten brak wiary staje się samospełniającą się przepowiednią.

Podstawowym warunkiem tworzenia dobrego prawa jest porządek w myśleniu. Tego trzeba uczyć ludzi od najmłodszych lat. Zaniedbania w nauczaniu logiki i precyzji w myśleniu procentują chaosem w życiu publicznym. Widać to w każdej dziedzinie, a w prawie skutki są wyjątkowo opłakane i dotykają wszystkich.

Studenci prawa wkuwają na pamięć przepisy z tych rozdziałów aktów prawnych, które „będą na egzaminie” i gotowe rozwiązania kazusów. Absolwenci zaopatrują się w opasłe tomiszcza testów na aplikację i uczą się je coraz sprawniej rozwiązywać. Aplikanci zaliczają kolejne pisemne kolokwia, a następnie pisemny (w części również testowy) egzamin, nie mierząc się przez te wszystkie lata z sytuacjami wymagającymi przemyślanego stosowania prawa i umiejętności poruszania się w systemie.

Przyszli sędziowie podczas aplikacji piszą jeden po drugim projekty uzasadnień wyroków, nie mając często żadnego kontaktu z żywymi ludźmi i ich sprawami, a potem zasiadają w sali sądowej przytłoczeni nie tylko ciężkim łańcuchem z orłem, ale i rzeczywistością, z którą muszą się zmierzyć, choć jej nie znają i nie czują.

Prokuratorzy, zamiast prowadzić sprawy od początku do końca, wysyłani są na dyżury sądowe, w trakcie których hurtowo występują we wszystkich sprawach od Sasa do Lasa, słabo się w efekcie orientując w każdej z nich.

Legislatura to w naszym kraju odrębny rozdział. Każdy w Polsce może napisać sobie ustawę albo poprawkę do ustawy. I każdy, przy odrobinie sprytu, może doprowadzić do jej uchwalenia. Ustawy w Polsce projektują zoologowie, pielęgniarki oddziałowe, scenarzyści, dziennikarze, nauczyciele i ślusarze-spawacze. Takie składy mają zarówno ławy poselskie, jak i komisje ustawodawcze. W efekcie chaos na sali sejmowej przekłada się na chaos na papierze, a ten na mętlik rozmaitych, często sprzecznych ze sobą norm prawnych. Norm, które skutecznie utrudniają życie każdemu obywatelowi w codziennych sprawach.

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.