Publicystyka
Prawo Gogola: Artykuł XX. O tajemnicy korespondencji
Chlestiakow| horodniczy| Mikołaj Gogol| Tajemnica korespondencji
włącz czytnikListy otwarte do władz zawsze świadczyły o wadze sprawy lub odwadze autorów, czasem zaś o jednym i drugim, natomiast listy otwarte przez władze są dowodem… No właśnie… Wagi spraw? Nieraz tak. Odwagi? W żadnym wypadku, gdyż państwowi „otwieracze” byli (i są) niejawni. Czy mimo tej oczywistej sprzeczności uda nam się jakoś przejść – nie gubiąc tematu – na poletko naszego patrona? Bez najmniejszych trudności.
W poprzednim artykule naszkicowałem pierwszy obraz z „Rewizora”, kiedy to głowa miasta udziela urzędnikom zaleceń w związku z pojawieniem się tajemniczej persony podróżującej incognito. Po owej scenie „świeckiego rozesłania” nastąpiła kolejna: do gabinetu wkroczył spóźniony naczelnik poczty, Iwan Szpiekin, nie mający wcale orientacji w powadze sytuacji. Gogol zaznaczył w didaskaliach: „Horodniczy bierze go pod rękę i odprowadza na bok”. I tak się stało… My, jako widzowie, nie mamy o to pretensji, gdyż idą na skraj sceny: są bliżej nas, lepiej widać i słychać. Horodniczy nie owija sprawy w bawełnę: „Otóż, drogi panie, czy nie dałoby się, dla naszego wspólnego dobra, wszystkie listy, które przez pocztę przechodzą, czy przysyłane czy wysyłane…”. Stop! Nie wiemy jeszcze, jaka padnie sugestia, ale znamy jej ratio: „dla naszego dobra”. Proszę dalej! Horodniczy, nie wypuszczając ramienia Szpiekina, kontynuuje: „…troszeczkę tak, wie pan, rozpieczętować i czytać – czy nie zawierają jakiegoś donosu albo po prostu wymiany zdań… I ostatnie zdanko, nader praktyczne: „Jeżeli nie – to znów można zapieczętować, a ostatecznie… oddać tak, rozpieczętowany”.
A co z nagabywanym pocztowcem? Oburzył się? Nic z tego… Szczerze i bez ogródek wyznał horodniczemu: „Sam to robię, nawet nie z ostrożności, raczej przez ciekawość. Strasznie lubię dowiedzieć się, co nowego na świecie”. Pochwalił się nawet: „Mówię panu, arcyciekawa lektura… Czasem się taki list trafi, że po prostu rozkosz”. Nic więc dziwnego, że horodniczy spokojnie ponowił prośbę („ jeżeli przypadkiem trafi się jakaś skarga lub denuncjacja, niech pan bez żadnych skrupułów zatrzymuje”), co naczelnik poczty przyjął szarmancko do wiadomości („Z największą przyjemnością”). – trudno było o inną odpowiedź, skoro otrzymał urzędowy placet na to, co od dawna robił i lubił.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Brak art. powiąznych.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.