Publicystyka
Prawo Gogola: Artykuł XXVII. O dbałości o mienie szkolne
horodniczy| Mikołaj Gogol| Rewizor| szkoła| Vladimir Nabokov
włącz czytnikNiedawno rozpoczął się rok szkolny, tak więc temat zdaje się być na czasie. Jak to zwykle bywa, wszystkim uczniom, od pierwszaków po maturzystów, przypomniano na pierwszej lekcji, że należy troszczyć się o mienie szkoły. O planowanych reformach w oświacie, rzecz jasna, nic młodzieży nie mówiono, bo to sprawa nie ich, ale dorosłych – w końcu, jak żalił się wizytator szkół w „Rewizorze”, służba w tym resorcie to los trudny i niewdzięczny: „Wszystkiego się boisz. Każdy się wtrąca, każdy chce pokazać, że jest mądry”. My, na szczęście, nie o reformach szkół mamy konferować, tylko o ich mieniu…
Nabokov zwrócił kiedyś uwagę, że świat Mikołaja Gogola jest odwrócony, i to całkowicie, do góry nogami – to spostrzeżenie pasuje do naszego tematu wręcz jak ulał. We wspomnianej sztuce Mikołaja Wasyliewicza tym bowiem, co uszkadza i demoluje mienie szkolne nie jest bynajmniej uczniowski ludek, ale osoba najmniej o to podejrzana – nauczyciel. I to wcale nie pan od wybuchowej chemii czy dynamicznej fizyki – nie wymieniam wuefu, bo go wtedy w szkołach nie było – ale wykładowca nauki stonowanej, dostojnej, klasycznej, wydawałoby się, całkowicie wypranej z emocji, które miały tysiące lat do wyparowania – mowa o nauczycielu historii starożytnej. O tym – co tu wiele mówić – niepoprawnym szkodniku dowiadujemy z przebiegu gorączkowej narady horodniczego z podwładnymi, gdy już było wiadomo, że rewizor do miasta dotarł i w każdej chwili może wizytować instytucje publiczne.
Horodniczy, wykazując się niemałą znajomością sprawy, uprzedził wizytatora, Łukę Chłopowa, że jego ludzie mogą, niestety, mieć i teraz pewne wyskoki, których sam był niedawno świadkiem. Przyznawszy ze zrozumieniem: „Ludzie to, oczywiście, uczeni, kształceni w rozmaitych kolegiach, ale mają dziwne maniery, nieodłączne zapewnie od uczoności” dał zebranym dwa naganne przykłady – jeden z profesorów nieustannie stroi mało poważne miny (rewizor może to wziąć do siebie!), drugi przykład dotyczył naszego starożytnika. Cóż takiego złego było w jego postępowaniu? Ano nadmierny zapał, niemal żar i ogień w wypowiedzi. Nie dotyczyło to wszystkich tematów lekcyjnych, wprost przeciwnie – pojawiało się tylko przy jednym, jedynym (ale jak!).
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Brak art. powiąznych.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.