Publicystyka



Życie w dobie niezamówionych informacji

informacja handlowa| konkurencja| marketing| oferta| PARP| Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości| prywatność

włącz czytnik

Mail o mailu

Jeśli zatem nadawca ograniczył się do prostego pytania: „czy mogę przesłać ofertę na usługi księgowe?”, to trudno postawić mu zarzut, że przesłał informację promującą jego i jego produkty. Owszem, niewątpliwie po zapoznaniu się z tym pytaniem odbiorca wie więcej – wie, że istnieje jakieś biuro rachunkowe, ale nic więcej. Jakość tej wiedzy jest bliska zeru. Dla odmiany można spotkać maile, które w zasadzie zawierają treść oferty, a na końcu pytanie – „czy przesłać więcej?”. Takie maile z pewnością naruszają zakaz, bo zawarte w nich pytanie jest jak kwiatek do kożucha i wręcz obraża inteligencję odbiorcy. Czego można nie wiedzieć po przeczytaniu kilku, kilkunastu zdań ze szczegółowym opisem oferty? Dlatego można spotkać bardziej inteligentną odmianę próby ominięcia zakazu – pytanie wartościujące.

„Czy mogę przesłać ofertę najlepszego biura rachunkowego, które świadczy usługi już od 10 lat?” – tutaj niewątpliwie pozornie niewinne pytanie zawiera tak naprawdę treść mającą z założenia wywołać określone pozytywne skojarzenia, a nie tylko zapytać o zgodę na przesłanie szczegółów. Przyjmuje się także, że nagminne wysyłanie pytań w krótkim czasie na temat tej samej oferty i na ten sam mail narusza zakaz, nawet jeśli treść wiadomości ogranicza się do suchego pytania. W takim przypadku podstawą uznania, że mamy do czynienia z naruszeniem zakazu jest to, że skoro odbiorca nie odpowiedział na pierwsze pytanie, to można założyć, że nie jest zainteresowany.

A skoro nie jest zainteresowany, to ponawianie pytań co dwa dni zaczyna nabierać cech informowania. To jest jednak trochę na granicy prawa, a ocena będzie zależała od częstotliwości wysyłanych maili.

Taki mniej więcej pogląd wyraża też Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, radząc, aby kierować się racjonalnymi wytycznymi, tj. przede wszystkim tym, aby pytanie było wolne od nacisków, sugestii, ukrytych wniosków i, oczywiście, od szczegółów oferty (szczegóły pod „skróconym” adresem goo.gl/SOajG). Jakie jest stanowisko Urzędu Komunikacji Elektronicznej (a jest taki urząd), trudno powiedzieć, a raczej – trudno znaleźć na ich stronie. Niemniej, można spotkać zarzut, że samo wysłanie pytania narusza zakaz. Co prawda, oznaczałoby to, że pytanie „czy mogę wysłać ofertę biura księgowego?" jest informacją, ale nie takie rzeczy można udowodnić. Gdyby przyjąć taki tok rozumowania, to pytanie powinno brzmieć: „czy chce pan/pani poznać jakąś ofertę na jakąś usługę?”, co jest wymogiem po prostu absurdalnym. W praktyce oznaczałoby, że zakazane jest w ogóle wysyłanie jakichkolwiek maili bez zaproszenia. Stoi temu na przeszkodzie zasada racjonalnego ustawodawcy. Gdyby taki był zamiar prawodawcy, przepis byłby krótszy i prostszy: „nie wolno inicjować kontaktu handlowego za pomocą poczty elektronicznej bez wyraźnego zaproszenia”. Nie trzeba by już wchodzić w szczegóły, co jest, a co nie jest informacją handlową – po prostu nic nie wolno wysyłać i już. Skoro jednak w ustawie tak nie napisano, to znaczy, że dopuszcza się pewien minimalny poziom informacji towarzyszącej pytaniu o zgodę na przesłanie oferty.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.