21 czerwca odbyła się pierwsza rozprawa przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie nieprzestrzegania przez Polskę zapisów tzw. dyrektywy węglowodorowej. Rozstrzygnięcia sprawy można spodziewać się jednak dopiero na przełomie roku, podaje portal wnp.pl.

Podczas dzisiejszej rozprawy miało miejsce jedynie wysłuchanie obu stron. Prawdopodobnie dopiero w listopadzie gotowa będzie opinia prawna a sam wyrok może zapaść nawet na początku przyszłego roku.

KE wszczęła postępowanie przeciwko Polsce w 2008 r. z powodu braku implementacji zapisów tzw. dyrektywy węglowodorowej do naszego prawa geologicznego i górniczego. Komisja zarzucała nam przede wszystkim brak obowiązku przetargowego przy przyznawaniu koncesji, co narusza zasady równej konkurencji.

Polska konsekwentnie broni swojego stanowiska w tej sprawie. - Zarzuty, które postawiła nam Komisja Europejska miały charakter formalny i naszym zdaniem ich zasadność upadła wraz z wejściem w życie nowej ustawy Prawo geologiczne i górnicze. Będziemy więc wnosić o oddalenie pozwu - mówi portalowi wnp.pl Rafał Miland z Ministerstwa Środowiska.

Okazuje się jednak, że sprawa może się skomplikować. - W akcie oskarżenia przeciwko Polsce pojawiły się zarzuty, których Komisja nie przedstawiła nam w toku konsultacji dwustronnych. Są to zarzuty dotyczące nie kwestii formalnych a merytorycznych, które niestety nie zostały powielone w nowej ustawie. Polski rząd będzie wnioskował o nieuwzględnianie tych zarzutów ze względu na to, że nie były przedmiotem procedury wyjaśniającej. Jeśli jednak Trybunał nie przyjmie naszej argumentacji to możemy mieć poważne problemy z obroną naszego stanowiska - mówi portalowi wnp.pl osoba znająca szczegóły postępowania.

Konsekwencją niekorzystnego dla Polski wyroku mogą być ogromne kary finansowe liczone w milionach euro.
wnp.pl