TK



A. Wróblewska: Ludzka twarz rynku

call center| gospodarka niedoboru| marketing| podaż| popyt| rynek| telefon

włącz czytnik

Za moich młodych lat rekord czekania na instalację telefonu wynosił, o ile dobrze pamiętam, 34 lata. Telekomunikacja nie walczyła o nasze względy, a jeśli ktoś dzwonił, to raczej znajomi, żeby powiedzieć, że do sklepu za rogiem przywieźli masło. Teraz dzwonią zupełnie nieznajomi – chociaż przedstawiają się z imienia i nazwiska – i gotowi są to masło przywieźć mi do domu. Pierestrojka gospodarcza zupełnie odmieniła nasze życie prywatne.

Dyskusje o tym które czasy były lepsze – czas niedoboru dóbr czy ich nadmiaru – ciągle trwają. Tęsknota do minionej ery kreuje modę na lokale w stylu minionej epoki, na towary rodem z tamtego wzornictwa. Niektóre są bardzo ładne, zwłaszcza od kiedy stały się dostępne. Bo właśnie dostępność do dóbr najbardziej różni te dwa systemy. Gdybym nie doczekała plajty tamtych czasów, jak każda emerytka stałabym teraz w kolejkach po mięso czy buty albo doglądała listę społeczną czekając na dostawę pralek. Wiele staruszek wypełniało tak czas w pokoleniu mojej mamy. Dobra się zdobywało, a nie nabywało i rozmowy o zdobywaniu pochłaniały dużo naszej uwagi. Temat nie był może pasjonujący, ale gwoli sprawiedliwości warto przypomnieć, że walka o te wszelkie deficyty materialne bardzo cementowała więzy rodzinne i towarzyskie. Starsze osoby, które miały czas żeby wystać co trzeba w kolejce, miały swoją wymierną wartość. Wystawanie pod sklepem było może dokuczliwe, ale często nadawało sens życia babciom, bo nic tak człowieka nie uszczęśliwia, jak świadomość, że jest potrzebny. Wolny rynek pozbawił emerytów takiej świadomości. Kapitalizm i jego masa towarowa sprawiła, że nie musimy jej zdobywać, przeciwnie, to ona zastawia na nas sidła.

Pogoń za towarem, nawet jeśli upokarzała człowieka, to przecież zacieśniała więzi międzyludzkie, poniekąd ożywiała nawet życie społeczne. Kolejki pod sklepami pełniły rolę klubów towarzyskich i dyskusyjnych i było to życie na jawie, czyli autentyczne. Dziś sąsiedzi często się w ogóle nie widują. Tamtej kolejkowej bliskości międzyludzkiej nie są w stanie zastąpić najbardziej nawet dramatyczne losy znajomych z seriali telewizyjnych.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.