TK



Co dalej Środkowa Europo?

Adam Michnik| Czechy| Grupa Wyszehradzka| Milan Kundera| Miloš Zeman| Mitteleuropa| Rosja| Słowacja| Unia Europejska| Viktor Orbán| Wiedeń| Zbigniew Brzeziński

włącz czytnik

W tym drugim, w kluczowym tekście „Czy Europa Środkowa istnieje?” pisał: „Europa Środkowa nie jest regionem, którego granice można wytyczyć na mapie, jak na przykład Ameryka Środkowa. Jest to królestwo ducha”. Dawał tym samym do zrozumienia, że ta koncepcja może być zarówno szersza – geograficznie, jak i głębsza – ideowo
i światopoglądowo. Albowiem, jak dodawał, „ta nowa Europa Środkowa jest właśnie tym – ideą”.

W odpowiedzi na te wywody odezwał się George F. Kennan, sędziwy nestor amerykańskiej dyplomacji, także świetnie znający nasz region, a szczególnie ZSRR. Przyznał, że pojęcie „Europa Środkowo-Wschodnia”, jakiego także, rzadziej, używał T. Garton Ash ma jakiś sens, natomiast co do pojęcia „Europy Środkowej” miał poważne wątpliwości, tak co do zakresu, jak i treści. Uznał bowiem, że jest to „koncept niejasny (vague) i niepewny”.

Nasze losy na szali

Przez pewien czas, tuż po zmianie systemu, wydawało się, że to entuzjastyczny i natchniony Garton Ash, a nie racjonalny i wyważony Kennan ma rację. Wyszehrad kwitł, a wszystkie państwa członkowskie miały ten sam strategiczny cel: zakotwiczyć się w zachodnich instytucjach. Kiedy jednak już zakotwiczyły, współpraca zamieniała się coraz bardziej w rytuały i fasadę. Owszem, były regularne spotkania na bodaj wszystkich możliwych szczeblach, ale treści było w tym mniej. Często zastępowało ją wspólne zdjęcie ze spotkania.

Pozytywny wyjątek, to Fundusz Wyszehradzki, dający środki na wzajemne lepsze poznawanie się, jak też, mniej znana, ale skuteczna, współpraca naszych ambasadorów przed szczytami (UE czy NATO) w Brukseli. Jednak w miarę upływu czasu coraz bardziej odczuwalna była też atmosfera po drugiej stronie tego lustra: zamiast wspólnych interesów
i empatii, brak było pełnego zrozumienia i zainteresowania się sobą, czego dowodem wycofywanie kolejnych korespondentów z własnych stolic. Zamiast mieć coraz więcej wiedzy o sobie nawzajem, mieliśmy jej – i mamy! – coraz mniej.

Aż przyszedł Euromajdan, a potem aneksja Krymu i krwawy Donbas. I postawił przed nami wszystkimi kolejno lustro, byśmy się w nim przejrzeli: gdzie jesteśmy i o co walczymy? Ma całkowitą rację znany czeski publicysta Luboš Palata, twierdząc: „Kryzys ukraiński to konflikt, który postawił na szali duszę Europy Środkowej”. Przyszedł bowiem czas, gdy wspólne zdjęcia i puste deklaracje są tym, czym w rzeczywistości były: grą pozorów. Tymczasem teraz przyszła przysłowiowa godzina prawdy, gdy liczą się nie werbalne zapewnienia, lecz prawdziwe interesy i fakty.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.