TK



Po co nam sprawiedliwość społeczna – rozważania Kołakowskiego i innych

Immanuel Kant| imperatyw kategoryczny| John Rawls| Kain i Abel| Kazimierz Ajdukiewicz| Leszek Kołakowski| Oświecenie| Reaolucja Francuska| sprawiedliwość społeczna| Tora

włącz czytnik

Leszek Kołakowski pisze, że „[…] nie ma żadnego prawa, mocą którego, im więcej równości, tym lepiej się żyje ludziom, zwłaszcza tym socjalnie upośledzonym. Gdyby równość była dobrem samoistnym i zwierzchnim, należałoby uznać, że trzeba ją popierać również wtedy, gdy wynikiem będzie pauperyzacja wszystkich, włączając najuboższych”. I tu jest pełna zgoda. Nieograniczona równość nie jest i nie może być żadną cechą konstytutywną „sprawiedliwości społecznej”, a prób jej społecznej aplikacji doświadczaliśmy przez blisko pół wieku, czego - jak słusznie autor podkreśla - efektem była „pauperyzacja wszystkich, włączając najuboższych I konsekwentnie Leszek Kołakowski zasadnie powiada, że sprawiedliwości społecznej” zdefiniować w kategoriach ekonomicznych nie ma sposobu”.

Jeżeli jest zatem tak, że równość nie jest cechą konstytutywną sprawiedliwości społecznej, jeżeli jest tak, że sprawiedliwość społeczna nie daje się zdefiniować w kategoriach ekonomicznych – to zasadna jest konkluzja Leszka Kołakowskiego który powiada, że „progresja, skoro już raz została wprowadzona, jest niesłychanie trudna do usunięcia […] gdyż nacisk społeczny, wynikający nie z racjonalnych rachub, lecz z zawiści („dlaczego tamci mają tak dużo, a ja mało?”) będzie zawsze silny”. Otóż okazuje się zatem, że jedynymi tytułami „podatku progresywnego” – ekonomicznego instrumentu wymuszającego tak zwaną „sprawiedliwość społeczną” – są „prawa nabyte” i czysta zawiść ludzka. I tu wracamy do „przypadku Kaina i Abla”.

Oba stwierdzenia zarówno dotyczące równości, jak również zawiści jako źródła podatku progresywnego stoi w zupełnej sprzeczności z dalszym opisem „sprawiedliwości społecznej” L. Kołakowskiego, gdy stwierdza, że „progresywna stopa podatkowa […] przyczynia się w sposób znaczący do polepszenia losu upośledzonych”. Czy tak jest rzeczywiście – tego należałoby dowieść, a nie wolno tego zakładać. Nie ma żadnego empirycznego dowodu na to, że progresywna stopa podatkowa przyczynia się do polepszenia losu upośledzonych. Trudno jest też uznać „prawa nabyte” i zawiść jako moralne źródła sprawiedliwości społecznej i jej ekonomicznego narzędzia – podatku progresywnego.

W tym momencie Leszek Kołakowski stawia nas w mało komfortowej sytuacji. A być może jest tak, iż to samo pojęcie „sprawiedliwości społecznej” stawia nas w szczególnym dyskomforcie. Ale też nikt nigdy nam nie obiecywał – że mamy się znajdować w sytuacji komfortowej.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.