TK



Prawo Gogola: Artykuł XVII. O służbie celnej

"Martwe dusze"| Cziczikow| Królestwo Polskie| Mikołaj Gogol| Służba Celna

włącz czytnik

Otóż im bardziej był skuteczny, tym mocniej był kuszony przez przeróżne firmy handlowe prowadzące wątpliwe interesy. Kiedy „silna spółka kontrabandzistów”, próbowała wręczyć mu łapówkę, jej plenipotent usłyszał suchą odprawę: „Jeszcze nie pora”. Coś tu nie gra –można się słusznie obruszyć – to przecież nie świadczy o zamiłowaniu Pawła Cz. do mamony, a wprost przeciwnie! Proszę o cierpliwość, na wszystko przyjdzie czas...

W końcu doceniony przez władze Cziczikow awansował, „dostał rangę i podwyżkę”. Od tej chwili wydarzenia poczynają biec szybciej… Wspomniana spółka, wcześniej tak wzgardliwie odrzucona, dostaje jakże czytelny sygnał: „Teraz pora”. Gogol bez ogródek wyjaśnia motywy swego bohatera: „Przez rok mógł zyskać to, czego by nie zarobił przez dwadzieścia lat jak najgorliwszej służby”.

Jak się dalej dowiadujemy, Paweł Cziczikow przybrał sobie wspólnika pośród celniczych dygnitarzy, i tak we dwójkę uprawiali proceder przepuszczania przez granicę wielkich transportów w zamian za łapówki o podobnych rozmiarach. W powieści Gogola dostajemy opis jednego z takich przerzutów – jest tak fantastyczny, że nie chce się wierzyć, iż odbył się na granicy Rosji (widzę go raczej między Francją a Belgią). Oto stosowny cytat: „Czytelnik niewątpliwie słyszał tak często powtarzaną historię o pomysłowej wędrówce hiszpańskich baranów, które przeszedłszy granicę w podwójnych kożuszkach przeniosły pod kożuszkami za milion brabanckich koronek. Ta historia zdarzyła się akurat wtedy, gdy Cziczikow służył na komorze”. Mam poważne wątpliwości co do przepędu „hiszpańskich baranów” przez rosyjski kordon, a to dlatego, że zabawianie przyjaciół opowieściami o pobycie w Hiszpanii należało do stałego repertuaru Gogola... tyle, że w tym właśnie kraju, choć objechał prawie całą Europę, nigdy nie postawił stopy. Z drugiej strony, kto wie, może jest jakaś hiszpańska odmiana baranów, i wtedy moje obiekcje stają się warte funta kłaków tych miłych zwierząt. Być może ktoś tę sprawę – z pogranicza literatury z życiem – kompetentnie, bezinteresownie i z pożytkiem dla prawdy rozstrzygnie…

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.