TK



Rok 2015 – co może się zdarzyć, choć wcale nie musi?

Aleksiej Kudrin| détente| Gerhard Schroeder| Rok 2015| Rosja| strefa euro| Ukraina| Unia Europejska| Władimir Putin| Związek Radziecki

włącz czytnik

Drugim wydarzeniem wielkiej wagi będzie wyrzucenie Grecji ze strefy euro, a może nawet z Unii Europejskiej. Wybory w tym kraju wygrać może ultralewacka a także antyeuropejska partia i wtedy nieuchronnie do tego dojdzie. Kiedy Grecja weszła w kryzys parę lat temu, wszyscy byli przerażeni, bowiem wywołać to mogło kryzys całej Unii. Dziś europejskie finanse są na tyle podreperowane, że pozbycie się stosunkowo małej gospodarki greckiej nie będzie stanowiło problemu. Grecja wpadnie w bardzo głęboki kryzys, co będzie świetną nauczką dla tych, którzy chcą lekceważyć ekonomiczne reguły gry. Na odejściu Aten ze strefy euro Unia tylko zyska a nie straci. Zyska zaś na powadze i Bruksela wzmocni swój autorytet. Nareszcie będzie jasne, że Unia jest tylko dla tych, którzy tego chcą, a nie dla tych, których się do czegoś przymusza. Mam nadzieję, że będzie to również przekonywującym argumentem w Warszawie, by wreszcie zacząć się przygotowywać do wstąpienia do strefy euro.

W Polsce będzie dość nudnie. Oczywiście z okazji wyborów będzie dużo krzyku i awantur, ale skoro wybory prezydenckie wygra Bronisław Komorowski, bowiem nie ma żadnych liczących się konkurentów i PO, ponieważ „nie ma z kim przegrać” to sensacji nie będzie. Ciekawsza będzie sytuacja po wyborach. Kolejna porażka Prezesa wymusi jego odejście. Podobna rzecz wydarzy się na lewicy. SLD nie przekroczywszy 5% zniknie. Nowo powstały rząd będzie prawie bez opozycji. Ponieważ jednak natura nie znosi próżni, zarówno na prawicy jak i na lewicy zacznie się kształtować opozycja z prawdziwego zdarzenia, z nowymi twarzami i ideami.

Upadek Putina i rozpad imperium uzmysłowi Polakom, że są w całkiem nowej geopolitycznej sytuacji, już z pewnością nie między Niemcami a Rosją. Stanie się widoczne, że Ukraina to nie jest kraj z powieści Sienkiewicza, ale samodzielny i samoświadomy twór historyczny i polityczny. Gdzieś późną jesienią 2015 roku, dzięki paru pionierskim esejom oraz audycjom telewizyjnym i radiowym (nasze media mimo wszystko stać od czasu do czasu na coś poważnego) wybuchnie szeroka i burzliwa debata, jak bardzo trzeba zmienić widzenie całych naszych dziejów, skoro Ukraińcy się tak usamodzielnili (choć zrobili to już dawno, dopiero teraz się to spostrzeże). Z pewną nostalgią stwierdzi się też, że to Ukraina przejęła teraz dziejową rolę Polski i ma na Wschodzie rosyjski niepokój i musi się z tym problemem w imię całej Europy borykać.  Tymczasem Polska, stwierdzi się w publicznej debacie, leży jak nigdy przedtem niemal w środku Europy, w błogim spokoju i pozbawiona swojej odwiecznej misji „przedmurza”. Niebywała nostalgia zapanuje w kraju na Wisłą, ale nic się już nie da poradzić, skoro bohaterski i martyrologiczny okres naszych dziejów, jak ogłoszą dziennikarze i publicyści, mamy już za sobą. Burzliwą debatę na temat utraconej tożsamości przerwą przygotowania do sylwestra 2016.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.