TK
Stefan Bratkowski: W co się bawimy…
Bratkowski| dziennikarstwo| is fecit cui prodest| media| Międzynarodowa Federacja Dzięnnikarzy| podsłuchy| źródło informacji
włącz czytnikObserwator Konstytucyjny z zasady nie uczestniczy w bieżących debatach politycznych, a w szczególności w takich, które angażują wymiar sprawiedliwości. Jednak ostatnia burza wokół opublikowanych w tygodniku Wprost nagrań, która zdaje się zaburzać i tak chwiejną równowagę w państwie, skłania nas do zajęcia stanowiska. Czynimy to za pośrednictwem zewnętrznego autora: Redakcja postanowiła wykorzystać i udostępnić Czytelnikom OK opinię redaktora Stefana Bratkowskiego, Honorowego Prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, który – jako jeden z nielicznych – krytycznie odniósł się do roli i udziału mediów w ostatnich wydarzeniach. Pisał swój artykuł jeszcze przed konferencją prasową Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, który przedstawił wersję prokuratury z z przeszukania siedziby tygodnika Wprost, ale – co ważniejsze – dał też lekcję prawa środowisku, które mieni się czwartą władzą. Wytłuszczenia pochodzą od Autora.
Jestem starym zawodowcem. Nikt nie jest zobowiązany mnie słuchać. Chcę tylko Czytelnikom przedstawić pogląd człowieka, który wierzy w możliwość przyzwoitego uprawiania dziennikarstwa i w możliwość ochrony racji stanu, interesu państwa jako zasady postępowania obywateli. Innymi słowy, dziennikarze nie muszą być dziczą nie przestrzegającą żadnych zasad, ani politycy z poparciem dziennikarzy nie muszą swoją nieodpowiedzialnością niszczyć podstaw państwa polskiego.
Krótko. Przede wszystkim: dziennikarz ma prawo nie ujawniać, a nawet ma obowiązek chronić swe źródła informacji. Nie wolno mu jednak posługiwać się źródłami informacji, opartymi na przestępstwie, a takim jest nielegalny i nieuprawniony podsłuch. Podsłuch mogą instalować jedynie organy ścigania za zgodą sądu, a kontrwywiad musi uzyskać późniejszą urzędową autoryzację dla działań tego rodzaju. Publikacja informacji, choćby najatrakcyjniejszych, jeśli pochodzą z przestępstwa, jest sprzeczna z zasadami kodeksu Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy, nie mówiąc już o kodeksie karnym. Dziennikarz powinien sprawdzić źródło informacji i nie może go nie znać – musi ustalić kto, co, kiedy, gdzie i po co, pamiętając zawsze o starej rzymskiej wskazówce: is fecit cui prodest – zrobił ten kto skorzysta. Jeśli tego wszystkiego się nie wie, wówczas to co się publikuje jest niczym więcej niż plotką, często szkodliwą – niewiarygodną z założenia. Jest bowiem wielce prawdopodobne, że publikując uczestniczy się w realizacji czyichś niecnych zamiarów łącznie z chybotaniem strukturami państwa.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.