Debaty



Własność – czy nie czas przemyśleć to jeszcze raz?

blablacar| korporacje| Krzysztof Obłój| modele biznesu| nacjonalizacja| rozwój| startup| własność| własność prywatna

włącz czytnik

Po drugie, również w relacjach biznesowych poszerza się zakres zasobów, które firmy wspólnie użytkują, zamiast kupować je na własność. Już nie tylko wypożyczamy czy dzierżawimy, ale kupujemy jedynie funkcjonalność czy moc. W informatyce jest to najbardziej widoczne, nie kupujemy serwerów, tylko moc obliczeniową lub pamięć, nie kupujemy licencji oprogramowania, tylko usługę wykonywana przez to oprogramowanie. Ale ten proces idzie dalej i ma coraz nowsze odmiany. Banki nie kupują baz klientów od telekomów, tylko tworzą wspólne z nimi biznesy, wspólne produkty. Producenci silników sprzedają moc silników, a producenci maszyn drukarskich – usługę drukowania. Podobnie jest kupowaniem pracy, w którym to procesie zatrudnianie na etat jest coraz rzadsze. Przesuwa się ta granica zasobów, które firma musi mieć na własność, aby robić swój biznes. Co więcej, im mniej ma tych zasobów, tym jej biznes jest rentowniejszy. Ta sytuacja oznacza zarówno szanse, jak i wielkie zagrożenia, bo przecież ktoś jednak jest i właścicielem tych zasobów, a także ktoś jest właścicielem platformy udostępniania – to drugie nawet ważniejsze. Ale dla naszych rozważań, istotniejsze jest pytanie, czy młode polskie firmy – młode to również te mające dwadzieścia kilka lat – będą umiały wejść w taki model. Czy ich właściciele chętniej będą ograniczać majątek, zdając się na zakup usług czy wręcz przeciwnie – pamiętając błędne pomysły komuny, a może też i napawając się własnością, mającą w Polsce jednak urok nowości – będą trzymać się takich wzorów gospodarowania, w którym i ludzie, i maszyny, i licencje są ich własnością? Jak to odbije się na ich konkurencyjności?

Po trzecie wreszcie, wygląda na to, że jednak rozwój firm, które będą chciały być liderami, będzie odbywał się przez inwestowanie w startupy i przez przejmowanie już trochę bardziej okrzepłych biznesów, ale ciągle z wielkim potencjałem rozwojowym. Korporacje wiedzą bowiem, że „nie są stworzone do biegania” – jak mówi prof. Krzysztof Obłój, więc same z trudem stwarzają nowości produktowe czy organizacyjne czy rynkowe. Młode firmy robią to znacznie lepiej. I teraz pojawia się kilka pytań związanych z własnością. Czy jesteśmy społeczeństwem startupów? Czy jest w nas ciągle apetyt na własną firmę? Czy więc będziemy umieli wykorzystać tę strategię wielkich koncernów, aby tworzyć je i …. uwaga! … sprzedawać im je, i tworzyć kolejne, i sprzedawać, i tak dalej? Wydaje mi się, że w naszym kraju – z powodu właśnie tego świeżo odzyskanego prawa do własności – raczej wolimy tworzyć firmy i je mieć, rozwijać pomaluśku, nawet poprzestać na małym, nie wykorzystać wszystkich szans, ale nie dzielić się własnością, no i nie sprzedawać. Chcemy pozostać ze swoją firmą do końca swojej aktywności, nawet jeśli ciągle nie mamy pomysłu, kto będzie sukcesorem. Ale może wyrosło już nowe pokolenie przedsiębiorców, które własność i biznes uważa za swoją drogę życiową, ale nie koniecznie konkretną firmę traktowaną jak swoje dziecko, ale najpierw jedną, potem drugą, i kolejną? Zapewne wiąże się to z tym, jakie potrzeby przedsiębiorców zaspokajają im ich firmy. Czy tylko zysku, zamożności i sensownej aktywności czy może też inne? No i jest też kwestia wartości jakie przypisują działalności gospodarczej.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.