Państwo



Nie tylko deregulować

deregulacja zawodów| marszałek województwa| Minister Transportu| prawo jazdy| wojewoda| WORD

włącz czytnik

Fatalny stan szkolenia instruktorów w Polsce skłonił  autorów projektu deregulacyjnego do wniosku, że lepiej sprawę puścić na żywioł i powierzyć ja mechanizmom wolnego rynku.
Tymczasem wolny rynek nie znaczy, że każdy niedouk może się spróbować w zawodzie. Wolność rynku znaczy, że każdy niedouk musi się douczyć. Inaczej nie ma prawa mieć najmniejszej szansy.
Niezwykle niebezpieczne jest rozumowanie, że jeżeli coś się robi źle, to powinno się tego zaniechać. Raczej powinno się zacząć robić to lepiej.

Nie może być tak, by kierowców ciężarówek uczył człowiek, radzący im – jak w skandalicznym przypadku ujawnionym rok temu- by „walili po osobówce, bo jest poniżej nóg”.

Jeżeli dotychczasowe – dość restrykcyjne kryteria dopuszczania do zawodu instruktora – nie wystarczają, by ludzie tego pokoju nie mieli miejsca w zawodzie, to do czego doprowadzi puszczenie tego na żywioł?
Zupełnie chybione są nadzieje autorów projekt deregulacji zawodu instruktora, że wprowadzi to konkurencję i obniży koszty.

Obecne przepisy określają, że szkolenie kierowców może odbywać się tylko w OSK (Ośrodku Szkolenia Kierowców). Już teraz instruktor z trzyletnim stażem, może sobie taki ośrodek otworzyć.  Ale instruktorzy się jakoś do tego nie palą. Z prostej przyczyny – jednoosobowy OSK nie zarobi na siebie. Wszystkie koszty związane z prowadzeniem OSK rozłożą się na jeden samochód, czas pracy jest ograniczony kodeksem pracy i taki samodzielny instruktor nie wytrzyma konkurencji większych ośrodków, która będzie po prostu tańsza.
Abo sprostać tej konkurencji samodzielny instruktor będzie musiał szukać oszczędności w procesie szkolenia. A nie o to przecież chodzi.

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.