Publicystyka



Dokumenty

akta| dokument prywatny| dokument urzędowy| poświadczenie notarialne| pozew| wnioski dowodowe| załączniki

włącz czytnik

To samo tyczy się np faktur VAT - są one dowodem wyłącznie tego, iż osoba, która taką fakturę wystawiła twierdzi, że istnieje zobowiązanie stanowiące podstawę do wystawienia takiej faktury VAT. Nie są one natomiast wprost dowodem tego, że towar dostarczono, że kosztował tyle, ile na niej wpisano, a nawet tego, że w ogóle była jakaś umowa. Warto, żeby niektórzy o tym nie zapominali, i pamiętali, że oprócz faktury warto jest załączyć do pozwu także umowę. Powinni też pamiętać o tym, że wezwanie do zapłaty samo z siebie jest dowodem tylko tego, że sporządzono wezwanie do zapłaty, nie dowodzi ono natomiast ani tego, że wskazana w nim kwota się należy, ani nawet tego, że dłużnik faktycznie został do zapłaty wezwany.

Przeważająca ilość dokumentów to jednakże dokumenty nie zaliczające się ani do dokumentów urzędowych, ani do dokumentów prywatnych, a zaliczają się do nich wszystkie dokumenty nieurzędowe nie opatrzone podpisem. Tego rodzaju dokumenty są w zasadzie dowodem wyłącznie własnego istnienia, a w przypadku kserokopii czy odpisów - dowodem istnienia oryginału. Z faktu istnienia takich dokumentów można oczywiście - ponownie - wyprowadzać dalsze wnioski co do prawdziwości dalej idących twierdzeń faktycznych, nie zmienia to jednakże tego, iż kserokopia ekranu tableta z zapisem rozmowy "siwego ogiera" z "blondi kocicą"dowodzi tylko faktu wykonania takiej kserokopii i pośrednio istnienia oryginału, z którego kopię wykonano. Jeżeli jednak podczas rozprawy "siwy ogier" (czy jak to czasem bywa "łysawy kucyk") ograniczy się do zaprzeczania, aby miał coś wspólnego z jakimiś kocicami, to z faktu istnienia takiej kserokopii można będzie wyprowadzić wniosek, że istniał oryginał, a z tego wniosku dalszy wniosek, że takowa rozmowa się odbyła i miała treść, jak skserowano. I na tym kończą się możliwości udowodnienia czegokolwiek przy pomocy takiego dowodu. Ewentualne dalsze wnioski, znaczy się, że pozwany ogier zrobił sobie z szóstego przykazania spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, to już ocena prawna stanu faktycznego wykazanego przy pomocy zgłoszonych dowodów. O ile oczywiście wykazany zostanie, bo zasadniczym problemem z tymi dokumentami "trzeciego rodzaju" jest problem ich wiarygodności. W obecnych czasach stworzenie przekonywającego zestawu wydruków e-maili od kochanka, czy nawet "screenu" z zapisem niemoralnych propozycji składanych na Facebooku nie przedstawia żadnego problemu nawet dla średnio rozgarniętego użytkownika komputera. To jednakże - ponownie - temat na zupełnie inne rozważania.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.