Publicystyka



Kapitał i państwo – kto więcej nabruździł?

Jacek Żakowski| kapitalizm| kapitał| Radosław Markowski| skarb państwa

włącz czytnik
Kapitał i państwo – kto więcej nabruździł?
Berlin'2008. Foto: kinra, Wikimedia Commons

Jeśli lud nie jest w stanie pojąć co i jak dzieje się w świecie zdzierżę, bo nigdy nie darzyłem sympatią ludu, zwłaszcza w jego tłumnym, stadnym wydaniu. Jeśli farmazony plecie Jacek Ż. – też się nie dziwię, bo plecie do tegoż właśnie ludu, który zbyt wymagający nie jest, żeby użyć eufemizmu. Gdy chrzanią niedorostki pod każdym, a już zwłaszcza intelektualnym względem, z Krytyki Politycznej – to zżymam się oczywiście, ale za chwilę mi mija, ponieważ to ograniczone grono bez rzeczywistego wpływu, więc nerwy tracone byłyby w dużej mierze na darmo.

Gdy jednak kulą w płot trafia crème de la crème, czyli elita, głos prostujący trzeba zabrać czym prędzej, bo to znak, że przestaliśmy stać nad przepaścią. Zamiast stać na krawędzi i wypatrywać na ten przykład czegoś w dali, po prostu się staczamy.

W radio porannym głos solenny zabrał socjolog, profesor Radosław Markowski. W normalnych okolicznościach, to jest wtedy gdy rozprawia w obrębie swych kompetencji, słucham go niekiedy nawet z rozdziawioną gębą – tak mądrze, uczenie i przekonująco prawi. Tym razem wstał z łóżka najwyraźniej w fatalnym humorze. Naskoczył na pazerny kapitalizm i panoszące się „rynki”, a także na państwo, które nic tylko cofa się przed nabrzmiewającą kapitalistyczną tłuszczą. Wzburzył się, że w tej sytuacji jest dno, bo pieniędzy stale i na wszystko brakuje. W skrócie – pieniądz rządzi jak chce, a politycy mu basują. Domyślać się należy, że obraz prawidłowy to taki, gdzie polityk brew marszczy, mądrze – jak to ma w zwyczaju osobnik wybrany głosami tłumu – wskazuje i nakazuje, a kapitał mu jedynie pod nogami skamle i łaszczy się doń bez wstydu i ustanku. Wytłumaczę panu profesorowi w paru zdaniach, bo wbrew pozorom tyle zupełnie wystarczy, skąd się wzięły dzisiejsze kłopoty bogatej części świata.

Kapitał to prawdziwe pieniądze, który każdy chciałby mieć w dowolnej ilości, ale nie ma i mieć nie będzie. Kapitał można pomnażać. Są epizody, że pomnażanie następuje bardzo szybko, ale z reguły jest to proces dość powolny. Mimo usilnych i niezliczonych prób nie daje się jednak ów kapitał rozmnażać, np. in vitro na szkiełku, przy którym manipulują politycy. Kapitał wydaje pieniędzy tyle ile ma i tyle ile jest w stanie pożyczyć, a potem ewentualnie oddać. Politycy, czyli państwo, nie mają własnych pieniędzy, choć bardzo mieć by chcieli, stąd nadal tyle u nas spółek „Skarbu Państwa”.

Poprzednia 123 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.