Publicystyka



Mankamenty demokracji przedstawicielskiej

Abraham Lincoln| Arend Lijphart| Ateny starożytne| demokracja bezpośrednia| demokracja przedstawicielska| Indeks Transformacji Fundacji Bertelsmanna| Joseph Schumpeter| obietnice wyborcze| partie polityczne| Paul E. Meehl| Philippe Schmitter| Piotr Uziębło| poliarchia| preferencje| Robert A. Dahl| równość szans

włącz czytnik

Trzeba przyznać, że Schumpeter dokonał niebezpiecznej amputacji jednej strony łańcucha delegacji władzy, wzdłuż którego przebiega łańcuch delegowania preferencji wyborców, co by mogło tłumaczyć, że w literaturze ten wertykalny przebieg z reguły bywa nazywany łańcuchem delegacji i odpowiedzialności władzy. W koncepcji Schumpetera wybory miały być wyłącznie aktem selekcji przywództwa, co wyraźnie ułatwiło sprawę. Jednak postawiło pod znakiem zapytania całą koncepcję demokracji, po co ona w ogóle nam jest potrzebna. Jeżeli kultywujemy ją, ponieważ daje ludziom poczucie, że angażują się w swoje sprawy i mają nad tym jakąś kontrolę, bo po prostu mają prawo decydować o sobie, to kwestii preferencji nie można zostawić na boku, a mechanizm wertykalny powinien nosić nazwę: „delegacji władzy, preferencji i odpowiedzialności”.

Niestety z każdym ogniwem łańcucha sygnalizującego preferencje obywateli są problemy. Identyfikowanie preferencji wśród wyborców to etap, na który powinny mieć wpływ wolność słowa oraz dostęp do wieloźródłowej informacji, co kreowało dahlowskie „oświecone rozumienie”. Mają one wpływ, ale jednak z reguły odwrotny do zamierzonego. Jak tłumaczą to różne teorie psychologiczne, wyborcy są zbyt mało zorientowani na temat tego, co dzieje się w polityce, mają za mało albo za dużo informacji i zaczyna działać ich osobisty rachunek ekonomiczny mówiący o kosztach bycia dobrze poinformowanym. To wszystko w kontekście traumatycznej konstatacji, ile tak naprawdę znaczy jeden głos. Jak obrazowo wyłożył to Paul E. Meehl z Uniwersytetu w Minnesocie: „Istnieją mniejsze szanse, że mój głos zaważy, niż to, że zabije mnie samochód w drodze do wyborczego lokalu”. Tak zwana „racjonalna apatia” nakazuje obywatelowi upraszczać sytuację decyzyjną do rzeczy wyraźnych, czyli poznawczo najbardziej dostępnych. To już z reguły stanowi element przekazywanej oferty ze strony świata polityki. W ten sposób partie krystalizują tę preferencję przez swoje oferty, rzecz w tym, żeby tylko były wyraziste i konkurencyjne.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.