Publicystyka
Miasto, głupcze!
Benjamin Barber| budżet partycypacyjny| miasto| prawo do miasta| zrównoważony rozwój
włącz czytnik1.
Kiedy pytam, szczególnie ludzi młodych, gdzie chcieliby mieszkać, najczęściej pada odpowiedź: „Londyn, Barcelona, Nowy Jork”. W sumie nic w tym dziwnego! Któż z nas nie chciałby mieszkać w fantastycznej Barcelonie?
Jednak daje do myślenia, że gdy tylko głębiej dopytuję moich rozmówców, okazuje się, że Barcelona równie dobrze mogłaby znajdować się w Wielkiej Brytanii lub Polsce. Przestaje mieć bowiem znaczenie fakt, że miasto to znajduje się w Hiszpanii. To zaś, co istotne, to to, że stolica Katalonii jest ekscytującym i przyjaznym dla swych mieszkańców miastem. Bo dziś to miasto jest magnesem, który przyciąga ludzi, a nie państwo, w którym to miasto się znajduje. Ludzie chcą żyć w Londynie czy Paryżu, a nie we Francji lub w Wielkiej Brytanii.
Rację ma więc amerykański politolog Benjamin Barber, który od dłuższego już czasu powtarza, że to miasta są naszym przeznaczeniem. Jesteśmy świadkami miejskiej rewolucji: zmniejsza się rola kraju, a rośnie rola miasta.
2.
Ta rewolta dociera także do Polski, choć wciąż nie zdają sobie z niej sprawy włodarze naszych miast. W dużej części ich prezydenci zarządzają miejskimi organizmami tak, jakby ludzie, którzy tworzą owe organizmy, byli ich największym problemem. Tymczasem „mamy prawo do miasta” tak, jak mamy prawo do wolności słowa.
Co musiałoby się stać, by polskie miasta stały się przyjazne dla swoich mieszkańców? Najprostsza i najkrótsza definicja przyjaznego miasta brzmi: „przyjazne miasto to takie, w którym dobrze czuje się 8-latek i 80-latek”. A więc: i dziecko, i senior. O którym z polskich miast możemy bez bojaźni i drżenia powiedzieć, że spełnia to przecież niewygórowane kryterium?
3.
Kiedy wybuchnie w Polsce pełzająca miejska rewolta? Mam nadzieję, że już za rok, w czasie wyborów samorządowych. Że „nowi mieszczanie” sprawią, iż odeślą na zasłużoną emeryturę tych włodarzy, którzy zamiast tworzyć tkankę miejską podług logiki zrównoważonego rozwoju, budowali w mieście własne pomniki w postaci aquaparków czy kosztownych stadionów. Że na wybór nie będą mieli szans ci kandydaci, którzy nie zagwarantują, iż wprowadzą jako sposób zarządzania miastem budżet obywatelski (tu znajdziecie jego krótką instrukcję obsługi).
Miasto jest nam nie tylko dane, ale i zadane. Dziś angażując się w sprawy miasta i nie zostawiając go wyłącznie politykom, angażujemy się w urządzanie naszego wspólnego domu. Tak, miasto jest naszym wspólnym domem!
Instytut Obywatelski
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.