Publicystyka



Prawo Gogola: Artykuł VII. O testamentach

Mikołaj Gogol| testament

włącz czytnik
Prawo Gogola: Artykuł VII. O testamentach
I. Riepin: Gogol pali rękopis 2 części "Martwych dusz", Galeria Trietiakowska, Moskwa. Źródło: Wikimedia Commons

Pisanie testamentu, za wyjątkiem szczególnych przypadków, nie wymaga świadków. Nie znaczy to jednak, że ich obecność przy sporządzeniu zwykłego testamentu cokolwiek ujmuje ważności tego dokumentu. Przecież nieraz i głowy państwa, chociaż mogą to zrobić w zaciszu swego gabinetu, lubią celebrować składanie podpisu pod ustawami i traktatami w obecności tłumu dygnitarzy, pod okiem kamer i w błyskach fleszy. Gogol – w jakiś sposób – uczynił podobnie…

W autorskiej przedmowie do „Wybranych fragmentów korespondencji z przyjaciółmi”, po wyjaśnieniu zasad doboru listów, napisał tak: „Dodaję dwa, trzy szkice literackie, i, na koniec, załączam sam testament, aby w razie mojej nagłej śmierci w podróży nabrał on mocy prawnej jako dokument poświadczony przez wszystkich moich czytelników”. Jego ostatnia wola zaczyna się żądaniem, by „ciała mojego nie grzebać, dopóki nie ukażą się jawne znaki rozkładu”. Zaraz potem idzie zakaz postawienia pomnika nagrobnego, po nim – zalecenie powstrzymania się od jakichkolwiek płaczów, takoż prośba, by jego dzieł ani nie chwalić, ani nie ganić „w publicznych wystąpieniach i pismach”, jak również naleganie na pozbycie się gazet z jego licho wykonanym portretem i zaopatrzenie się w porządny sztych wskazanego imiennie artysty. Zreferowałem główne punkty testamentu (całkiem obszernego, bo sześciostronicowego), świadomie nie wchodząc w szczegóły, został jeszcze akapit finalny: „Testament mój niezwłocznie po mojej śmierci ma być wydrukowany we wszystkich czasopismach i gazetach codziennych” – z takim oto uzasadnieniem: – „ażeby w razie jego nieznajomości nikt nie stał się względem mnie niewinnie-winnym i w ten sposób nie skaził swojej duszy”. Testament pochodził z 1846 roku, powstał przed zamierzoną pielgrzymką do Ziemi Świętej.

Po spisaniu ostatniej woli rosyjski pisarz żył jeszcze sześć lat – to niezamierzony dowód, że testamenty niekoniecznie powstają wyłącznie in articulo mortis. Trzeba jeszcze uzupełnić, że zapisy związane z rodziną nie zostały wtedy upublicznione; nie ma w nich nic sensacyjnego: rodowy dworek Wasyliewka (obecna nazwa: Gogoliewo) pozostał w ręku matki i sióstr, a w gotówce pisarz nie zostawił nic („rozsyłał biednym i na świeczki ostatnie drobne pieniądze, tak że po śmierci nie zostało ani kopiejki” – zapisał jeden z jego bliskich).

Poprzednia 123 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.