Publicystyka
Prawo Gogola: Artykuł XI. O kadrach i finansach teatru
Mikołaj Gogol| Moskwa| Petersburg| Rewizor| teatr
włącz czytnikGdy myślałem o kolejnym artykule, przypadkowo przeczytałem informację o wymianie zdań pomiędzy ministrem kultury a dyrektorem wielkomiejskiego teatru w związku ze zmniejszeniem dotacji. Ponieważ dialog ten nie ustał – chcąc uniknąć epatowania teraźniejszością – zastąpię nazwę miasta, w którym to się dzieje, ulubionym określnikiem Gogola: literkami NN. Jeśli zaś idzie o mnie, temat zjawił się niczym deus ex machina w antycznym przedstawieniu…
Będzie więc o tym, jak Mikołaj Wasyliewicz widział teatr, jego misję, organizację, także finansowanie. Tytuł naszego cyklu nakazuje też baczenie na przepisy (lub ich postulaty) z tym związane. Miejmy także nadzieję, że kolejnym etapem wspomnianego sporu wysokiego urzędnika z uznanym artystą, po fazie dąsów, będzie wspólne przyjrzenie się prawu, bo to ono, w ostatecznej mierze, musi go przesądzić. Przejdźmy teraz do rzeczy, trzymając się zapowiedzianych tematów...
Mikołaj Gogol poświęcił teatrowi obszerny artykuł; w roku 1845, gdy go pisał, miał za sobą prawie dziesięć lat od wystawienia „Rewizora”. Z kwestii ogólnych dotyczących natury teatru, wybieram pierwszą z brzegu: „To jest taka katedra, z której można przekazać światu wiele dobra”. Dalece jednak ważniejszy jest ostry podział twórczości scenicznej, na zasadzie albo-albo, bez żadnych stanów pośrednich. I tak – mamy z jednej strony teatr wysoki (klasyka dramatu i komedii), a z drugiej to, co nim nie jest („baletowe podskoki, wodewile, melodramaty i te niby to wspaniałe widowiska, dogadzające rozpuście smaku lub rozpuście serca”).
Dla pierwszego rodzaju teatru Gogol wymyślił specjalny rodzaj kierownictwa: na jego czele może stać wyłącznie artysta zwany pierwszym aktorem, wolny od jakichkolwiek urzędniczych wpływów („Tragedią powinien pokierować pierwszy aktor tragiczny, komedią – pierwszy aktor komiczny”). Na jego barkach ma spoczywać dosłownie wszystko: od doboru repertuaru po próby, repetycje, przygotowanie adeptów; ma być najwyższym mistrzem dla zespołu i głównym autorytetem dla publiczności, gotowym do występowania w rolach drugorzędnych po to tylko, by pokazać swój kunszt. Gogol każe mu nawet pilnować, by aktorzy uczyli się tekstu pod jego kierunkiem, i to tylko na scenie, a nie w domu, tak, by „rola weszła sama przez się do głowy”. Nie muszę dodawać, że tak idealistyczny pomysł nie miał wtedy (dziś też) żadnych szans na realizację. Rzeczywistość ma swoje wymogi, wymusza formy pośrednie – dowód: instytucje kultury zawsze miały swoich urzędników…
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Brak art. powiąznych.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.