Publicystyka



Prawo Gogola: Artykuł XIX. O wyglądzie pomieszczeń służbowych

"Martwe dusze"| "Szynel"| horodniczy| Lapkin-Tiapkin| Mikołaj Gogol| Mirgorod| Petersburg| Rewizor

włącz czytnik
Prawo Gogola: Artykuł XIX. O wyglądzie pomieszczeń służbowych
Pierwszy urząd. Syn diakona zostaje kolegialnym rejestratorem. W. G. Pierow, 1860

Młody Gogol, krótko po przybyciu do Petersburga, w liście do matki przedstawił plan swoich zajęć, z którego wybieramy początkowy fragment: „O dziewiątej rano każdego dnia idę do urzędu i przebywam tam do trzeciej, o wpół do czwartej jem obiad…”.

By nie było wątpliwości: przyszły pisarz niewiele czasu zagrzał w biurze – Nabokov podsumował to słowami: „jego aktywność na tym polu sprowadzała się głównie do przechodzenia z jednego działu służby do drugiego”. Sam Gogol też nie żałował swego rozstania z urzędniczym światem: „Cóż to za szczęście dosłużyć się w wieku lat pięćdziesięciu rangi jakiegoś tam radcy stanu, otrzymywać pensję, ledwie wystarczającą na przyzwoite życie, i nie mieć siły darować ludzkości choćby kopiejki dobra”.

Nie zmienia to faktu, że Gogol pisarz spędził w biurowym środowisku kilka dobrych miesięcy. Dlatego też nieco dziwi jego późniejsza wypowiedź o urzędowych pokojach, w której przedstawia siebie jako przypadkowego gościa, który wpadł tam od niechcenia, ot!, tak sobie: „Zdarzało mu się przechodzić przez nie, nawet przy ich najbardziej świetnym i uszlachetnionym wyglądzie, zawsze starał się przebiec je możliwie najszybciej, dlatego też zupełnie nie wie, jak tam wszystko rozwija się i kwitnie”. Kwita? Bynajmniej! Mamy uzasadnione prawo nie dowierzać takiej deklaracji niewiedzy, jako że urzędnik Gogol i tak niejedno podpatrzył, i to nad wyraz dokładnie…

Pod ścianami sali sądowej w Mirgorodzie – jak potem zapisał – „stały skrzynie okute żelazem, w których się przechowuje stosy powiatowego pieniactwa. Na jednej z tych skrzyń stał but, wysmarowany szuwaksem”. Ten to obuwniczy szczegół zachęcił mnie do przeglądu podobnych wnętrz „możliwie najszybciej”. Na jednej nodze. Z Gogolem jako niezawodnym przewodnikiem…

Zacznijmy od pokojów wierchuszki. Jeden z akapitów „Martwych dusz” przedstawia taką właśnie salę, widzianą oczami skromnego petenta: „Ściany wyłożone drogocennym marmurem, metalowe ozdoby, pierwsza lepsza metalowa klamka od drzwi taka, że przedtem, rozumiecie panowie, trzeba pobiec do sklepiku, kupić za grosz mydła, ze dwie godziny szorować nim ręce i dopiero wtedy można się do niej dotknąć”. Przed drzwiami oczywiście „szwajcar”, w jednej osobie sługa, woźny i ochroniarz wyglądający „jak jaki generalissimus: wyzłacana buława, hrabiowska fizjonomia, niczym jakiś odkarmiony, spaśny mops”. Strach było tam wejść, jednak książkowemu bohaterowi jakoś się udało. My zaś podążamy dalej…

Poprzednia 123 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.