Publicystyka



Zakroczymski: Nasze konstytucje-fantomy, czyli historia pełna pomazańców

Beata Szydło| dobra zmiana| Ignacy Mościcki| Jarosław Kaczyński| Józef Piłsudski| Królestwo Polskie| Księstwo Warszawskie| Mateusz Morawiecki| Napoleon Bonaparte| pomazaniec| PRL| przewodnia siła narodu

włącz czytnik

XIX wiek. Konstytucje do kożucha

Jednakże lekceważące podejście do zapisanego w prawie ustroju nie zaczęło się u nas między wojnami. Mało kto pamięta, że w XIX wieku w Warszawie dwukrotnie ogłaszano konstytucje. W 1807 roku uczynił to Napoleon dla Księstwa Warszawskiego, a w 1815 – car Aleksander I dla Królestwa Polskiego. Obie wychodziły z podobnych założeń: światły władca zrzeka się swoich nieograniczonych praw na rzecz parlamentu (wybieranego w wyborach z cenzusem urodzenia, wykształcenia i majątku) oraz kolegialnych ciał wykonawczych. W obu przypadkach początkowo porządek konstytucyjny osiągał sukcesy. Tworzono i zwoływano parlamenty, uchwalano prawa (niekiedy bardzo ważne i nowoczesne), rozbudzano aktywność obywatelską. Szybko jednak następowało poważne ograniczenie konstytucyjnych praw. W Księstwie Warszawskim szczególnie demoralizujący był fakt, że ustrojodawcą i faktycznym władcą był Cesarz Francuzów, podczas gdy nominalnie władzę (i to według konstytucji potężną) miał sprawować Elektor Saski. W Królestwie natomiast w oczy biło łamanie przez carskie władze praw sejmu (niezwoływanie go, a nawet aresztowanie posłów i rozwiązywanie ugrupowań opozycyjnych). Ostatecznie dzieje dziewiętnastowiecznego konstytucjonalizmu na terenach polskich skończyły się w Noc Listopadową.

Warto jeszcze dodać, że tę historię można by starać się poprowadzić jeszcze dalej „wstecz”. Choć Dawna Rzeczpospolita konstytucji jako takiej nie posiadała (ta z maja 1791 roku obowiązywała bardzo krótko), to niewątpliwie funkcjonowało w niej kilka podstawowych aktów o charakterze ustrojowym, jak Artykuły Henrykowskie, regulujące relacje król-szlachta, a także Akt Konfederacji Warszawskiej, proklamujący wolność religijną. Oba te akty były nieustannie kontestowane przez wszystkich znaczących aktorów sceny politycznej od króla, przez episkopat, aż po „stany sejmujące”. Wybitna znawczyni epoki, profesor Urszula Augustyniak, w niedawnym wystąpieniu w natolińskim kampusie College of Europe stwierdziła, iż obok położenia geopolitycznego, anachronicznego ustroju i słabości ekonomicznej jedną z przyczyn upadku państwa szlacheckiego było „narastanie przez dwa stulecia rozbieżności między deklarowaną oficjalnie demokracją a faktycznym systemem rządów, który można nazwać korporacjonizmem, opartym na podejmowaniu decyzji politycznych w toku nieformalnych negocjacji”.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.