Świat



Emerytalna bieda nie tylko w Polsce

bezpieczeństwo emerytur| emeryci| emerytury| Japonia| Niemcy| OFE| reforma emerytalna| Wielka Brytania| ZUS

włącz czytnik

Jeśli już mowa o bogatych, to wypada zajrzeć także za ocean. W ostatnich dniach amerykański Instytut Badań Świadczeń Pracowniczych opublikował wyniki ankiety, z której wynika, że 43 proc. jej uczestników obawia się, że nie ma wystarczająco dużo pieniędzy, by spokojnie myśleć o starości. Warto przy tym zwrócić uwagę na typowy dla Amerykanów sposób myślenia, jak na zamieszkujących kolebkę wolnego rynku przystało. Respondenci mówią: obawiam się, bo mam za mało pieniędzy. Amerykański system świadczeń emerytalnych należy do najbardziej zindywidualizowanych i choć świadczeń socjalnych także w Stanach Zjednoczonych nie brakuje, to nikt nie liczy na ZUS i rząd, tylko liczy, ile ma na koncie. Zwolennikom modelu kanadyjskiego wypada zwrócić uwagę, że jego zasadniczym elementem nie jest państwowa emerytura obywatelska, ale oparty na systemie składek, niezależny od państwa, choć kontrolowany przez rząd fundusz, inwestujący zebrane pieniądze, a nie zapisujący je na kontach, jak nasz ZUS oraz trzeci, dobrowolny filar oszczędności prywatnych.

W wielu krajach nieco mniej wolnorynkowych, gdzie w finansowaniu emerytur spory udział ma państwo, także liczą się konkretne pieniądze, a nie bieżące transferowanie składek osób pracujących, do kieszeni emerytów. Tam problemem jest nie wysokość obciążeń obywateli i budżetu, ale efektywność inwestowania państwowych zresztą funduszy. Choć japoński gigant Government Pension Investment Fund, dysponujący aktywami o wartości prawie 1,3 bln dolarów, w zakończonym w połowie 2013 r. roku rozrachunkowym osiągnął rekordowo wysokie zyski, toczy się dyskusja nad zwiększeniem efektywności jego działalności inwestycyjnej. Podobną troskę wykazuje się wobec największego na świecie funduszu tego typu, czyli norweskiego Globalnego Rządowego Funduszu Emerytalnego, który w 2013 r. osiągnął stopę zwrotu sięgającą niemal 16 proc. Warto zwrócić uwagę, że podobny fundusz, którego środki pochodzą ze swoistego opodatkowania wydobycia surowców, posiada również Rosja. W Polsce dopiero niedawno zrealizowano podobny pomysł, z tą różnicą, że środki pochodzące z wydobycia trafiają do specyficznego funduszu, zwanego budżetem państwa, który natychmiast je przejada, więc o jakiejkolwiek efektywności trudno mówić. Podobnie pewnie będzie z zyskami z łupków, o ile w ogóle się pojawią.

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.