TK



Anna Wolff-Powęska: Niemcy wybierają

Anna Wolff-Powęska| Bundestag| Erika Steinbach| kryzys finansowy| Niemcy| polityka historyczna| sąsiedztwo| Unia Europejska

włącz czytnik

Szczególnie w dobie kryzysu finansowego, który tak bardzo zbliżył do siebie Polskę i Niemcy. Czy rozpoczyna się w naszej historii etap, gdy częściej będziemy rozmawiać o przyszłości niż o przeszłości?

To zbyt optymistyczne założenie. Polityka historyczna nadal odgrywa sporą rolę. Ponieważ interpretacja przeszłości budzi emocje, łatwo przy jej pomocy mobilizować społeczne fobie. W populistycznej retoryce zajmuje o wiele więcej miejsca aniżeli polityka energetyczna czy gospodarcza. Śledząc media można odnieść wrażenie, że centralne miejsce w życiu publicznym zajmują spory o miejsca pamięci, pomniki, muzea, filmy historyczne. Czy słyszymy o polsko-niemieckich debatach na temat polityki ekologicznej, o projektach energii odnawialnej? Niekoniecznie. Tygodniami natomiast karmiono nas dyskusją na temat serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”. W efekcie to, co powinno być przedmiotem rzeczowych debat i chłodnej analizy, staje się wygodnym politycznym medium kreującym fałszywy obraz zachodniego sąsiada.

Emisja tego niemieckiego serialu rzeczywiście wywołała w Polsce burzę. Pojawiła się idea pokazania w Niemczech polskiej produkcji „Czas honoru”. Może rozwiązaniem jest tworzenie wspólnych medialnych projektów?

Film jest niewątpliwie takim medium, które bardziej działa na wyobraźnię aniżeli podręcznik historii. Nakręcenie wspólnego serialu niewiele zmieni jednak we wzajemnym postrzeganiu naszych historii. Trzeba pamiętać, że żadna produkcja telewizyjna nie zmieni społecznej pamięci historycznej. To proces długotrwały, wymagający kompleksowych działań. W Polsce debaty związane z pamięcią zbiorową są upolitycznione i zideologizowane. Można zapytać, dlaczego miałby powstać na użytek zagranicy film o Armii Krajowej, a nie o powstaniu wielkopolskim, o wielkopolskiej pracy organicznej, o genezie „Solidarności”? Mamy wiele wspólnot pamięci.

Jak więc budować z Niemcami dialog w kwestiach dla nas strategicznych, jednocześnie pielęgnując pamięć o przeszłości?

Często słychać utyskiwania, że Polska nie ma spójnej polityki historycznej. W otwartym i liberalnym społeczeństwie pamięć historyczna winna być formą wolności, a rola państwa ograniczać się do jej zapewnienia. Upaństwowienie historii i pamięci zbiorowej równa się dyktaturze. W takich warunkach prawda polityczna jest ważniejsza aniżeli prawda historyczna. A to już o krok do zbudowania Ministerstwa Prawdy Historycznej i kreowania atmosfery niczym z Orwella.

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.