Debaty



Wykłady w Trybunale: Pojęcie i funkcje państwa narodowego

Europa| globalizacja| Holokaust

włącz czytnik
Wykłady w Trybunale: Pojęcie i funkcje państwa narodowego

W wykładzie (wygłoszonym w czerwcu 2011 w Trybunale Konstytucyjnym) zatytułowanym „Pojęcie i funkcja państwa narodowego” prof. Anna Wolff-Powęska nawiązała do Kantowskich uwag o wiecznym pokoju. Królewiecki filozof sformułował pojęcie prawa do obywatelstwa świata, czego konsekwencją był postulat powszechnej sprawiedliwości i respektowanie planetarnych praw człowieka. Jednakże realizacji marzeń Kanta o wiecznym pokoju stanęło na drodze istnienie państw narodowych.

Mając na uwadze daleko idące przeobrażenia związane z tendencjami integracyjnymi, poglądy wokół losu państwa narodowego usytuowane są dziś w trzech grupach. Jedni wieszczą kres państwa narodowego argumentując, że przecież państwo narodowe nie istniało pierwotnie. Zatem procesy integracyjne wcześniej czy później doprowadzą do zaniku klasycznego państwa narodowego. Inni, przeciwnie, sądzą że globalizacja prowadzi wręcz do umocnienia się struktur państwa narodowego, gdyż integracja gospodarcza, unifikując wymianę dóbr materialnych, wymusi więcej czynników identyfikacji kulturowej i narodowej poszczególnych państw.

Zwolennicy trzeciego poglądu, do których zalicza się prof. Wolff-Powęska argumentują, że proces globalizacji i procesy integracyjne doprowadzą do symbiozy  obu powyższych tendencji. W jej wyniku nastąpi przenikanie globalizmu i regionalizmu narodowego w postaci nieznanego dotąd modus vivendi  między państwami narodowymi. Poza tym już dziś obserwujemy wyłanianie się nieznanych dotąd transnarodowych, ponadnarodowych - wręcz transkontynentalnych podmiotów, które wymagają ustosunkowania się do nich państwa narodowego. Choćby wobec takiego dylematu - czy istnieją formy sprawowania władzy poza własnym terytorium państwa narodowego i jaką mogą one przybrać efektywną postać?

We współczesnym świecie rośnie rola organizacji międzynarodowych, których ekskluzywna, hermetyczna i najczęściej niekontrolowana działalność kłóci się z transparentnością, partycypacją, a zatem z uczestnictwem w procesie demokratycznym coraz bardziej aktywnych społeczeństw.

Globalizacja stawia istotne pytania o współczesne modele demokracji. Najważniejsze z tych pytań brzmi: czy możliwa jest tradycyjnie rozumiana demokracja, jej aplikacja i praktykowanie w strukturach wykraczających poza granice państwa narodowego? Czy obserwowane zmiany i tendencje zmniejszą konflikty światowe, uczynią ten świat bezpieczniejszym? Czy nowy, odmienny od tradycyjnie konfliktowego projekt świata uzyska akceptację społeczeństw na tyle, by legitymizowały one narodowe struktury ograniczające suwerenność i niezależność państw narodowych?

Tu nie wystarczy, że umówią się możni. To musi uzyskać publicznie wyraźną opinię narodów, jak chcą jedni, czy społeczeństw, jak chcą drudzy. Dotąd stabilność świata zależała od stabilności poszczególnych państw. Ale obserwujemy również proces odwrotny, kiedy zewnętrzne międzynarodowe otoczenie wpływa na stabilność i pomyślność poszczególnych narodów i państw narodowych.

Zdaniem prof. Wolff-Powęskiej wieści o kresie państwa narodowego okazały się naiwną predykcją. Zatem istnieniu państw narodowych w przewidywalnej przyszłości towarzyszyć będzie istnienie interesów tych państw. Ponieważ interesy te mogą kłócić się z interesami innych państw, rzecz w ich harmonizacji, w tym, co  referentka określiła mianem modus vivendi między regionalnymi, a nawet planetarnymi interesami regionów i świata. Mimo, że Kantowski wieczny pokój nadal wydaje się ideałem czy utopią, jest to wszakże ideał, do którego warto zmierzać nawet wyboistym traktem.### br br ###

Dyskusja po wykładzie

W dyskusji generalnie akceptowano dobrodziejstwa i sens integracji europejskiej stawiając przy tym istotne i niebanalne znaki zapytania oraz wskazując na kłopotliwe paradoksy. Będąca stolicą Belgii Bruksela konfrontowana jest z realnym sporem walońsko-flamandzkim, którego rozwiązania, jak dotąd, nie widać.

Czy zatem tworzenie struktur ponadnarodowych nie grozi kolejnymi problemami? Referentka tworzenia tych struktur nie traktuje jako zagrożenia, ale widzi w nich swoiste wyzwanie dla państw narodowych, które będą nadal istniały, ale w ściślejszej niż dotąd kooperacji z otoczeniem.

Czy mamy dziś do czynienia z tworzeniem się tożsamości europejskiej i czy to jest proces głębszy i trwalszy niż np. dawna tożsamość sowiecka czy jugosłowiańska? Obecnie – stwierdziła prof. Wolff-Powęska - tożsamość europejska istnieje wyłącznie w niedzielnych przemówieniach polityków. Wszelkie badania wykazują, że każdy obywatel kontynentu Europa najpierw czuje się obywatelem swojego regionu, miasta, swojego kraju, a na końcu dopiero Europejczykiem. Odwiedzając inny europejski kraj nie utożsamiamy się z tym krajem i czujemy się w nim gośćmi. W Europie nie ma poza tym tradycji integracji emigrantów. Taką tradycję mają, jak dotąd, wyłącznie trzy kraje: Kanada, Australia i Stany Zjednoczone. Z drugiej strony orkiestra Berlińskich Filharmoników składa się z muzyków z całego świata.

W obecnym modelu integracji przyjętym przez UE nie ma alternatywy zarówno dla państwa narodowego, jak i demokracji parlamentarnej. Dzisiaj elementem zagrożenia nie są silne kraje, tak jak dawniejsze mocarstwa, ale kraje najsłabsze. To one są przedmiotem troski, gdyż dziś nie chodzi o równoważenie siły, ale równowagę interesów. A tę można uzyskiwać przez consensus.
Zapytana o kwestię docenienia obecnie w Polsce interesu narodowego, racji stanu, narodu i państwa przez elity, prof. Wollf-Powęska odpowiedziała, że racja stanu jest tym nadrzędnym interesem, który – patrząc normatywnie – powinien jednoczyć i który sytuuje się ponad wszelkimi podziałami partyjnymi. Czego obecnie w Polsce chronicznie brakuje.

W dyskusji skonstatowano występowanie pewnych elementów tożsamości europejskiej, którą tworzą głównie kultura i edukacja. Za prefigurację wątków tej tożsamości uznano przyswojone przez wieki elementy kultury greckiej, judeochrześcijańskiej czy recepcję prawa rzymskiego. Jeżdżąc po Europie, katedry i kościoły mamy od Hiszpanii, aż po Litwę.
Rozważając ten wątek prof. Wolff-Powęska stwierdziła, że powołując się na dziedzictwo judeochrześcijańskie jednocześnie pomijamy, szczególnie w edukacji, że ten kontynent, który ma spajać ta tradycja, dokonał ludobójstwa na Żydach europejskich. 
Ten skrót myślowy referentki wyjaśniony został w dyskusji kameralnej. Bo to przecież nie kontynent,  a zupełnie konkretny naród owładnięty na 13 lat swojej historii zbrodniczo rozumianą wizją rasy dokonał wspomnianego ludobójstwa. Dyskusyjna wydaje się być również teza o pomijaniu edukacji o Holokauście, gdyż to być może właśnie  przesadna i znieczulająca przez swą natarczywość i wszechobecność narracja o zagładzie Żydów prowadzi w młodym pokoleniu do karygodnego zlekceważenia zbrodni przybierającego postać  pseudonimu „Holokausto” obranego przez popularnego muzyka drapowanego o dziwo później w kostium telewizyjnego celebryty.

Zdaniem prof. Wolff-Powęskiej elementem europejskiej tożsamości nie powinien być tylko afirmacyjny patriotyzm i pokazanie najpiękniejszych kart, ale również odsłonięcie tego wszystkiego, co stygmatyzowało nasz kontynent. Europa ma na swoim koncie największe zbrodnie, ma inkwizycję, ma Holokaust i to również jest elementem tej tożsamości.

Czy obserwowany obecnie mariaż państwa z podmiotami prywatno-prawnymi i zwiększenie roli państwa na gruncie prawa prywatnego nie jest zagrożeniem, które samo państwo sobie stwarza?

Prof. Wolff-Powęska nie widzi tu zagrożenia, gdyż sfera prywatno-prawna nie jest w stanie wykluczyć państwa od podejmowania decyzji. Sfery publiczno-prawnej nie można tratować jako substytutu państwa, a tylko jak sferę komplementarną. I to przy założeniu, że nie jest ona żadnym zagrożeniem dla państwa i jego imperium, gdyż żadna instytucja prywatna nie weźmie odpowiedzialności za jakiekolwiek ryzyko mające ogólnopaństwowe konsekwencje. Całkowitą odpowiedzialność za to co się dzieje na jego obszarze bierze zawsze państwo.

W dyskusji zwrócono uwagę, że wszelkie instytucje działające na obszarze państwa, międzynarodowe, gospodarcze czy polityczne działają tylko tam, gdzie widzą swój partykularny interes. Nawet mniejszości  narodowe też działają wedle preferencji swoich, często specyficznych potrzeb i interesów. Natomiast państwo nie wybiera sobie zadań. Swoje zadania państwo musi spełniać niezależnie od tego czy podjęły się tych zadań inne instytucje. W tym niejako przymusie odpowiedzialności państwa za całość, za wszystko, widać uzasadnienie istnienia państwa narodowego, które ma przypisane sobie zadania pieczy nad wspólnotą, jedno – co się rzadko zdarza – czy najczęściej wielonarodową.

Prof. Wolff-Powęska aprobowała powyższe stanowisko argumentując nieistnieniem, jak do tej pory, znanego faktu bankructwa politycznego państwa czy przypadku abdykacji państwa narodowego. Natomiast wyraziła wątpliwość wobec globalistycznych koncepcji zastąpienia partykularnego państwa prawa, planetarnym pojęciem rządów prawa obejmującym cały świat. Przyjęcie wspólnych reguł obowiązujących na całej planecie i wiążących wszystkie państwa i społeczności międzynarodowe, a więc rządów prawa będącymi poza samymi strukturami państwowymi i istniejącymi ponad nimi, jest z szeregu powodów postulatem utopijnym. Dwa powody świadczą o całkowitej nierealności tego pomysłu – brak globalnej demokracji oraz brak istnienia globalnej opinii publicznej.

Kolejnym problemem podniesionym w dyskusji była kwestia dyskomfortu jaki występuje w Polsce w odniesieniu do braku symetrii w traktowaniu mniejszości niemieckiej w Polsce i mniejszości polskiej w Niemczech. 20 lat istnienia Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy nie doprowadziło do wyrównania tej symetrii, choć kilka postanowień Traktatu dotyczyło właśnie faktycznej i prawnej asymetrii.

Prof. Wolff-Powęska, nawiązując do sytuacji mniejszości niemieckiej w Polsce w kontekście  - jak się wyraziła – sytuacji polskojęzycznej grupy w RFN, wyraziła pogląd, że powinno się doprowadzić do tego, aby Polacy w Niemczech mieli takie same uprawnienia i prawdopodobnie tak będzie. Dla Niemców nie jest to proste, gdyż uznanie analogicznych praw Polaków w Niemczech, jakie mają Niemcy w Polsce grozi wywołaniem nad Renem kwestii tureckiej. Poza tym sama Polonia niemiecka jest podzielona i skłócona, co nie sprzyja satysfakcjonującemu stronę polską załatwieniu sprawy.

opr. Jerzy Szczęsny

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.