TK



Głosowanie nad matematyką, czyli żądanie byle czego

referendum| reforma emerytalna| ZUS

włącz czytnik

Wyjścia z tej sytuacji są następujące, do wyboru:

- Podnieść wiek emerytalny, co jest obecnie proponowane, by ludzie pracowali dłużej;

- Obniżyć emerytury, by starczyło na nie pieniędzy;

- Wydłużyć codzienny czas pracy, np. do 10 godzin, zamiast 8;

- Zlikwidować urlopy;

- Zlikwidować święta wolne od pracy (może to być za mało);

- Podnieść składkę ZUS, co w praktyce obniży płace netto;

- Podnieść podatki (co też w praktyce obniży wartość naszych pensji) i dokładać do ZUS z budżetu;

- Nie płacić za zwolnienia lekarskie i urlopy…

I tym podobne. Co państwo wybierają? Jest prosty fakt matematyczny: strony równania muszą być równe. Jak się równa, to się równa. Bilans musi być na zero. Oczywiście nauka radziecka znała taki przypadek, bo od piątku do niedzieli są dwa dni, a od niedzieli do piątku pięć, ale tutaj nie da się to zastosować.

Nie jest natomiast rozwiązaniem propozycja PiS, by dać ludziom wolny wybór: kto chce, niech pracuje dłużej, a kto nie chce, to nie. Taki wybór już jest. Dziś nie ma obowiązku przechodzenia na emeryturę wraz z osiągnięciem wieku emerytalnego. Jest to więc propozycja, by nic nie robić i czekać aż system się zawali. 

Nie jest rozwiązaniem propozycja PSL, by kobietom obniżać wiek emerytalny za rodzenie dzieci. To jest pomysł na pogorszenie problemu – zamiast zwiększenia wpływów do ZUS, jeszcze większe ich zmniejszenie. Klęska nadejdzie jeszcze szybciej. Ostatnie propozycje PSL-u to „kompromis” – umówmy się, że dwa plus dwa to już nie siedem, ale pięć i pół.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Kazimierz | 25-03-12 11:28
Do pana autora. Najgorsze jest to, że rzeczywiście propozycja rządu nie ma alternatywy. Każdy inny rząd - lewicy czy prawicy - zrobić będzie musiał to samo. jak nie zrobi, to produkt narodowy spadnie, bo nie będzie miał kto wytwarzać. Jak podniesie podatki, daniny, itp - to koszty pracy tak wzrosną, że też za nimi pójdzie bezrobocie i też spadek dochodu narodowego. Tu nie ma co filozofować. Ani referendować.