TK



Ile warte są obietnice wyborcze?

"kielbasa wyborcza"| agitacja polityczna| dieta poselska| Józef Gawęda| kampania wyborcza| kandydatura| Lech Wałęsa| powszechna prywatyzacja| program wyborczy| Radom| Sąd Najwyższy| WSA w Poznaniu| wybory

włącz czytnik

Podobne zdanie wyraził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu, który rozpatrywał skargę rolnika bezskutecznie starającego się o zasiłek w kwocie 1000 zł w związku z suszą w 2006 r. Skarżący powołał się na słowa Ministra Rolnictwa, które jego zdaniem nosiły charakter przyrzeczenia publicznego.  WSA w wyroku z dnia 19 września 2007 r. (sygn. akt IV SA/Po 154/07) przyznał rację skarżącemu, jednak na marginesie zaznaczył, że: „Minister Rolnictwa nie składał przyrzeczenia publicznego w rozumieniu art. 919- 921 kc (w szczególności przez ogłoszenie publiczne nie przyrzekł nagrody za wykonanie oznaczonej czynności). Wystąpienie publiczne osoby piastującej funkcję publiczną co do podjęcia starań dla skierowania środków pochodzących od podatników na rzecz danej grupy społecznej może być jedynie postrzegane jako wystąpienie polityka, który ponosi za nie odpowiedzialność w kolejnych wyborach parlamentarnych”.

Oddam dietę… po wyborach

Ostatnimi czasy kandydaci chcący pokazać wyborcom, iż działalność polityczną nie traktują jako źródła dochodu deklarują, że swoją dietę będą przeznaczali na cele charytatywne. W tym przypadku rozliczalność z takiej obietnicy stanowi problematyczną kwestię o czym świadczą dwa skrajne przypadki. Oskar Kuliński kandydat do rady powiatu w Piotrkowie Trybunalskim przed wyborami samorządowymi w 2014 roku zobowiązał się, iż po ewentualnym zwycięstwie połowę swojej diety będzie przeznaczał na uzdolnioną młodzież. Według medialnych relacji, radny swoją obietnice wypełnia, mimo wstępnych problemów formalnych z przekazaniem środków. Na drugim biegunie znajduje się przypadek kandydata Piotra Krajewskiego, kandydującego do Rady Miasta Ostródy, który dał słowo, że jeśli wygra, to całą swoją dietę będzie przekazywał matce dziecka chorego na porażenie mózgowe. Radny z zobowiązania się nie wywiązał, tłumacząc całą sytuację problemami natury osobistej (utrata pracy przez matkę), a jego postawa została skrytykowana przez lokalne media oraz mieszkańców miasta.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.