TK



Jak Polak pracuje?

dochody nieopodatkowane| etos pracy| jakość pracy| praca| szara strefa| wyścig szczurów| zatrudnienie

włącz czytnik
Jak Polak pracuje?
Roboty drogowe w katowicach. Foto: Wikipedia.org

Po debacie ekonomistów można odnieść wrażenie, że rozwój i dobrobyt kraju zależy od tego, jak będziemy płacić podatki. Owszem, to ważny temat. Umykanie przed obowiązkiem płacenia należnych budżetowi pieniędzy stało się już odrębną nauką, uprawiają ją wysokiej klasy specjaliści, niektórzy nawet zabierali głos w tej debacie. Jednak nie mniej ważna niż ściągnięcie haraczu od pracy jest sama praca. Dziwne, że ekonomiści tak mało interesują się tym tematem, bo przecież narody pracą się bogacą, a nie tym, co skapnie od dochodów.

Wiedza o tym, ile i jak pracujemy, nie jest klarowna. Od czasu do czasu atakuje nas informacja, że Polacy pracują marnie i mało wydajnie, a zaraz potem czytamy rewelacyjne doniesienia że przeciwnie, pracujemy nawet więcej niż najbardziej pracowite narody. Parę lat temu, na przykład, oszołomiła nas wiadomość o badaniach, z których wynikało, że Polak efektywnie przepracował w roku aż 1600 godzin. Śmiało moglibyśmy zatem spojrzeć w oczy Japończykom, bo oni mieli na koncie 1700 godzin przepracowanych w ciągu roku. Nie wiadomo, jak te badania robiono, i przede wszystkim, co się rozumiało pod słowem „efektywnie”. Bo z obserwacji życia codziennego nie da się wnioskować, że jesteśmy gorliwymi pracusiami, a zwłaszcza, że potrafimy sprawnie prace organizować. Chroniczne  doniesienia o poślizgach, opóźnieniach, nieprzewidzianych okolicznościach itp. raczej skłaniają do wniosku, że w codziennej praktyce wygrywa polskie „jakoś tam będzie” niż solidność. Ile na tym tracimy i co można zrobić, żeby nie opłacała się ludziom bylejakość, a opłacała solidność? Warto się nad tym nachylić, sporo na ten temat mogliby powiedzieć rodacy, którzy posmakowali pracy w krajach bogatszych i bardziej rozwiniętych. Wydaje się, że mamy tu spore rezerwy do uruchomienia na ciężkie czasy.

Rzecz jasna nie ma co uogólniać, wiadomo że ludzie pracują rozmaicie, że jedni są aktywni, inni leniwi. To, że ludzie są różni, widać zresztą nie tylko w pracy.  Ta refleksja dopadła mnie ostatnio na basenie. Zauważyłam tam, że pewien procent bywalców przychodzi tam nie tyle po to, żeby pływać, tylko żeby zamarkować pływanie. Nikt im za to nie płaci, przeciwnie, sami płacą, więc oszukują tylko siebie. Przychodzą tu, żeby w zamian zyskać dobre samopoczucie, że uprawiają sport i dbają o zdrowie. Ale pływać wyraźnie nie lubią, więc żeby przykrość ograniczyć, pływają wolno, często odpoczywają i już po paru basenach przenoszą się do ciepłego jacuzzi, gdzie można na leżąco w ciepłej wodzie spędzić resztę opłaconego czasu. Wychodzą zapewne w poczuciu zadowolenia – bo się zmobilizowali, nie poszli na piwo czy plotki, tylko zrobili, co powinni – uprawiają sport. I właśnie to będą mogli o sobie opowiadać. Ale na szczęście są i inni – tacy którzy pływają jak torpedy, basen za basenem, bez odpoczywania, pół godziny, godzinę. Mają cel – poprawić kondycję i do tego celu pchają się bez taryfy ulgowej.

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.