TK



Kosztowna opieka

dochodzenie roszczeń| Konrad Osajda| Krzysztof Pietrzykowski| MOPS| opiekun| osoba poszkodowana| wypadek komunikacyjny

włącz czytnik

Następnie sięgnąłem do dostępnego w systemie Legalis komentarza elektronicznego Becka pod redakcją dr Konrada Osajdy, gdzie napisano, iż
"Jeżeli w wyniku doznanego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia poszkodowanemu potrzebna jest opieka (stała lub tymczasowa - np. w czasie, gdy nie był w stanie samodzielnie funkcjonować), odszkodowanie obejmuje także koszty tej opieki. Nie jest konieczne, aby poszkodowany rzeczywiście opłacił koszty takiej opieki, stanowią ono element należnego poszkodowanemu odszkodowania nawet wtedy, jeśli opieka sprawowana była przez członków rodziny poszkodowanego nieodpłatnie Szkodą jest już bowiem konieczność zapewnienia opieki, natomiast zapewnienie sobie przez poszkodowanego taniej lub nawet nieodpłatnej opieki nie zmniejsza szkody."
Także i ten komentator nie uznał za stosowne przedstawić jakiegoś szerszego uzasadnienia swego poglądu, ograniczając się do wskazania, iż odpowiada on "trafnym" orzeczeniom Sądu Najwyższego wydanym w sprawach I PR 28/69, i II CR 365/73. W trzecim komentarzu, tym razem z systemu LEX pod redakcją prof. Adama Olejniczaka znalazłem stwierdzenie, iż:  "poszkodowany może domagać się zwrotu kosztów opieki nad nim i kosztów rehabilitacji poniesionych przez członków jego najbliższej rodziny " tradycyjnie już chyba opatrzone jedynie powołaniem sygnatur kilku orzeczeń Sądu Najwyższego jako mających potwierdzać słuszność wyrażonego przez komentatora poglądu, to jest II CSK 474/06, I PR 28/69 i II CR 365/73; Jak wynika z powyższego komentatorzy nie wnikali za bardzo w kwestię dlaczego poszkodowany ma dostać pieniądze za to, że żona się nim opiekowała po wypadku, odsyłając zgodnie do kilku orzeczeń Sądu Najwyższego: I PR 28/69, II CR 365/73   II CSK 474/06 i V CSK 57/11. Nie żebym nie ufał autorom komentarzy, bądź powątpiewał w ich zawodową kompetencję, ale te wszystkie lata za stołem sędziowskim nauczyły mnie, że każde powołanie na orzeczenie Sądu Najwyższego należy sprawdzać. Bo może się okazać, iż powołany judykat w rzeczywistości stwierdza coś zupełnie przeciwnego niż pan dr hab. adw. próbuje nam imputować.
A zatem po kolei, zacznijmy od najstarszego. Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 4 marca 1969 r. sygn. akt I PR 28/69 . Teza tego orzeczenia brzmi:

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.