TK
Koźmiński: Na tropie polskiej szkoły ekonomii
ekonomia| Michał Kalecki| Nagroda Nobla| Oskar Lange| szkoły ekonomiczne| University of Chicago| USA
włącz czytnikPolscy ekonomiści są stosunkowo mało widoczni na świecie dlatego, że nie weszli w sieci powiązań naukowych, które najczęściej biorą się ze studiów doktoranckich na najlepszych uniwersytetach amerykańskich – mówi prof. Andrzej K. Koźmiński w rozmowie z Janem Gmurczykiem.
Jan Gmurczyk: Czy istnieje coś takiego jak „polska szkoła ekonomii”?
Prof. Andrzej K. Koźmiński: To zależy, do jakiego okresu odnieść to pytanie. Z całą pewnością istniała polska szkoła ekonomii w latach 50. i 60. XX wieku, skupiona wokół takich osób jak Oskar Lange, który właśnie w latach 50. i 60. był chyba najczęściej cytowanym ekonomistą na świecie.
Istniała również licząca się na arenie międzynarodowej szkoła wzrostu gospodarczego, której szefował Michał Kalecki. Ta szkoła została jednak całkowicie rozbita w 1968 roku. Ostali się tylko nieliczni jej przedstawiciele. Poczynając od tego momentu, polska ekonomia na dobrą sprawę przestała się liczyć na świecie, aczkolwiek pewną zmianę wniosła w tym względzie problematyka transformacji. Sęk w tym, że ten temat właściwie traci na znaczeniu. To już nie jest traktowane jako coś, co się zalicza do tzw. mainstreamu. Tymczasem poza zagadnieniem transformacji to my właściwie niewiele, jeśli nie zgoła nic, nie mamy do zaoferowania.
Jak to zmienić? A może Polska w gruncie rzeczy nie potrzebuje własnej szkoły ekonomii?
Cóż, zawsze lepiej mieć dobrych ekonomistów i znanych niż kiepskich i nieznanych. Ale zacznijmy od tego, że epoka szkół naukowych chyba w ogóle się kończy. Za przykład czegoś, co przetrwało, może służyć oczywiście szkoła chicagowska, ale – i tu ciekawostka – kiedy na początku lat 70. byłem na University of Chicago, to w pierwszej kolejności pokazano mi gabinet Oskara Langego.
Czy natomiast możliwe byłoby teraz stworzenie jakiejś szkoły ekonomii w Polsce? Mam odnośnie tego pewne wątpliwości. Nastąpiła indywidualizacja rozwoju naukowego, a polscy ekonomiści są stosunkowo mało widoczni na świecie dlatego, że nie weszli w sieci powiązań naukowych, które najczęściej biorą się ze studiów doktoranckich na najlepszych uniwersytetach amerykańskich. Innymi słowy, aby mieć grupy liczących się ekonomistów, trzeba po prostu wysłać pewną liczbę zdolnych, młodych ludzi na studia doktoranckie na dobre uczelnie w Stanach Zjednoczonych. Oni wtedy nawiążą kontakty i wejdą w sieci, co później zaowocuje na przykład wysoką cytowalnością.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.