TK



Lubowski: Draghi kontra Karlsruhe

Bundesbank| EBC| ETS| Karlsruhe| Mario Draghi| Niemcy

włącz czytnik
Lubowski: Draghi kontra Karlsruhe
Mario Draghi. Foto: Wikipedia.org

Gdy kilka lat temu euro znalazło się w straszliwych tarapatach, i zaczęto mu wróżyć rychły zgon, szef Europejskiego Banku Centralnego, Mario Draghi, zadeklarował, że „EBC zrobi wszystko, co trzeba, by uratować euro. I wierzcie mi – to będą kroki wystarczające”.

Miał na myśli przede wszystkim zakupy obligacji rządowych, czyli w gruncie rzeczy powtórkę amerykańskiego QE, czyli luzowania. Przeciwni takim działaniom był od początku Bundesbank, czyli niemiecki bank centralny, jak również wielu zwyczajnych wyborców w Niemczech. Uważali oni i nadal uważają, że taki zabieg podważa założenia traktatu unijnego, który zakazał EBC bezpośredniego wspierania rządów. Draghi asekurował się twierdząc, że pomoże tylko wówczas, gdy kraje w pierwszej kolejności zwrócą się o wsparcie do unijnego funduszy do tego powołanego, zgodzą się zredukować swe deficyty i poziom długu. I dodał, że EBC ograniczy swe zakupy do obligacji 1-3 letnich, a jedynie zakup obligacji o dłuższym terminie zapadalności można traktować jako finansowanie rządów.

Deklaracja szefa EBC przyniosła pożądany skutek. Uspokoiła rynki finansowe, ale nie uspokoiła Niemców, którzy poszli ze sprawą do sądu. W zeszłym tygodniu Federalny Sąd Konstytucyjny w Karlsruhe orzekł, po wielu miesiącach deliberacji, że Draghi obiecał uczynić coś, co byłoby nielegalne. Sąd nie zablokował przyszłych ewentualnych zakupów, lecz skierował sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu.

Wygląda na to, że był to sposób, aby wyrazić dezaprobatę, nie prowokując jednocześnie zamieszania na rynkach finansowych. I choć opinia sądu w Karlsruhe nie wiąże rąk szefowi EBC, to dostarcza pożywki eurosceptykom, potwierdzając ich opinię, że EBC uzurpuje sobie władzę ponad wyznaczonymi ramami. Decyzja podnosi także inny problem: czy Europejski Trybunał Sprawiedliwości może kwestionować werdykty najwyższych organów sądownictwa krajów członkowskich Unii.

Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe w przeszłości kilkakrotnie twierdził, że ma prawo decydować, czy decyzje unijne gwałcą niemiecką konstytucję. Niemiecki sąd faktycznie zasugerował Trybunałowi w Luksembrgu jaki werdykt powinien wydać. Zakupy obligacji, w jego opinii, byłyby legalne tylko wówczas, gdy rozmiary były limitowane, musiałyby być spłacone w całości przez rząd emitenta, i EBC nie miałby wpływu na ceny obligacji.

Decyzja w Karslruhe nie była jednomyślna. Dwóch z ośmiu sędziów wyraziło opinię inne niż większość. Jeden z sędziów oświadczył, że Trybunał nie powinien nawet rozpatrywać skargi, ponieważ wniosły ją tysiące zwykłych obywateli Niemiec, a prawo kwestionowania decyzji EBC przysługuje wybranym członkom niemieckiego parlamentu. I dodał, że parlament Niemiec nie próbował blokować polityki EBC, gdyż większość parlamentarzystów uważała ją za słuszną. Póki co nie wygląda na to, aby Mario Draghi nie sypiał z powodu decyzji z Karslruhe. Ale problem pozostaje.
Studio Opinii

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.