TK



Miejska re-industrializacja i jej wrogowie

Adam Gierek| Bjorn Asheim| circular economy| industrial ecology| Janusz Palikot| klaster| miasto| re-industrializacja| specjalna strefa ekonomiczna

włącz czytnik

Industrial economy i nowa urbanizacja

Potencjał miejskiej re-industrializacji wydaje się jednak o wiele większy zarówno ze względu na istniejący wciąż w mieście przemysł (lub uzbrojone tereny poprzemysłowe), jak i relacje międzyludzkie. Nie chodzi więc o to, by odrzucić wciąż popularną w Polsce fascynację „klasą kreatywną” Floridy, ignorować wiedzę symboliczną, która w mieście może być produkowana. Chodzi raczej o to, by domykać łańcuchy produkcji wiedzy.

Idea miejskiej re-industrializacji której jestem gorącym zwolennikiem, jest inspirowana tak zwaną „industrialną ekologią” i circular economy, polegającymi przede wszystkim na szukaniu powiązań pomiędzy poszczególnymi elementami procesu produkcji w różnych, często zupełnie ze sobą nie związanych, zakładach. Zamiast więc linearnego procesu „od surowca do produktu/odpadu”, poszukuje się relacji symbiotycznych, w których odpad jednego procesu jest surowcem innego.

Takie myślenie o przemyśle jest oczywiście niezwykle popularne wśród większości „zielonych” polityków i myślicieli, wydaje mi się jednak, że dopiero połączenie industrial ecology z „nową urbanizacją” może stać się rzeczywiście nowym i alternatywnym wobec obecnego modelu pomysłem na rozwój polskich miast. Zapowiadane przez polski rząd pieniądze na rewitalizacje miast można by połączyć z popieranym dziś przez Unię Europejską projektem re-industrializacji Europy, nie naśladując przy tym rozwiązań wypracowanych na mitycznym „Zachodzie”, lecz wykazując się prawdziwą innowacyjnością.

Niewolnicy i ludzie-odpady

Jak więc konkretnie miałby wyglądać projekt miejskiej re-industrializacji (lub, jak to nazywam, Miasta Przemysłowego 2.0)? Miasto współczesne, szczególnie w ciągu ostatnich 30 lat, usiłowało oprzeć swoją egzystencję na spekulacjach finansowych – nadmiar kapitału powstający w wyniku tychże spekulacji był inwestowany w nieruchomości. Efektem jest radykalny wzrost cen domów. Problem polega oczywiście na tym, że takie miasta są jedynie zasobem, polem inwestycji oraz wyzysku. Jak słusznie wskazał David Harvey w swej ostatniej książce, radykalny wzrost cen domów i mieszkań zamienia mieszkańców miast (tych, których na to stać) w niewolników banków, uwiązanych łańcuchami kredytów hipotecznych. A pozostałych spycha na margines, czyniąc z nich prekariat. Mówiąc brutalnie, współczesne miasta produkują niewolników oraz ludzi-odpady.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.