TK



Na wokandzie: Złotoust(n)e motywy

Beata Najjar| Igor Tuleya| Marek Celej| Na wokandzie| przekaz| retoryka| sędzia| ustne uzasadnienie wyroku| uzasadnienie wyroku| wyrok| wystąpienie publiczne

włącz czytnik

Czy sędzia ma prawo do emocji podczas ogłaszania wyroku? Ci, którzy przywykli do prowadzenia trudnych, medialnych spraw mówią, że tak, choć w rozsądnych granicach. – Należy odróżnić dwie sprawy: emocje związane z wiedzą o procesie, z tym, że np. prokuratura mogła więcej zrobić w danej sprawie, od emocji związanych z naciskiem polityków, dziennikarzy czy społeczeństwa przed wydaniem wyroku. Czytam gazety, wiem, że media żądają głów. Ale nie robi to na mnie żadnego wrażenia. Wyrok ma być sprawiedliwy, a sędzia nie powinien być wrażliwy na to, co powiedzą inni – wyjaśnia Beata Najjar. – Jeśli zaś chodzi o emocje związane stricte z procesem, to na sali możliwe jest lekkie zabarwienie emocjonalne. Absolutnie nie można jednak wymachiwać ręką, krzyczeć do prokuratora: „to skandal”. Zamiast tego w sposób stonowany wypada powiedzieć: „prokurator popełnił wiele błędów” i uzasadnić to przykładami.

Wyrok, czyli nauka

Jak podkreślają sędziowie, swoje ustne motywy konstruują tak, by ogłoszenie orzeczenia miało również walor edukacyjny – dla oskarżonego, publiczności, zainteresowanych środowisk. – W uzasadnieniu wyroku w sprawie doktora G. moją intencją było, by dobitnie, czarno na białym, wytłumaczyć społeczeństwu, czym jest korupcja, na czym ona polega – mówi sędzia Tuleya.

– W procesie gangsterów z grupy pruszkowskiej moje słowa skierowane w dużej mierze do prokuratury były ogólnym sygnałem, że nie należy przeceniać roli świadka koronnego, opierać się tylko na jego zeznaniach, że trzeba szukać wielu dowodów w sprawie – opisuje sędzia Beata Najjar.

Sędzia Celej przywołuje dwa uzasadnienia, w których edukował poprzez wyrok: – W uzasadnieniu wyroku w sprawie Mariusza B., który dostał dożywocie za zamordowanie czterech osób, chciałem podkreślić, dlaczego, mimo że nie znaleziono ciał ofiar, to nie był proces poszlakowy oraz to, że nie istnieje pojęcie twardych i miękkich dowodów, bardziej i mniej ważnych.

Sędzia Celej wspomina też przykład głośnego procesu zabójców matki Michała Listkiewicza, ówczesnego prezesa PZPN. Dwoje młodych ludzi skazał na 25 lat więzienia. – Opinia publiczna żądała dożywocia, wina skazanych nie budziła żadnych wątpliwości, to był okrutny mord. W ustnym uzasadnieniu wyroku tłumaczyłem losy tych ludzi, dzieciństwo i dorastanie w patologii, uzależnienie od narkotyków. Wyjaśniłem, dlaczego skazani nie otrzymali kary dożywocia. Było to spowodowane chęcią dania im szansy, tym, że człowiek nie rodzi się zły, chyba że jest osobowością psychopatyczną, jak Mariusz B. ze wspomnianego procesu – mówi Marek Celej.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.