Publicystyka



Z pamiętnika pewnego sędziego

lincz| rozprawa| sąd| sędzia| sprawiedliowść| sprawiedliwość ludowa| wyrok

włącz czytnik
Z pamiętnika pewnego sędziego

Oj, coś czuję że wkrótce będę musiał obsądzić jedną z TYCH spraw. Nic jeszcze oficjalnie do mnie nie dotarło, ale ulica już wie, że złapano zbrodniarza, który powinien ponieść surową karę, bo jego wina jest oczywista. Wie i się domaga. Ech... to będzie długi dzień. I padnie bardzo dużo nieprzyjemnych słów.  

- - -   

Dostałem dokumenty w TEJ sprawie. I nie wiem o co chodzi. Czytam to, czytam i nijak nie widzę tego obwołanego na całe miasto zbrodniarza. Zarzut główny przypięty w zasadzie nie wiedzieć do czego, dowody niby jakieś są ale jak się im przyjrzeć to wiele się z nich nie wyrzeźbi. Jest tylko człowiek który się ewidentnie komuś nie spodobał. I tłum, który gęstnieje. - - - Przesłuchałem tego "wroga publicznego" tego "zbrodniarza", co miał okazać lekceważenie dla prawa, którego oczywiście wszyscy ci oskarżający go co do joty przestrzegają i nigdy by im przez myśl nie przyszło żeby było inaczej. Nie było to przyjemne. Oskarżyciel zachowywał się tak jakby moja rola miała ograniczyć się do przystawienia pieczęci, jakby kwestia winy i właściwej kary nie podlegała dyskusji. I jeszcze ta publiczność... ten tłum święcie przekonany o słuszności oskarżenia, nie dopuszczający do siebie myśli, że może się mylić. Tłum, który gdyby mu pozwolono najchętniej sam by tego człowieka ukamieniował. Sam oskarżony w zasadzie niewiele mówił, wydawał się przytłoczony tym wszystkim, jakby nie rozumiał co ci ludzie od niego chcą. W zasadzie to się przyznał do tego co mu zarzucono, ale jak dla mnie to to, co zrobił to nie jest żadna zbrodnia. Muszę to przemyśleć.

- - - 

Siedziałem. Myślałem. Zapytałem nawet żony o radę. I nijak nie rozumiem czego ci wszyscy ludzie chcą od tego człowieka. Przecież nie zrobił im żadnej krzywdy, a jeśli już to nie taką, za którą należałaby mu się kara według prawa, którego zastosowania się ode mnie oczekuje. Tłum na ulicach gęstnieje i żąda sprawiedliwości, przy czym doskonale wie, że tylko wyrok skazujący na najwyższy możliwy wymiar kary będzie sprawiedliwy. Założyłbym się, że gdyby wyciągnąć z tego tłumu dowolną osobę i przepytać ją o co w ogóle w tej sprawie chodzi to okazałoby się, że wie ona tylko tyle, że to bandyta i należy go ukarać. Całe szczęście że mamy jeszcze prawo, i że wydawanie wyroków należy do mnie, a nie do tłumu. Przynajmniej szczęście dla tego "zbrodniarza"

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.