TK



Prawo Gogola: Artykuł IV. O obrocie dobrami niematerialnymi

"Martwe dusze"| Cziczikow| Mikołaj Gogol| Rosja carska| Vladimir Nabokov

włącz czytnik

Tym kimś był Paweł Cziczikow, obrotny człowiek interesu, gotów nie tylko do snucia projektów osadnictwa w okolicach Krymu, ale i pełen animuszu w targach o stawkę per anima; nie interesowały go bynajmniej transakcje jednostkowe, był metafizycznym hurtownikiem. Ciekawe, że – z jednym wyjątkiem – gdy napomknął o sprawie, wszystkich jego kontrahentów zaraz owładała pełna wigoru żądza zysku. Co prawda Cziczikow kusił ich barwną wizją podatkowego raju, ale jego słuchacze okazywali się ludźmi mocno stąpającymi po ziemi, argumentującymi mniej więcej tak: nie można kupić chłopskich dusz za bezcen, gdyż byli to zazwyczaj ludzie zdolni i pracowici, tak więc sprzedanie ich tanio byłoby zanegowaniem ich zasług. Opisy dogadywania się Cziczikowa z biznesowymi partnerami: ziemianami z okolic miasta NN, zasługują co do jednego na zamieszczenie w podręcznikach dla handlowców i komiwojażerów. Owszem, jedynie Maniłow wykazał się wielkodusznością i oddał dusze za darmo („Czyżby pan sądził, że ja będę brał pieniądze za dusze, które niejako zakończyły swoją egzystencję”). Z innymi było już znacznie trudniej... Obywatelka ziemska, staruszka Koroboczka omal nie doprowadziła Cziczikowa do załamania nerwowego przez swoją chorobliwą podejrzliwość („Doprawdy, boję się tak od razu, żeby jakoś nie ponieść szkody. Może pan mnie oszukuje, a oni tego… może są warci coś więcej). Utracjusz i hazardzista Nozdriow, z góry wykluczywszy zwykłą sprzedaż, chciał najpierw w zamian bryczkę Cziczikowa, a wobec odmowy, zaproponował mu partyjkę kart, choć ostatecznie stanęło na… warcabach („Dusze idą o 100 rubli! / Dość będzie, jeśli pójdą po 50. / Nie, co to za stawka po 50.”); skończyło się awanturą, trzeba było panu Pawłowi zmykać. Przyszła kolej na przykładnego ziemianina, Sobakiewicza: by nie spalić delikatnej oferty, Cziczikow z rozmysłem omijał słowo „martwe” i nazywał dusze „nieistniejącymi”; rokowania toczyły się przy obficie zastawionym stole, w obecności małżonki gospodarza („Jakaż jest pana ostatnia cena?/ Dwa i pół./ Doprawdy dusza ludzka dla pana to tyle co funt kłaków. Niechże pan da choćby po 3 ruble”).

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.