TK



Skalski: Między nami dorosłymi

alkohol| franki szwajcarskie| kredyt hipoteczny| nieletni| odpowiedzialność| odsetki| opcje na akcje

włącz czytnik

Powierzam swoje pieniądze bankowi, wiedząc że jego kredytobiorcy zwrócą mu je w terminie i z odsetkami, z których wykroją się odsetki dla mnie i zysk dla banku. A jeśli bank, w którym jestem kredytobiorcą dołoży do interesu, łagodząc mi stratę poniesioną przez mój niefortunny wybór – mój; nawet jeśli bank mnie namawiał, to  ocena i decyzja należy do mnie – to będę zadowolony, ale swoje pieniądze będę lokował w innym banku. Takim, który nie zrobi prezentów kosztem jego klientów.

To oczywiście schemat. Bo bywają sytuacje, w których bank – wierzyciel akceptuje dołożenie do interesu, żeby nie stracić więcej. Zatem proszę nie dawać pouczeń z bankowości. Mnie chodzi o pewną ogólną zasadę. Wyjaśnię ją na innym, z pozoru oderwanym, przykładzie.

Na stacjach benzynowych sprzedaje się masę różnych rzeczy, w tym prawie zawsze – alkohol. Często też bywają tam lokale, w których można się alkoholu napić. W związku z tym trwa nieustająca kampania na rzecz zakazu jego sprzedaży. Argument jeden i ten sam; wypadki spowodowane przez kierowców w stanie wskazującym i pijanym.

Czterdzieści siedem lat prowadzę. Na trzeźwo, lecz mam świadomość, że wśród licznych czyhających zagrożeń są też kierowcy z promilami. Zagrażają mnie, moim bliskim i właściwie każdemu. I nawet mając tę świadomość jestem przeciw takiemu zakazowi.

Z dwóch powodów: praktycznego i zasadniczego.

Praktyczny zasadza się na tym, że ponoć właściciele stacji mają większe przychody ze sprzedaży alkoholu niż paliw. Bez tych wpływów będą musieli podnosić ceny paliw, albo zamykać stacje. Droższe paliwo to cios w gospodarkę. Cios z powodu posunięcia, które uważam za niesłuszne głównie z powodów zasadniczych.

Nie wolno siadać za kierownicą w rzeczonym stanie i już! Niezależnie od tego gdzie się kupiło i gdzie się wypiło.

Dorosły człowiek  ma odpowiadać za siebie. Żeby tak było ma być traktowany jako dorosły. Być może ”Malinowski” to szmondak bez charakteru, który jak tylko zobaczy flaszkę, to ją kupi i się napije po czym siądzie za kierownicę, ale dlaczego ”Wiśniewski” nie może w drodze kupić tej flaszki, żeby się napić, poczęstować innych – bez naruszenia prawa?

Podobnie nie uznaję racji, dla których nie wolno sprzedawać alkoholu w pobliżu kościołów i szkół. Można  oczekiwać, że idący do kościoła, a jeszcze bardziej wychodzący zeń, znajduje się w stanie wzmożenia moralnego i  będzie unikać nagannych zachowań związanych z alkoholem. Więc taki zakaz byłby dowodem niewiary w skuteczność Kościoła.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.