TK



Solidarność

Aid to Families with Dependent Children| Alan Hirsch| kościół ewangelicki| odpowiedzialność| państwo socjalne| Solidarność| zbór

włącz czytnik

Solidarność i skutki państwa socjalnego

W Anglii urbanizacja i industrializacja przebiegała dziesiątki lat wcześniej, niż na kontynencie. Przenosiny mieszkańców wsi do miast oznaczały zerwanie rodzinnych więzi i tradycji oraz wzrost alkoholizmu i przestępczości w miastach. W połowie XVIII wieku koncepcja państwa socjalnego nie wkroczyła jeszcze na scenę. W Anglii tego okresu miało jednak miejsce przebudzenie metodystyczne – coś, co Alan Hirsch zalicza do „fenomenalnych ruchów Jezusowych“ (jego zdaniem,  najbardziej znaczącymi ruchami godnymi tego miana były rozszerzanie się wczesnego kościoła w pierwszych trzech stuleciach i wzrost kościoła chińskiego w naszych czasach). Wykorzenieni ludzie, którzy przeprowadzili się do miast i których dotknęło owo przebudzenie, tworzyli tzw. „klasy“ (classes, dzisiaj powiedzielibyśmy „grupki domowe“). Te „klasy“ do pewnego stopnia zastępowały rodzinę i były również miejscem solidarnej pomocy w najlepszym znaczeniu tego słowa. W drugiej kolejności, przebudzenie to prowadziło do ponownego wzmocnienia rodziny, nawet jeśli w dosyć zmienionej, krytycy powiedzieli by pewnie: burżuazyjnej, postaci.

Jak dużą widać tu różnicę – ba, wręcz przeciwieństwo – w stosunku do państwa socjalnego! Przypominam sobie opowieść tłumaczki, która tłumaczyła rozmowę sekretarza regionalnego Komunistycznej Partii Czechosłowacji  z Matką Teresą, w czasie jej jedynej wizyty w Czechosłowacji w latach 80. minionego wieku. Pan sekretarz, którego imię wypadło mi już z głowy (bądź co bądź nie jest ono istotne), z widoczną pychą pokazywał Matce Teresie nowoczesny budynek właśnie otwartego domu starców. Matka Teresa podobno wymruczała pod nosem: „Hm, pięknie. Najważniejsze, czy jest w tym wszystkim Jezus“. My wiemy, że nie był.

Socjalne państwo opiekuńcze nauczyło dzieci, że nie muszą troszczyć się o swoich rodziców. Dla wielu „solidarność międzygeneracyjna“ ogranicza się do odwiedzania rodziców w domu starców po tym, jak otrzymają emeryturę. To znaczy wtedy, jeśli to będzie się jeszcze opłacać. Niedobrowolna solidarność pozwala nam nie dostrzegać ciemnych stron życia, przede wszystkim śmierci. Zapewne ktoś dzięki niej cieszy się wyższym poziom życia materialnego, jednak ze zrozumiałych powodów nie wiąże się to z poczuciem wdzięczności, a więc i z poczuciem pomyślności. Architekci państwa socjalnego chyba nie tego chcieli. Człowiekowi mimo woli nasuwa się na myśl przysłowie, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.