TK



Trąd w pałacu sprawiedliwości

art. 10 Konstytucji| nadzór polityczny| niezależność sędziego| samorząd sędziowski| ustrój sądów powszechnych

włącz czytnik
Trąd w pałacu sprawiedliwości

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w art. 10 wskazuje, iż władzę ustawodawczą sprawują Sejm i Senat, władzę wykonawczą Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów, a władzę sądowniczą sądy i trybunały. Klasyczny, monteskiuszowski trójpodział władzy, w ramach którego odrębne i niezależne władze równoważą się i kontrolują dla dobra wspólnego. Idea piękna, tyle tylko że nie bardzo przystająca do rzeczywistości. Bo podział władzy w kraju wygląda dziś tak, że faktycznie mamy tylko jedną władzę – polityczną, która kontroluje zarówno legislaturę jak i egzekutywę, i która w znacznym stopniu zmarginalizowała i podporządkowała sobie judykaturę. O jakim w końcu podziale i równoważeniu się władz możemy mówić jeżeli partia kontrolująca parlament wybiera rząd, a ktoś, to jest dzisiaj posłem może być jutro ministrem? O jakiej kontroli parlamentu nad rządem można mówić, jeżeli w ramach dyscypliny partyjnej posłowie głosują jak szef rządu każe? Argumenty, racja, sens i zdrowy rozsądek przy podejmowaniu decyzji się nie liczą, liczy się tylko liczba rąk, które na znak przewodnika stada podniosą się we właściwym momencie i nacisną odpowiedni przycisk. Partia tworząca rząd, która uzyskała większość miejsc w parlamencie sprawuje zatem niepodzielne rządy w państwie, władzę ustawodawczo-wykonawczą, a w dodatku sprawuje zwierzchni (znaczy „zewnętrzny”) nadzór nad sądownictwem, które zostało przez nią zepchnięte do roli podległego rządowi organu państwa.

Tak, wiem, że sądy są władzą odrębną i niezależną od innych władz, co wyraźnie zapisano w Konstytucji. Tyle tylko, że w rzeczywistości z tych szczytnych haseł niewiele zostało, bo ta właśnie odrębność i niezależność kolejnym rządzącym ekipom bardzo przeszkadzała. Nie odpowiadało im to, że obok nich istnieć może jeszcze jakaś inna władza, która jest od nich niezależna, w której urzędy nie mogą być obsadzone „swoimi ludźmi” i której nie można wydać poleceń, by postępowała w sposób przez partię pożądany. Władza, której przedstawiciele ośmielają się wydawać rozstrzygnięcia niezgodne z „interesem narodowym”, nie chcą dostrzegać „potrzeb gospodarki” albo co gorsza każą przepraszać za pomówienia, co się odbija negatywnie na wynikach wyborczych. Panowie politycy konsekwentnie dążyli więc uzyskania władzy nad sądami. Metodą drobnych kroczków, oplataniem sądów i sędziów pajęczyną drobnych zależności i podległości faktycznych, rozszerzaniem uprawnień politycznych nadzorców i osób przez nich mianowanych kosztem niezależnych od nich organów samorządu i tak dalej, i tak dalej...

Poprzednia 12 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.