TK
W drugiej wersji tego badania, za łatwe zadanie ludzie otrzymywali 60 żetonów, które można było wymienić tylko i wyłącznie na lody waniliowe. A ciężkie zadanie warte było 100 żetonów, które (i to jest najważniejsze) można było wymienić tylko i wyłącznie na lody pistacjowe. Innymi słowy, w pierwszej i drugiej wersji eksperymentu mieliśmy dokładnie to samo: łatwe zadanie – nagroda w postaci lodów waniliowych, ciężkie zadanie – lody pistacjowe. Badani powinni zachować się identycznie. Ale się nie zachowywali. Gdy wprowadzono żetony (czyt. pieniądze), większość decydowała się wykonać zadanie trudniejsze, mimo tego, że nagroda była dokładnie taka sama jak w pierwszej odsłonie. Ot, magia irracjonalności, wymykająca się wykresom popytu przy danych ograniczeniach budżetowych.
Gromadzimy przeżycia
Ekonomia szczęścia nie zaprzecza wszystkiemu, w co wierzymy, kiedy myślimy o pieniądzach. Wyniki badań nie są aż tak skrajne. Pieniądze są ważne: pozwalają zaspokajać potrzeby, zwiększają szczęście, choć głównie osób ubogich; są też miarą sukcesu. Ludzie bogaci są z reguły szczęśliwsi niż biedni. A pieniądze przyczyniają się do szczęścia, gdy zamiast dóbr materialnych, gromadzimy przeżycia (np. podróże). Badania szczęścia nigdy nie dadzą odpowiedzi na wszystkie męczące nas pytania. Boję się nawet, że nie dadzą odpowiedzi na podstawowe pytanie: co robić, żeby być szczęśliwym?
Ekonomia szczęścia godzi w wypięte piersi polityków, gdy produkt narodowy rośnie. Mało kto się zapytuje, co to tak naprawdę oznacza. PKB liczy wszystko, za co się płaci. I kiedy kupuję, PKB rośnie, ale gdy spaceruję, bawię się z dzieckiem, patrzę w gwiazdy i pocieszam strapionego przyjaciela, z punktu widzenia PKB jestem bezproduktywny. Gdy się rozwodzę, dając pracę prawnikom i sędziom, przyczyniam się do wzrostu dochodu narodu. Ale gdy żyję w szczęśliwym małżeństwie, ten dochód pozostaje bez zmian. Paradoksy związane z PKB jako miarą dobrobytu są tak liczne, że trzeba książek, by je przedstawić.
Wielkim osiągnięciem badań nad szczęściem jest to, że zaczynamy szukać innej formy mierzenia wzrostu, a także zmian w społeczeństwie. Zaczynamy dostrzegać, że dochód narodowy mierzy zmiany w gospodarce. Ale niewiele mówi o tym, jak żyje się ludziom, którzy go tworzą.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.